Zmierzyłem wzrokiem Nnoitrę.
-Myślisz, że się ciebie obawiam?- zaśmiałem mu się w twarz. Zacząłem go okrążać.- W słowach jesteś mocny... Ale jeżeli chodzi o czyny to nie dorastasz mi do pięt.
-Może lepiej będzie jak nie będziemy wchodzić sobie w drogę, co ty na to?- spytał Nnoitra.
-Możemy zrobić i tak- poluźniłem cięciwę, a strzałę umieściłem ponownie w kołczanie.
Nnoitra odwrócił się i bez słowa odszedł. Ja uczyniłem to samo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz