Rano przyszedłem do Madison. Zapukałem
-Proszę! - Odezwał się po chwili głos. Wszedłem do pokoju
-Hej! Jak ci się tu podoba? Choć oprowadzę cię po terenie - Powiedziałem. Wyszliśmy z domu i oprowadziłem ją po naszych terenach. Poszliśmy do wspólnego domu. Przed nim na podjeździe stały trzy wozy. Jeden rzucał się w oczy, a dokładnie wypasione nowiutkie czarne ferrari.
-Oczywiście musiał przyjechać - Jękłem
-Czy to...ferrari?
-Tak, a w środku jego właściciel pacan - Weszliśmy do środka. Na kanapie siedział Damon Salvatore. Gdy usłyszał drzwi odwrócił się i uśmiechnął się
-Nowa? Skoro wytrzymała z tobą więcej niż pięć minut to zgaduje że to wilczyca? - Podszedł do nas - Damon
-Madison
-Ładne imię
-Musisz podrywać każdą dziewczynę którą spotkasz, pijawko? - Wtrąciłem się. Posłał mi zabójcze spojrzenie
-Ja może pójdę. Mój braciszek wrócił - Powiedział i wyszedł z domu. Przewróciłem oczami
-To jest wspólny dom. Możesz tu przychodzić kiedy chcesz. Głównie przychodzę tu ja, ludzie i nieraz pewna wampirzyca - Opowiadałem gdy usłyszeliśmy coś na górze - Dziewczyny wybierają jakieś sukienki na bal w szkole w mieście. Jak chcesz możesz iść na ten bal... i tak Caroline cię zamęczy jak nie pójdziesz
-Caroline?
-Moja koleża... - Nie dokończyłem bo zeszła na dół Caroline.
-Hej! Ty musisz być nowa?
-Madison...
-Poznałaś już wszystkich?
-Nie
-Jestem Caroline. Na górze jest Bella. Jesteś wilkołakiem, prawda?
-Skąd wiesz?
-Zgaduje - Uśmiechneła się jeszcze bardziej promienie (nie wiedziałem że to możliwe) - Idziesz na bal?
(Madison?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz