piątek, 26 kwietnia 2013
Od Arrow'a c.d Caroline
Zastanawiałem się jak Caroline mogła przespać się z Damonem... Przecież on jest... Eh, nieważne. Mam pewność, że Caroline więcej tego nie zrobi.
Wziąłem głęboki wdech.
-Od czego zacząć?
-Co robiłeś zanim trafiłeś na wyspę?- spytała.
-No cóż... Kiedyś byłem zupełnie inny niż jestem teraz. Szczerze mówiąc to nie poznałabyś mnie. Kiedyś dużo imprezowałem, chodziłem do wszelkich możliwych klubów, mimo, że miałem tylko 15 lat. Rodzicom nie podobało się to. No ale cóż, po prostu taki byłem i mało obchodziło mnie to co o tym sądzą. Mój ojciec zarządzał wielką firmą, był miliarderem i był człowiekiem znanym na cały kraj. Wraz z jakimś tam projektem musiał opuścić kraj drogą morską. Można powiedzieć, że byłem jego pomocnikiem, więc zabrał na statek mnie, a także niektórych moich znajomych i siostrę mojej przyjaciółki, właściwie dawnej dziewczyny. Gdy wyruszyliśmy w rejs nastała katastrofa i wszyscy poza ojcem i mną zgięli. Oboje pokonywaliśmy morze na tratwie, na której mój ojciec popełnił samobójstwo, bym ja mógł przeżyć- chwilę zbierałem kolejne myśli.- Dotarłem na ląd. Sądziłem, że to bezludna wyspa, ale szybko okazało się, że taka nie jest. Gdy byłem na skraju wytrzymania psychicznego i fizycznego, odnalazł mnie pewien mężczyzna. Młody nie był, a wyglądał jakby przebywał na wyspie co najmniej 15 lat. On pokazał mi jak przetrwać i posługiwać się łukiem. Ale na wyspie przebywał ktoś jeszcze... A raczej przebywali. Rosyjska mafia, która krzyżowała wielkie plany mojego ojca, odnalazła mnie. Zaciągnęli mnie do jakiegoś pomieszczenia, była to chyba jakaś jaskinia. Przebywałem tam kilka miesięcy, gdzie byłem torturowany, stąd te wszystkie szkaradne blizny na moim ciele. Po jakimś czasie...- tu byłem właściwie pewny, że Caroline mi nie uwierzy.- Ukazał mi się mój ojciec pod postacią ducha. Wykrzyczałem mu, że nie chcę już żyć, że chcę tak jak on z tym skończyć. W końcu podał mi rewolwer, którym odjął sobie życie na tratwie. Przyłożyłem jego lufę go do skroni, jednak byłem tak słaby psychicznie, że nie odważyłem pociągnąć za spust. Po pewnym czasie odnalazł mnie ten dość stary mężczyzna, który uratował mnie na początku. Zaczął zabijać wszystkich Rosjan. Po kolejnym roku odnalazła mnie ekipa ratująca i trafiłem znowu do domu.
-Co się stało potem?- spytała Caroline, która uważnie przysłuchiwała się mojej historii.
-Laurel, to znaczy moja dawna dziewczyna zerwała ze mną ponieważ obwiniała mnie za śmierć swojej siostry. Sary. Matka miała nowego męża, a ja już się z nią nie dogadywałem. Thea, moja siostra, trzymała stronę matki, więc postanowiłem, że będę żył samotnie. W końcu dotarłem tu. Po tym całym zdarzeniu został mi tylko rewolwer oraz liczne szkaradne blizny.
-Nie wiedziałam ile musiałeś ścierpieć- przysunęła się do mnie, a ja ją objąłem.- Wiem co to znaczy stracić ojca.
-Jak ty straciłaś swojego?- spytałem.
<Caroline?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz