Pojechaliśmy na imprezę. To co się zdarzyło w lesie zostawię bez komentarza. Pierwsza część imprezy była koło szkoły. Tańczyliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Bella zatańczyła nie raz z Tylerem co mnie ucieszyło. Ja akurat mało tańczyłam. Gdy skończyła się ta część imprezy przebraliśmy się w normalne ciuchy i połowa z imprezowiczów poszła nad wodospad. Zrobiliśmy tam ognisko, przynieśliśmy sprzęt grający i piwo. Tutaj wszyscy tańczyli do upadłego. Ja się upiłam. No cóż nie tylko ja. Gdy w końcu pojechaliśmy do domu daje głowę że było grubo po 4.00 (do której miała trwać impreza)
*Rano*
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek.
-O majgat!!! - Zawołałam i wstałam na równe nogi. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Damon siedział na kanapie z kieliszkiem w ręku
-Jak się spało? - Spytał
-Już jest ta godzina!
-Wiem...
-Zamknij się - Warkłam i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wzięłam worek z krwią (wzięliśmy je z szpitala) i wypiłam. Wyszłam na dwór i poszłam do domu ludzi i łowców. Przed domem ćwiczył Arrow
-Cześć - Rzuciłam - Jest w domu siostra Jeremy'ego? Taka szatynka
-Nie - Powiedział zdziwiony.
-Dobra - Podeszłam do skrzynki i spojrzałam na gazetę. Zaniemówiłam
-O co chodzi? - Spytał niezadowolony ze musi ze mną rozmawiać więcej niż to potrzebne
-Spó...spójrz - Jąkałam się. Rzuciłam mu gazetę. Treść pierwszej strony brzmiała ''Po roku spokoju powracają ataki zwierzęcia. w ruinach kościoła na cmentarzu została zamordowana młoda kobieta''
-Dlaczego atak zwierzęcia?
-Tak zawsze tłumaczą ataki wampirów. Ja...ja tego nie zrobiłam... - Tłumaczyłam sie. Wyjełam komórkę i wysłałam sms'a do Stefano
-Bo akurat ci wieżę pijawko
-Nienawidzę ranić ludzi. Krew ja lub Damon kradniemy z szpitala. Nie wiem kto to zrobił.
-Masz jakiś głównych podejrzanych?
-Jasne że nie. Nikt stąd by tego nie zrobił ponieważ każdy się boi że się pozabijamy.
-Polubiliście się? Bo coś czuje że nie - Powiedział Jeremy wychodząc z domu
-Atak - Mrukłam.
-Jak to? - Spytał zszokowany. Arrow rzucił mu gazetę.
-No szybciej! Rozwiążmy tą sprawę i ja idę z powrotem cieszyć się własnym życiem
-Cieszeniem się własnym życiem. W tym tkwi twój odwieczny problem. Jesteś martwa. Pogódź się z tym - Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Damona
-Co ty tu robisz?! Dobra tam, jesteś nam potrzebny!!! To ty ją zabiłeś? - Warkłam. Jeremy rzucił mu gazetę
-Chmmm....NIE! No co ty? Żeby któryś z nich przebił mnie kołkiem? Lubie być żywym trupem
- Nie kręć. Cmentarz, pamiętasz? Zrujnowany kościół? Dziewczynę, którą zabiłeś?
- Przykro mi, nie. A zwykle pamiętam takie dziewczyny - Przyjżał się zdjęciu
-No to kto to zrobił? - Jękłam i usiadłam na schodach. Z lasu wyszedł Stefano
-Cześć braciszku! Gdzie byłeś?
-Na polowaniu
-Nie przeraża cię to, że te wszystkie małe zwierzątka kiedyś spikną się i zmówią przeciwko tobie? - Zażartował se Damon
-O co chodzi? Caroline napisałaś że to ważne?
-Mamy problem, Stefanie. A kiedy mówię "problem", mam na myśli globalny kryzys - Znów wtrącił się ten dupek Damon
-Atak - Powiedziałam, a Damon podał mu gazetę
-No to mamy problem - Podsumował Stefan
-Czy ktoś mnie w ogóle słucha? - Zirytował się Damon
-Czyli jak myślicie, kto to zrobił? - Odezwał się Arrow
-Nie wiem. Na pewno ktoś nie stąd - Zastanowiłam się. Po chwili wstałam z schodów - Stefano? Pójdź na cmentarz i obejrzyj ruiny. Damon? Pójdziesz ze mną - Spojrzałam na Arrow'a. Ruszyłam kilka kroków przed siebie wampirzym tempem. Strzelił we mnie. Złapałam strzałę. Była około centymetr od mojego serca - Arrow...jak chcesz możesz iść z nami.
-Po co ta szopka?
-Chciałam zobaczyć czy umiesz się bronić - Uśmiechnęłam się i odwracając się poszłam drogą. Po chwili odwróciłam głowę - No co? Nie idziecie?
-A gdzie niby? - Spytał się Damon
-Tym razem się zgodzę z tą nędzną pijawką
-:Czy tylko ja potrafię skojarzyć jedno z drugim? Atak, heloooł?!
-O czym ty do diabła gadasz?! - Zdenerwował się Damon
-To była sprawka młodego wampira jak widać. Bez pierścienia - Mówiłam bawiąc się moim pierścionkiem - Gdzie się taki ukryje? Przecież nie w domu. Piwnica itp. odpadają. W lesie są ruiny domu jednych z założycieli miasta, które pod sobą mają tunele.
-Więc myślisz że ukrył się tam? - Spytał Arrow
-Ding ding ding ding!
-No dobra to już wyjaśnione. Tylko dlaczego wzięłaś mnie? - Zdziwił się Damon
-Nie gadaj tyle tylko idź - Mrukłam i wszyscy trzej poszliśmy do ruin. Arrow cały czas narzekał że musi z nami pijawkami być tu. Usłyszeliśmy coś. Arrow podniósł łuk i celował w ciemność. Nagle z mroku wyszedł mężczyzna. Zaatakował nas. Akcja działa się bardzo szybko. Ja dostałam kołkiem w brzuch (nie wiem kiedy to się stało) a Damonowi wbił sztylet w klatkę piersiową. Z niesamowitą szybkością Damon wyjął nóż i wbił go w wampira
-To John Varvatos. Głupi ruch. Idiota - Warkł Damon i nastawił go Arrow'owi. Ten strzelił i wampir padł martwy
-Cholera, jak to boli! - Jękłam wyjmując kołek - Skąd on go wytrzasnął?
-Jesteśmy w lesie, Caroline - Powiedział Arrow jak bym się pytała ile to 2+2.
-Milcz jak do mnie mówisz! - Zaśmiałam się. Wróciliśmy do domu dla ludzi i łowców. Na progu siedział Jaremy. Rozmawiał z stoiącym niedaleko Sefano
-Sprawa załatwiona - Odezwał się Damon
-Super - Ucieszył się Jeremy - Jak wam się razem pracowało?
-Mi tam dobrze - Usiadłam na schodach koło brata Eleny. Przesunął się trochę dalej. Nagle wyszła z domu Elena i usiadła na schodach pomiędzy mną a Jeremy'm który zirytowany brakiem miejsca wstał.
-Arrow to jest moja starsza siostra Elena. Elena to jest Arrow
-Jeremy opowiadał mi o tobie - Uśmiechneła się
-Nie wiem jak możecie się przyjaźnić - Wycedził
-Znam Caroline od dzieciństwa. Nigdy by nie skrzywdziła człowieka, ani nawet muchy naumyślnie.
-Dzięki. A ty Arrow daje głowę że nawet nie wiesz co to jest prawdziwa przyjaźń. Myślisz że trzeba mnie zabić bo jestem wampirem? Może ja nie chciałam nim być? Może zostałam po prostu przemieniona wbrew mojej woli?!
(Arrow?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz