Spojrzałem na nią. Uśmiechała się do mnie uwodzicielsko
-Nie kuś mnie - Odwzajemniłem uśmiech i podszedłem trochę bliżej - Ja nie znam słowa ''stop'' - Spojrzała mi w oczy
-Jesteś pijany? - Zdziwiła się
-Trochę. Spokojnie będę grzeczny - Powiedziałem i ruszyliśmy w stronę starego Lasu. Długo szliśmy w milczeniu
-A ile ty w ogóle masz lat? - Spytała
-168. Kiedy umarłem miałem 23 lata.
-Jak umarłeś?
-Zostałem zamordowany. Przez ojca. Był Łowcą, a ja kryłem, chroniłem, uratowałem i najważniejsze zakochałem się w wampirzycy. Zastrzelił mnie i Stefana, nie wiedząc że mamy jej krew w organizmie. Obudziliśmy się w starej chacie, uratowani przez pokojówkę Katherine czyli tej wampirzycy. Katherine ''umarła''. Błagałem ją i brata by mnie zabili. By nie dawali mi krwi i żebym umarł. Bracia Salvatore. Jeden kochał za bardzo, drugi za mało - Zaśmiałem się - Ja byłem tym pierwszym. Stefan, pupilek ojca, przyszedł do niego by mu wytłumaczyć tą głupią miłość. Skończyło się tak że ojciec umarł a Stefan wypił jego krew. Przyprowadził pewną zauroczoną dziewczynę. Umierałem. Nie wiem jak to się stało ale wypiłem krew. Role się odwróciły. To ja byłem tym złym. Poprzysięgałem Stefanowi wieczną udrękę. Tak oto powstał bezduszny drapieżnik Damon. Rok temu okazało się że Katherine żyje i tylko udawała. Szczerze? Nie wiem po co ci to mówię - Zaczęło się ściemniać - Chyba muszę już iść - Mruknąłem niezadowolony - Wiesz co? Trochę czuje się winny.
-O czym ty mówisz, winny? Czemu?
-Winny za to, czego pragnę.
-Damon…
-Wiem, wiem. Wierz mi, rozumiem. Jesteś wilkołaczycą, jesteś zajęta i w ogóle - Odchodzę do lasu. Zatrzymałem się jednak i wróciłem - Nie, nie. Wiesz co? Jeśli mam czuć się za coś winny, to będę czuł się winny za to - Pocałowałem ją lekko. Byłem przygotowany na uderzenie, liścia, odepchnięcie....
(Bello? Twoja reakcja?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz