-Gdzie jest twoja rodzina? - Spytałem. Nie odpowiadał więc rzuciłem. Szybko się wygadał. Zabiłem go. Wziąłem samochód i pojechałem w wskazane miejsce. Był to ładny domek. Zapukałem. Otworzyła ładna młoda dziewczyna
-Witam, mogę zadzwonić? Samochód mi nawalił - Wskazałem w miejsce samochodu.
-Oczywiście! Wejdź - Zaprosiła mnie. Szybko ją zabiłem.
-Kto to, Sarah? - Do przedpokoju weszła jej matka. Wampirzym tempem przytrzasnąłem ją do ściany
-Gdzie jest wataha twojego męża? - Zauroczyłem ją
-Trzy kilometry stąd w stronę lasu - Powiedziała grzecznie. Zabiłem ją, wypijając całą krew. Otarłem usta brzegiem dłoni i wyszedłem z domu. Podążyłem w stronę watahy. Zastałem małą wioskę. Napadł mnie wielki głód i halucynacje. Zabiłem wszystkich, wypijając krew.
*Po powrocie*
Zobaczyłem Belle w lesie. Podszedłem ją od tyłu.
-Cześć - Mruknąłem. Przestraszona odskoczyła
-Damon! Przecież ty nie żyjesz!!!
-Z technicznego punktu widzenia to już od 160 lat
-Ale..ale przecież nie masz prawa już żyć! Zostałeś ugryziony - Powiedziała nadal wstrząśnięta. Odchyliła mi koszulkę do miejsca gdzie byłem ugryziony. Ani śladu. Patrzyłem w niebo - Jak..jak to możliwe? Przedzież Stefan mówił że umarłeś!
-Ale żyję. Zdobyłem krew tamtego wilkołaka - Spojrzałem na nią - Szczerze? Myślałem że już cię nigdy nie zobaczę. Cieszę się że jednak tak.
-Damon...
-Chciałem zobaczyć twoją reakcje. Byłaś szczęśliwa że żyje. Nie możesz powiedzieć że nic do mnie nie czujesz. Że jestem ci całkowicie obojętny
(Bella?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz