niedziela, 12 maja 2013
Od Arrow'a c.d Caroline
Zmiąłem kartkę na której coś zapisywałem i wrzuciłem ją do kosza na śmieci.
-Nic ciekawego- odparłem.
-Kiedy wstałeś? Zwykle ja wstawałam przed tobą- zaśmiała się.
Położyłem moją dłoń na jej policzku i przyciągnąłem ją do siebie.-Jakieś pół godziny temu- pocałowałem ją.
Nagle do kuchni weszła Elena.- Pomożecie mi ze śniadaniem?- spytała.
-Jasne- odparła Caroline odsuwając się z lekka ode mnie.
Nagle moja komórka zaczęła dzwonić. Odebrałem ją- Halo?...Teraz?!- wystraszyło mnie pytanie, które usłyszałem po drugiej stronie komórki. Spojrzałem się na Caroline i Elenę. Odszedłem na bok i zacząłem mówić szeptem.- Rozumiem... Tak, tak będę na pewno... Za jakieś trzy godziny będę na miejscu.- Osoba z którą rozmawiałem, wydarła się na mnie.- No to będę za dwie godziny- rozłączyłem się i spojrzałem na obie dziewczyny.- Wrócę późno, nie czekajcie na mnie z kolacją- zakomunikowałem, po czym biegiem udałem się do swojego pokoju.
Wyjąłem z szafy kołczan w którym mieściły się dwadzieścia cztery strzały. Założyłem ciemnozieloną (prawie czarną) szatę z dużym kapturem, zasłaniającym w połowie twarz. Do pasa, który przytrzymywał kołczan, włożyłem dwanaście sztyletów, w szlufki, które były do tego celu przeznaczone. Przełożyłem łuk przez ramię.
Otworzyłem na oścież okno i wskoczyłem na parapet. Nagle poczułem mocne szarpnięcie za tył szaty, co zmusiło mnie bym się cofnął.
-Arrow? Co ty robisz?!- spytała Caroline, po czym odwróciłem się do niej.
-Muszę coś załatwić. Postaram się wrócić jeszcze dzisiaj- nachyliłem się i pocałowałem ją.
-Gdzie ty idziesz?- spytała odsuwając się ode mnie.
-Nie mogę ci teraz powiedzieć- ponownie stanąłem na parapecie, po czym zeskoczyłem i pobiegłem przed siebie znikając w gęstym lesie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz