czwartek, 23 maja 2013

Od Arrow'a c.d Caroline


Puściłem ją, a ona od razu odwróciła się w moją stronę.
-Sądzę, że umiesz się bronić lepiej niż jakikolwiek na świecie Łowca- obdarzyłem ją czułym uśmiechem. Spojrzałem na zegar który wisiał na ścianie.- Za dwie i półgodziny zachód słońca- stwierdziłem.
-Tak...I co?- spytała Caroline.
-Mogę mieć do ciebie małą prośbę?
-Zależy jaką- odparła.
-Zaraz jak zajdzie słońce, wyjdź na dwór i czekaj na mnie pod frontowymi drzwiami, dobrze?
-Co ty kombinujesz?- zmarszczyła brwi i z lekka przekrzywiła głowę.
-Może to nie będzie w naszym stylu, ale nie chcę byś coś przegapiła, zgoda?
-Mam się bać?
-To już zależy od ciebie, Aniele- pocałowałem ją i wyszedłem z domu. Biegiem udałem się w kierunku miasta.

~Dwie i pół godziny później~

-Nie spóźniłeś się- rzekła do mnie Caroline, gdy do niej podchodziłem.
-Gotowa?- kącik mojej wargi lekko się uniósł.
-Naprawdę zaczynam się bać- pokręciła głową.
-No chodź- pociągnąłem ją za sobą.
Szliśmy przez las. W pewnym momencie minęliśmy dość sporych rozmiarów drzewo i oczom Caroline ukazał się czarny Harley.
-Nie wierzę...- odparła zaskoczona podchodząc do maszyny.- Kiedy go kupiłeś?
-Jakieś półtorej godziny temu- uśmiechnąłem się.- Mam coś jeszcze, ale musimy pojechać w pewne miejsce- zamyśliłem się na ułamek sekundy.- Ano tak... Zapomniałbym- zza drzewa wyjąłem dwa czarne kaski.
-Chyba sobie żartujesz- zaśmiała się.- Jestem wampirem nic mi nie będzie- stwierdziła siadając na motorze.
-Co z tego- wzruszyłem ramionami. Wyjąłem z kieszeni bandamkę i zawiązałem ją na oczach Caroline.
-Nie możemy się obejść bez tego?- spytała, gdy ja skończyłem wiązać.
-Nie- odparłem krótko. Po czym założyłem nam kaski.
Usiadłem z przodu, a Caroline objęła mnie w pasie. Przekręciłem kluczyk w stacyjce, a silnik głośno zaryczał.
-Trzymaj się- powiedziałem do niej, przekrzykując warkot silnika.
Ruszyłem przed siebie, wymijając drzewa. Po chwili wjechałem na mało ruchliwą szosę.

~Dwadzieścia minut później~

Zatrzymałem motocykl i zgasiłem silnik. Zdjąłem nasze kaski.
-Mogę wiedzieć gdzie jesteśmy?- spytała niecierpliwie Caroline.
-Spokojnie... Za chwilę się dowiesz- uśmiechnąłem się, lecz Caroline nie mogła tego dostrzec, gdyż miała na oczach zawiązaną opaskę.
Zacząłem prowadzić Caroline w wyznaczone miejsce, lecz szło nam to dość wolno, więc wziąłem ją na ręce.
-Wariat!- wykrzyknęła ze śmiechem.- Zaraz, zaraz.... Czuję morką wodę... I słyszę fale...- uśmiechnęła się.- Arrow...
-Ty i te twoje wyostrzone zmysły... Po prostu nie dajesz chłopakowi szansy- zaśmiałem się. -Jesteśmy na miejscu- powiedziałem po chwili.
Caroline zsunęła opaskę, a jej oczom ukazała się plaża. Niebo było ciemno granatowe, usłane milionami gwiazd.
-Bardzo nie chciałem byś przegapiła noc spadający gwiazd... Tak wiem, wiem, to nie w twoim stylu, właściwie w moim też nie... Ale przyznaj, że jest fajnie- uśmiechnąłem się.
Staliśmy na kocu, a w każdym rogu stała paląca się pochodnia.
-Przesadziłem Aniele?


<Caroline?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz