niedziela, 21 kwietnia 2013
Od Arrow'a c.d Caroline
Poszedłem do kuchni, tam zastałem Elenę, która właśnie zaczynała robić śniadanie.
-Cześć - przywitała mnie Elena nakrywając do stołu.
-Mogę ci jakoś pomóc?- spytałem.
-Właściwie to już kończę- powiedziała kładąc ostatni talerz.- Możesz to zanieść do piwnicy?- podała mi długą drewnianą skrzynkę, zamkniętą na kłódkę.
-Co w tym jest?- spytałem.
-Nie mam pojęcia- powiedziała.- Byłam wczoraj na strychu i robiłam tam porządki. Właściwie to nikt tam nie wchodził od kilku albo kilkudziesięciu lat. Nie ważne po prostu to zanieś. I wracaj na śniadanie.
Tak jak nakazała Elena, poszedłem do piwnicy, bacznie przyglądając się drewnianej szkatule. Zastanawiało mnie co jest w środku. Postanowiłem, że przyjrzę się temu po śniadaniu.
Po chwili już wszyscy siedzieliśmy w jadalni.
-Mówiłem ci przecież Caroline, że ze mną nie wygrasz- przechwalał się Jeremy.
-Oszukiwałeś- zaśmiała się Caroline.- Grałeś "na kodach".
-I co z tego- stwierdził chłopak.
W trakcie śniadania rozmawialiśmy o bardziej i mniej ważnych sprawach.
Po skończonym posiłku i ogarnięciu jadalni, zszedłem z powrotem do piwnicy.
Położyłem dziwną skrzynię na blacie, wziąłem wielki młot i zacząłem uderzać w kłódkę.
-Poczekaj, pomogę ci- rzekł głos za mną. Caroline.
-Skąd się tu wzięłaś?- spytałam odwracając się.
-Szłam za tobą- wzruszyła ramionami.
Nagle znikąd pojawił się Horus.
-Czy on też szedł za mną?- spytałem raczej sam siebie.
Nagle kruk zaczął latać nad skrzynką, tak samo jak w tedy gdy pierwszy raz spotkałem Jeremy'ego.
Caroline chwyciła kłódkę i z łatwością zerwała ją.
Otworzyliśmy klapę. W środku były jakieś dziwne medaliony i talizmany, kilka ksiąg napisane w niezrozumiałym dla nas języku i duża ilość zwojów z rysunkami przedstawiające ludzi, które zabijały jakieś demony. Pod tymi wszystkim rzeczami ukazało się coś, czego się nie spodziewałem- łuk.
-Osoba, która go miała musiała być wysoka- wyjąłem go ze skrzyni i przyjrzałem.-Pochodzi z 1864 roku- stwierdziłem.
-Skąd wiesz?
-Na rękojeści, od wielu wieków umieszcza się rok stworzenia łuku- wskazałem palcem, wygrawerowany rok.
Przejechałem opuszkami palców po jego ramionach. Wyczułem małe zagłębienia, więc się im bliżej przyjrzałem. Dostrzegłem runy, których znaczeń nie rozszyfrowałem. Identyczne znaki znajdowały się w księgach, które były w skrzyni razem z łukiem.
-Ale co to robiło u nas na strychu?- spytałem.
-No wiesz...- zaczęła Caroline.- Ten dom zamieszkiwali kiedyś inni ludzie, łowcy pewnie też. To jest bardzo stary budynek, tylko że odnowiony.
-Sam nie wiem co o tym myśleć...- przyznałem.
<Caroline, jakieś pomysły?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz