Byłam rozdarta. Z jednej strony pragnęłam podziękować Arrow'owi (czy tam Oliverowi), wyjść i zacząć życie od nowa. Z drugiej strony nie daje rady. Nie mogę przestać o nim myśleć. Zaczęłam sobie wyobrażać co by było gdybym nie wydostała się. Nikt by nie wiedział że nie żyje. Pomyśleli by że odeszłam. Zeszłam na dół do Arrow'a.
-Zostałam zaatakowana. Obudziłam się przywiązana. Gdy byłam nieprzytomna zabrali mi pierścień. Odsłonili okno i wyszli - Spojrzałam na niego - Będziesz ze mną szczery?
-Tak. O co chodzi? - Zdziwił się zmianą tematu
-Może i byłam pijana ale pamiętam co powiedziałeś - Ledwie co mówiłam. Wiedziałam że muszę to powiedzieć - Myślisz że ja po prostu zapomnę o wszystkim? Że powiem ''było, minęło! Bye, bye!''? Nie umiem - Chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam - Wiem co powiesz. Słyszałam już to. Kolejna gadka o tym że jestem potworem.
-Nie je...
-Wiesz co? Skończmy ten temat. Im bardziej rozdrapuje to tym bardziej cierpię - Mrukłam i wpadłam na pewny pomysł. Dostałam się do składziku i wzięłam whisky. Wróciłam, usiadłam na kanapie i wzięłam dużego łyka - Nie patrz tak na mnie. Przecież to tylko whisky. Pomaga na zmartwienia - Uśmiechnełam się słabo i podałam mu niepewnie butelkę
(Arrow?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz