Wstałem z uśmiechem. Miałem tylko troszeczkę połamany kręgosłup który szybko nastawiłem i zrósł się.
-S**a - Warknąłem - Skoro chcesz tak grać to przygotuj się na to że będę prawdziwym dupkiem
-Już nim jesteś
-Nie wiesz co to znaczy dupek. A teraz wybaczcie drogie panie, ale jestem naprawdę głodny - Uśmiechnąłem się złośliwie i... zniknąłem. Tak naprawdę odbiegłem wampirzym tempem ale z perspektywy ich byłem tylko smugą. Spotkałem jakiegoś wilkołaka który był sam. Około 25 letnia dziewczyna. Rzuciłem się na nią od tyłu i zabiłem wysysając całą krew. Grzbietem dłoni wytarłem krew z ust i nie sprzątając a wręcz przeciwnie wabiąc wilkołaki zapachem które wyczuwają tylko one i wampiry: zapachem śmierci. Zabiłem jeszcze z dziesięć wilkołaków (1/3 klanu) i usiadłem na gałęzi w lesie. Po jakiś 30 minutach na polane wbiegła Bella. Gdy zobaczyła dwa wilkołaki w postaci ludzkiej, pozbawione krwi, leżące bezwładnie na ziemi przykryła dłonią usta i zatrzymała się jak wryta. Cała polana przepełniona była odorem śmierci...
-Zabije tego gnoja, zabije!
-Masz okazję - Mruknąłem, nagle pojawiając się za nią. Odskoczyła jak oparzona. Przekręciłem lekko głowę na bok jak szczeniak który czegoś nie rozumie. Moje niebieskie oczy już nie były jak ocean... były jak lód, zimne i bezuczuciowe. Odkąd pamiętam takie były... martwy lód pod którym tętni życie...
Bella?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz