niedziela, 28 kwietnia 2013
Od Ginny c.d Jeremy'ego
- No tak masz rację ale popatrz na siebie... Lubi cię Elena, Caroline, myślę, że Arrow i Damon też. Poza tym nie wiem co ty tak do końca do mnie czujesz. Byłam dla ciebie nie miła i masz prawo mnie teraz nie lubić.
- Oj nie mów tak - pocieszył mnie.
- Kiedy to prawda byłam nie miła - upierałam się.
- Przejedźmy się - zaproponował.
- Nie chcę - burknęłam.
- Wiem, że to nie prawda ! Kochasz jeździć konno !
- Od kiedy ty tak dobrze mnie znasz ? - westchnęłam kręcąc lekko głową - To kto ostatni nad jeziorem ten pomaga Elenie przygotowywać kolację ! - zawołałam i puściłam się cwałem przez las. Jeremy jednak był o wiele lepszy w jeździe konnej. Przegonił mnie i pierwszy zatrzymał się przy jeziorze. Pędząc szalonym cwałem nie zdążyłam zwolnić przed brzegiem. Nelly zatrzymała się gwałtownie tak, że wyleciałam z siodła, przeleciałam nad głową konia i wpadłam do wody.
- Za to godne podziwu zatrzymanie powinnaś dostać medal - zakpił Jeremi.
- No tak ! Bo jakbyś to ty tak się zatrzymał (co oczywiście nigdy się nie stanie) to z wielką gracją wpadł byś do wody - powiedziałam z ironią i oboje zaczęliśmy się śmiać. Od wielu, wielu dni po raz pierwszy czułam się na prawdę szczęśliwa.
- Pokarzę ci coś - powiedziałam - Zsiądź z konia - rozkazałam.
- Ale po co ? - zdziwił się.
- Zobaczysz ! teraz pomóż mi zdjąć siodło z Black Love.
Kiedy to zrobił wsiadł na niego, a ja chwyciłam konia za wodze.
- Zamknij oczy i nie podglądaj - powiedziałam. Ja i Black Love bezszelestnie zaczęliśmy wchodzić do wody, a gdy moje nogi przestały dotykać dna zaczęłam płynąć. Po chwili koń też płynął.
- Teraz otwórz oczy.
Jeremy otwarł je i uśmiechnął się.
- Wow jeszcze nigdy nie jechałem na koniu w wodzie ! - powiedział. Później Jeremy wyprowadził Black Love na brzeg i jeszcze trochę popływaliśmy. Potem położyliśmy się na trawie i czekaliśmy, aż ubrania nam wyschnął.
- Kocham cię Jeremy - powiedziałam cicho.
( Jeremy ? )
sobota, 27 kwietnia 2013
Od Jeremy'ego c.d Ginny
Podjechałem do niej. Płakała.
-Masz mnie. Masz Nelly - Zaśmiałem się - Elena cię lubi. Tak samo Black Love - Klacz pokiwała łbem. Ginny cicho się zaśmiała na ten gest Black
(Ginny? Sorry że takie krótkie-Brak weny)
-Masz mnie. Masz Nelly - Zaśmiałem się - Elena cię lubi. Tak samo Black Love - Klacz pokiwała łbem. Ginny cicho się zaśmiała na ten gest Black
(Ginny? Sorry że takie krótkie-Brak weny)
Od Arrow'a c.d Nnoitry
Zmierzyłem wzrokiem Nnoitrę.
-Myślisz, że się ciebie obawiam?- zaśmiałem mu się w twarz. Zacząłem go okrążać.- W słowach jesteś mocny... Ale jeżeli chodzi o czyny to nie dorastasz mi do pięt.
-Może lepiej będzie jak nie będziemy wchodzić sobie w drogę, co ty na to?- spytał Nnoitra.
-Możemy zrobić i tak- poluźniłem cięciwę, a strzałę umieściłem ponownie w kołczanie.
Nnoitra odwrócił się i bez słowa odszedł. Ja uczyniłem to samo.
piątek, 26 kwietnia 2013
Od Madison c.d Nnoitry
-Nie nie będę odzywała się do ciebie grzecznie bo ty tak chcesz-od warknęłam nie chciałam z nim rozmawiać tylko mnie denerwował jeszcze bardziej więc odbiegłam w postaci wilka.
Nnoitra?
Od Arrow'a c.d Caroline
Nie mogłem w to uwierzyć. Jak można torturować własną córkę i do tego w taki sposób?! To nie jest ludzkie zachowanie, a on czepiał się o to, że to właśnie Caroline jest potworem.
-Przykro mi z powodu twojego ojca. Ale on powinien być bardziej... wyrozumiały -zabrzmiało to trochę jak pytanie niż stwierdzenie.- W przeciwieństwie do mnie ty nadal odnosiłaś się z szacunkiem ojca, ja bym się modlił by spłonął w piekle.
-Nie sądzę byś tak myślał- wstaliśmy z ziemi a ja wyjrzałem przez małe okno.
-Uwierz mi. Tak właśnie bym postąpił -zmieniłem temat.- Robi się późno- stwierdziłem.- Chodź, odprowadzę cię do domu.
Wyszliśmy z domu ludzi i Łowców; kierowaliśmy się w stronę domu wampirów. Idąc przez las opowiadaliśmy różne ciekawe historie jakie nas w życiu spotkały. Chwilę potem, naszym oczom ukazał się dom wampirów, był oddalony od nas o jakieś trzydzieści metrów.
-No to dobranoc Caroline- wzdychnąłem głęboko.- Będę tu stał i patrzył na ciebie dopóki nie zamkniesz drzwi- uśmiechnąłem się lekko, po czym pocałowałem ją.
-Dobranoc Arrow- rzekła odsuwając się.
Oparłem się o drzewo i patrzyłem jak Caroline odchodzi. Pokrótce otworzyła drzwi i zamknęła je za sobą z lekkim trzaskiem. Na moim ramieniu wylądował Horus i powoli zacząłem wracać do swojego domu.
Od Caroline c.d Arrow'a
Chwile jeszcze myślałam nad odpowiedzią.
-W Mystic Falls jest rada założycieli miasta. Należy tam moja mama i tylko ona bo ktoś zamordował resztę. Rada robiła wszystko by usunąć z miasta wampiry. Damon miał niezły ubaw kiedy był w radzie a oni nie skapli się że jest wampirem. No ale wróćmy do mojego ojca... Nie odzywał się ani nie przyjeżdżał od bardzo długiego czasu. Gdy przyjechał byłam już wampirem. Uwięził mnie w piwnicy, przykuł do krzesła po środku pokoju i zabrał mi pierścień. Codziennie odsłaniał na trochę okno. Potem zasłaniał i gdy się już trochę uleczyłam znów odsłaniał. Na koniec gdy słońce powoli zachodziło pokazywał mi torebkę krwi. Jeśli pokazałam kły znów odsłaniał okno. Mówił że jeśli będę silna to uda mi się opanować pragnienie. Rzeczywistość była taka że powoli umierałam. Uratowała mnie moja matka. Przykuła go do tego samego krzesła. Poprosiła Damona by go ''zauroczył''. Nie udało się. Na pewnej imprezie Damon się wkurzył że wszyscy mają go za baranka i chciał zamordować mojego ojca. Powstrzymałam go w ostatniej chwili. Naprawdę ostatniej ponieważ Damon już go ugryzł. Może i mnie torturował ale nigdy się nie odwrócę od rodziny. Pomogłam mu uciec. Zamordował go pewien nauczyciel od historii. To było tak że miał na palcu pierścień który jakby cię zabił np. Stefan, Klaus czy inne nadprzyrodzona istota to cię by ożywił. Bardzo często umierał z nim, najczęściej skręcał mu kark Damon. Utworzyło się u niego Alter-ego. Kiedy był tym alter'egiem mordował radę. Zabił mojego ojca. Gdy był już sobą przepraszał mnie. Wybaczyłam mu ponieważ wiem jak to jest zamordować kogoś nie będąc sobą. Alaric umarł kilkanaście dni później.
(Arrow?)
-W Mystic Falls jest rada założycieli miasta. Należy tam moja mama i tylko ona bo ktoś zamordował resztę. Rada robiła wszystko by usunąć z miasta wampiry. Damon miał niezły ubaw kiedy był w radzie a oni nie skapli się że jest wampirem. No ale wróćmy do mojego ojca... Nie odzywał się ani nie przyjeżdżał od bardzo długiego czasu. Gdy przyjechał byłam już wampirem. Uwięził mnie w piwnicy, przykuł do krzesła po środku pokoju i zabrał mi pierścień. Codziennie odsłaniał na trochę okno. Potem zasłaniał i gdy się już trochę uleczyłam znów odsłaniał. Na koniec gdy słońce powoli zachodziło pokazywał mi torebkę krwi. Jeśli pokazałam kły znów odsłaniał okno. Mówił że jeśli będę silna to uda mi się opanować pragnienie. Rzeczywistość była taka że powoli umierałam. Uratowała mnie moja matka. Przykuła go do tego samego krzesła. Poprosiła Damona by go ''zauroczył''. Nie udało się. Na pewnej imprezie Damon się wkurzył że wszyscy mają go za baranka i chciał zamordować mojego ojca. Powstrzymałam go w ostatniej chwili. Naprawdę ostatniej ponieważ Damon już go ugryzł. Może i mnie torturował ale nigdy się nie odwrócę od rodziny. Pomogłam mu uciec. Zamordował go pewien nauczyciel od historii. To było tak że miał na palcu pierścień który jakby cię zabił np. Stefan, Klaus czy inne nadprzyrodzona istota to cię by ożywił. Bardzo często umierał z nim, najczęściej skręcał mu kark Damon. Utworzyło się u niego Alter-ego. Kiedy był tym alter'egiem mordował radę. Zabił mojego ojca. Gdy był już sobą przepraszał mnie. Wybaczyłam mu ponieważ wiem jak to jest zamordować kogoś nie będąc sobą. Alaric umarł kilkanaście dni później.
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Zastanawiałem się jak Caroline mogła przespać się z Damonem... Przecież on jest... Eh, nieważne. Mam pewność, że Caroline więcej tego nie zrobi.
Wziąłem głęboki wdech.
-Od czego zacząć?
-Co robiłeś zanim trafiłeś na wyspę?- spytała.
-No cóż... Kiedyś byłem zupełnie inny niż jestem teraz. Szczerze mówiąc to nie poznałabyś mnie. Kiedyś dużo imprezowałem, chodziłem do wszelkich możliwych klubów, mimo, że miałem tylko 15 lat. Rodzicom nie podobało się to. No ale cóż, po prostu taki byłem i mało obchodziło mnie to co o tym sądzą. Mój ojciec zarządzał wielką firmą, był miliarderem i był człowiekiem znanym na cały kraj. Wraz z jakimś tam projektem musiał opuścić kraj drogą morską. Można powiedzieć, że byłem jego pomocnikiem, więc zabrał na statek mnie, a także niektórych moich znajomych i siostrę mojej przyjaciółki, właściwie dawnej dziewczyny. Gdy wyruszyliśmy w rejs nastała katastrofa i wszyscy poza ojcem i mną zgięli. Oboje pokonywaliśmy morze na tratwie, na której mój ojciec popełnił samobójstwo, bym ja mógł przeżyć- chwilę zbierałem kolejne myśli.- Dotarłem na ląd. Sądziłem, że to bezludna wyspa, ale szybko okazało się, że taka nie jest. Gdy byłem na skraju wytrzymania psychicznego i fizycznego, odnalazł mnie pewien mężczyzna. Młody nie był, a wyglądał jakby przebywał na wyspie co najmniej 15 lat. On pokazał mi jak przetrwać i posługiwać się łukiem. Ale na wyspie przebywał ktoś jeszcze... A raczej przebywali. Rosyjska mafia, która krzyżowała wielkie plany mojego ojca, odnalazła mnie. Zaciągnęli mnie do jakiegoś pomieszczenia, była to chyba jakaś jaskinia. Przebywałem tam kilka miesięcy, gdzie byłem torturowany, stąd te wszystkie szkaradne blizny na moim ciele. Po jakimś czasie...- tu byłem właściwie pewny, że Caroline mi nie uwierzy.- Ukazał mi się mój ojciec pod postacią ducha. Wykrzyczałem mu, że nie chcę już żyć, że chcę tak jak on z tym skończyć. W końcu podał mi rewolwer, którym odjął sobie życie na tratwie. Przyłożyłem jego lufę go do skroni, jednak byłem tak słaby psychicznie, że nie odważyłem pociągnąć za spust. Po pewnym czasie odnalazł mnie ten dość stary mężczyzna, który uratował mnie na początku. Zaczął zabijać wszystkich Rosjan. Po kolejnym roku odnalazła mnie ekipa ratująca i trafiłem znowu do domu.
-Co się stało potem?- spytała Caroline, która uważnie przysłuchiwała się mojej historii.
-Laurel, to znaczy moja dawna dziewczyna zerwała ze mną ponieważ obwiniała mnie za śmierć swojej siostry. Sary. Matka miała nowego męża, a ja już się z nią nie dogadywałem. Thea, moja siostra, trzymała stronę matki, więc postanowiłem, że będę żył samotnie. W końcu dotarłem tu. Po tym całym zdarzeniu został mi tylko rewolwer oraz liczne szkaradne blizny.
-Nie wiedziałam ile musiałeś ścierpieć- przysunęła się do mnie, a ja ją objąłem.- Wiem co to znaczy stracić ojca.
-Jak ty straciłaś swojego?- spytałem.
<Caroline?>
czwartek, 25 kwietnia 2013
Od Caroline c.d Arrow'a
Zobaczyłam mapę labiryntu
-Jeśli to mapa katakumb to nie ręczę za siebie - Warkłam
-Nie. To musi być gdzie indziej - Mruknął Damon
-Klaus i Damon pójdziecie szukać podobnych do tego labiryntów. Ja i Arrow przeszukamy jeszcze raz dokładnie skrzynie. Spotkamy się za dwie godziny
-Dobrze, kochana - Powiedział Klaus i wyszedł z pokoju. Damon przewrócił oczami i poszedł za nim.
-Kochana? - Zapytał się Arrow
-Próbuje mnie wkurzyć. Nienawidzę gdy tak do mnie mówi - Spojrzałam na niego - Chodźmy - Poszliśmy do domu dla Łowców i ludzi. Weszliśmy do piwnicy i zaczęliśmy przeglądać skrzynie
-Ten nowy, Nnoitra jest jak drugi Damon
-Nie porównuj Damona do niego. Damon ma uczucia
-Akurat
-Może i nieraz się zachowuje jak dureń ale ma uczucia.
-Skąd tak dużo o nim wiesz?
-Od Stefana. Kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi. Do czasu pojawienia się Katherine
-To ona ich przemieniła...
-Ona dała im swojej krwi. Ojciec ich zabił za to że stawili się za nią. A jak wiesz ich ojciec Giuseppe był Łowcą - Mówiłam - Katherine została zabrana do kościoła gdzie miała zostać spalona. Uciekła. Damon i Stefan myśleli przez 150 lat że nie żyje
-Pomyśleć że nie wierzyłem Elenie że jesteś aż taką plotkarą - Usłyszałam za sobą głos. Był chłodny. Odwróciłam się. Damon stał oparty o ścianę. Próbował być obojętny ale słychać w jego głosie ból - Chciałem wam powiedzieć że znalazłem ten labirynt. I utknęliśmy ponieważ dalej nie może przejść wampir -Warknął i odszedł.
-Na dziś koniec. Jestem padnięta - Usiadłam na podłodze - Na dziś koniec z wampirami, wilkołakami, czarownicami, Łowcami, książkami czy labiryntami - Spojrzałam na Arrow'a. Po pięciu minutach znów się odezwałam - No właśnie, opowiedz swoją historię? Proszę
-Ja mówiłem. Pięć lat siedziałem na wyspie. Teraz twoja kolej
-Chmm... Moja matka jest szeryfem a ojciec nie żyje. Byłam i jestem dosyć popularna w szkole. Zazdrościłam wszystkiego Elenie. Szczególnie kiedy zaczeła się umawiać z nowym uczniem. Stefanem. Najprzystojniejszym facetem w szkole. Jej wszystko przychodziło tak łatwo. Wróćmy do Stefana. No cóż przystawiałam się do niego a on dał mi kosza. Przyjaciółka, Bonnie pocieszała mnie. Upiłam się i... spotkałam drugiego Salvatore czyli Damona - Napotkałam jego spojrzenie - No co? Nie zagadałam ani nic. Dopiero jak się spotkaliśmy drugi raz było coś więcej...
-Przespałaś się z nim?
-Największy błąd w moim życiu. Potem ugryzł mnie...dwa razy. Potem zahipnotyzował i tak długi czas. Przemińmy te dni i dojdźmy do mojej przemiany. Jechałam z Tylorem samochodem i zdarzył się wypadek. Dostałam krwi Damona bym wyzdrowiała. Udało się. Ale Katherine mnie udusiła poduszką w szpitalu. Opowiedziałam ci. Teraz twoja kolej, Arrow
(Arrow?)
-Jeśli to mapa katakumb to nie ręczę za siebie - Warkłam
-Nie. To musi być gdzie indziej - Mruknął Damon
-Klaus i Damon pójdziecie szukać podobnych do tego labiryntów. Ja i Arrow przeszukamy jeszcze raz dokładnie skrzynie. Spotkamy się za dwie godziny
-Dobrze, kochana - Powiedział Klaus i wyszedł z pokoju. Damon przewrócił oczami i poszedł za nim.
-Kochana? - Zapytał się Arrow
-Próbuje mnie wkurzyć. Nienawidzę gdy tak do mnie mówi - Spojrzałam na niego - Chodźmy - Poszliśmy do domu dla Łowców i ludzi. Weszliśmy do piwnicy i zaczęliśmy przeglądać skrzynie
-Ten nowy, Nnoitra jest jak drugi Damon
-Nie porównuj Damona do niego. Damon ma uczucia
-Akurat
-Może i nieraz się zachowuje jak dureń ale ma uczucia.
-Skąd tak dużo o nim wiesz?
-Od Stefana. Kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi. Do czasu pojawienia się Katherine
-To ona ich przemieniła...
-Ona dała im swojej krwi. Ojciec ich zabił za to że stawili się za nią. A jak wiesz ich ojciec Giuseppe był Łowcą - Mówiłam - Katherine została zabrana do kościoła gdzie miała zostać spalona. Uciekła. Damon i Stefan myśleli przez 150 lat że nie żyje
-Pomyśleć że nie wierzyłem Elenie że jesteś aż taką plotkarą - Usłyszałam za sobą głos. Był chłodny. Odwróciłam się. Damon stał oparty o ścianę. Próbował być obojętny ale słychać w jego głosie ból - Chciałem wam powiedzieć że znalazłem ten labirynt. I utknęliśmy ponieważ dalej nie może przejść wampir -Warknął i odszedł.
-Na dziś koniec. Jestem padnięta - Usiadłam na podłodze - Na dziś koniec z wampirami, wilkołakami, czarownicami, Łowcami, książkami czy labiryntami - Spojrzałam na Arrow'a. Po pięciu minutach znów się odezwałam - No właśnie, opowiedz swoją historię? Proszę
-Ja mówiłem. Pięć lat siedziałem na wyspie. Teraz twoja kolej
-Chmm... Moja matka jest szeryfem a ojciec nie żyje. Byłam i jestem dosyć popularna w szkole. Zazdrościłam wszystkiego Elenie. Szczególnie kiedy zaczeła się umawiać z nowym uczniem. Stefanem. Najprzystojniejszym facetem w szkole. Jej wszystko przychodziło tak łatwo. Wróćmy do Stefana. No cóż przystawiałam się do niego a on dał mi kosza. Przyjaciółka, Bonnie pocieszała mnie. Upiłam się i... spotkałam drugiego Salvatore czyli Damona - Napotkałam jego spojrzenie - No co? Nie zagadałam ani nic. Dopiero jak się spotkaliśmy drugi raz było coś więcej...
-Przespałaś się z nim?
-Największy błąd w moim życiu. Potem ugryzł mnie...dwa razy. Potem zahipnotyzował i tak długi czas. Przemińmy te dni i dojdźmy do mojej przemiany. Jechałam z Tylorem samochodem i zdarzył się wypadek. Dostałam krwi Damona bym wyzdrowiała. Udało się. Ale Katherine mnie udusiła poduszką w szpitalu. Opowiedziałam ci. Teraz twoja kolej, Arrow
(Arrow?)
Od Nnoitry c.d Madison
-Boże co ty tak ryczysz?- zapytałem stając naprzeciwko Madison
-Odejdź stąd krwiopijco- warknęła
-A może tak grzeczniej? Ja Cię nie nazywam kundlem, psem itp- powiedziałem
(Madison?)
Od Nnoitry c.d Arrow'a
-A ten wampirek potrafi oderwać rękę wzrokiem- powiedziałem
(Arrow? Sorki nie mam weny )
Od Arrow'a c.d Damona
Szczerze powiem to nie słuchałem za bardzo Klausa. Z tego co zapamiętałem, to mówił coś o jakiejś: przysiędze, klątwie, przeznaczeniu, przestrogach, zaklęciach, powiązaniach, zjednoczeniu czegoś tam i innych sprawach w rodzaju "czary-mary". Dla mnie wszystko co czytał brzmiało jak bajka dla dzieci ze smokami, księżniczkami i rycerzami. Zamiast zastanawiać się nad treścią księgi, moje myśli wędrowały gdzie indziej. Nagle z rozmyślań wyrwało mnie dość głośne trzaśnięcie książki.
-I co o tym myślicie?- spytał Klaus trzymając w dłoniach zamkniętą księgę.
-No cóż...- zacząłem- to całkiem dobra lektura.
-Arrow, skup się- rzekła do mnie Caroline.
-Więc od czego zaczynamy?- spytałem.
-Najpierw musimy się dowiedzieć kim były... albo kim są te wampiry, o których była mowa w księdze- odpowiedział na moje pytanie Damon.
-Odpowiedzi znajdziecie na pustych stronach- Klaus, zacytował zdanie z księgi, które jakimś cudem zapamiętałem. Otworzył księgę gdzieś w środku, na niezapisanych kartkach.
-To bardzo stary trik- Damon wyrwał z rąk Klaus'a księgę, a ze swojej kieszeni w spodniach wyjął zapalniczkę. Przyłożył płomień do papieru, a naszym oczom zaczęła ukazywać dziwny obraz. Coś na kształt mapy, lub labiryntu.
<Damon, Caroline, Klaus?>
Od Damona c.d Arrow'a
Chwile staliśmy w milczeniu.
-Dziwne że nie narzekasz jaki Klaus jest okropny - Zdziwiłem się. Caroline szybko opróżniła worek. Stała oparta o ścianę
-Nie jest taki zły
-Czy..czy on właśnie powiedział że Klaus nie jest taki zły? - Zapytała niedowierzająco Caroline. Zaśmiałem się. Arrow nie wiedział o co chodzi. Dureń
-Zostawmy temat. Dlaczego nie dowiedziałeś się co on chce? Albo wiesz? Nie odzywaj się już, zadzwonie do niego - Nie dałem mu odpowiedzieć bo odebrał Klaus. Przełączyłem na tryb głośnomówiący
-Czego od nas chcesz Panie-nic-za-darmo? - Zapytałem
-Oddajcie wszystkie kołki z białego dębu - Zażądał
-Nie
-Tak - Powiedziała Caroline. Klaus się zgodził i wyszliśmy z jaskini. Doszliśmy do domu dla wampirów. Wyjołem wszystkie kołki z białego dębu i oddałem Klausowi
-No to tłumaczymy - Wziął księgę i ją zaczął tłumaczyć
(Arrow?)
-Dziwne że nie narzekasz jaki Klaus jest okropny - Zdziwiłem się. Caroline szybko opróżniła worek. Stała oparta o ścianę
-Nie jest taki zły
-Czy..czy on właśnie powiedział że Klaus nie jest taki zły? - Zapytała niedowierzająco Caroline. Zaśmiałem się. Arrow nie wiedział o co chodzi. Dureń
-Zostawmy temat. Dlaczego nie dowiedziałeś się co on chce? Albo wiesz? Nie odzywaj się już, zadzwonie do niego - Nie dałem mu odpowiedzieć bo odebrał Klaus. Przełączyłem na tryb głośnomówiący
-Czego od nas chcesz Panie-nic-za-darmo? - Zapytałem
-Oddajcie wszystkie kołki z białego dębu - Zażądał
-Nie
-Tak - Powiedziała Caroline. Klaus się zgodził i wyszliśmy z jaskini. Doszliśmy do domu dla wampirów. Wyjołem wszystkie kołki z białego dębu i oddałem Klausowi
-No to tłumaczymy - Wziął księgę i ją zaczął tłumaczyć
(Arrow?)
Od Madison
Obudziłam się rano zapowiadał się słoneczny dzień wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się i już miałam wychodzić gdy za moim oknem zobaczyłam dwa jastrzębie jednym z nich był Tantos a drugim Akira jastrząb mojego brata zdziwiłam się trochę otworzyłam okno zobaczyłam wtedy że Akira trzyma coś w dziobie jakąś kartkę. Gdy wzięłam ją do reki w mojej głowie pojawiła się wizja z przeszłości a w wizji zobaczyłam śmierć mojego brata. Gdy wizja zniknęła z mojej głowy chciało mi się płakać a jednocześnie byłam zła. Zaczęłam krzyczeć i rzucać wszystkim co wpadło mi w ręce. Po chwili wybiegłam z mojego pokoju trzaskając drzwiami gdy wybiegałam z płaczem potrąciłam niechcący Belle. Zmieniłam się w wilka i zaczęłam biec do lasu po jakichś 10 minutach zatrzymałam się pod jakimś drzewem zmieniłam się w człowieka usiadłam pod nim i zaczęłam płakać. Ukryłam twarz w dłoniach nie chciałam nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać ale niestety usłyszałam kogoś.
Dokończy ktoś ??
Od Arrow'a c.d Caroline
Przyciągnąłem Caroline do siebie, tak że opierała się o moje ramię. Czułem jaka była wykończona i osłabiona. Z tyłu, jej bluzka była cała przesiąknięta krwią, lecz gdy ją uniosłem a ciele nie było śladu po kołku.
-Nigdy nie zostawię cię samej z tym paszczurem- syknąłem.
-To nie była jego wina Arrow- do mnie jakoś ta odpowiedź nie przemawiała.
Nagle pojawił się Damon z workiem wypełnionym czerwoną cieczą. Caroline wyrwała mi się z objęć i podbiegła do niego. Szybkim ruchem wyrwała krew i zaczęła ją pić.
- A co tam słychać u Klausa, Łowco?- wystałem i spojrzałem się na Damon'a.
-Powiedział, że nam pomoże...
-No i bardzo dobrze- rzekł.
-Nie skończyłem- stwierdziłem.- Powiedział, że nie ma nic za darmo.
-Określił się konkretnie o co mu chodził?- kontynuował.
-Nie... A ty wiesz o co może mu chodzić?
-To hybryda... Mu może chodzić o wszystko- obojętnie wzruszył ramionami.- Począwszy od worka krwi, a kończąc na Sobowtórze lub czarownicy.
<Damon, Caroline?>
Od Arrow'a c.d Nnoitry
Uniosłem łuk, przyłożyłem do niego strzałę, naciągnąłem cięciwę i wycelowałam ją w kierunku pijawki.
-Masz 5 sekund by powiedzieć co tu robisz- warknąłem.- 5... 4...3...
-Spokojnie łuczniku- zadrwił ze mnie, co mnie bardzo poirytowało.
-Ten łucznik potrafi przebić ci płuco... Albo serce, jak wolisz- nie mogłem w to uwierzyć. Znalazł się drugi Damon. Z jednym trudno wytrzymać, a co dopiero z dwoma.
<Nnoitra?>
środa, 24 kwietnia 2013
Od Caroline c.d Arrow'a
Arrow pocałował mnie. Cały czas myślałam nad tym co powiedział...nie opierałby się? Odsunęłam się po chwili.
-Dlaczego byś się nie opierał? - Spytałam
-Mówiłem. Wiedziałbym że jest to ci potrzebne
-Nie chcę cię zranić. Tym bardziej zabić... Już bym wolała żebyś mnie w takiej sytuacji przebił kołkiem
-Caroline, nie mów tak...nigdy bym czegoś takiego nie zrobił - Wstaliśmy. Już miałam odpowiedzieć gdy do piwnicy wleciał Damon pod postacią kruka. Przemienił się. Był cały ubrany na czarno a z kącika jego ust spływała krew.
-Mam dwie dobre wiado... - Przerwał gdy zobaczył moje spojrzenie - Co?! - Przewrócił oczami i wytarł krew wierzchem dłoni - Powróćmy do wiadomości. Kolejny wampir nie żyje...
-To ma być dobra wiadomość? - Warkłam
-Tak, ponieważ to ja go zabiłem po tym jak go przesłuchałem. Powiedział gdzie mają kryjówkę. I coś wspomniał o mapie katakumb którą trzymają w ruinach kościoła
-Wygadałby ci się? Już to widzę - Mrukł Arrow
-Mam dar przekonywania - Uśmiechnął się Damon - Druga dobra wiadomość to taka że załatwiłem wam tłumacza
-Kogo?
-Klaus. To ty idziesz do Klausa, ja do ruin.
-A ja?! - Upomniałam się
-Pójdziesz ze mną - Wzruszył ramionami
-Dlaczego z tobą?! - Powiedzieliśmy jednocześnie (ja i Arrow).
-Ty masz pierwszego na głowie a ja zgraje wampirów. Tylko że ja mam ich zamordować a ty pogadać. To ja potrzebuję wsparcia - Westchnełam i poszłam z Damonem na cmentarz wampirzym tempem. Weszliśmy do ruin. Było tam ciemno i wilgotno. Wyjął z dobrze ukrytej dziury mapę. Wskoczyliśmy do grobowca i w milczeniu ruszyliśmy według mapy. Po godzinie doszliśmy. Było słychać śmiechy i krzyki. Schowaliśmy się i zajrzeliśmy do środka. Było tam dziewięć wampirów.
-Wampirów była trójka. Współpracowali z dwoma Łowcami - Mówił mężczyzna. Na oko miał 30 lat
-Łowcami?
-Tak. Tego wampira z czarnymi włosami ja zamawiam. Chce mu wyrwać serce i wpakować do gardła - Warkła kobieta. Miała gdzieś 18 lat
-Charlotte - Zaśmiał się cicho Damon
-Myślałam że nie pamiętasz imion swoich dziewczyn
-Spędziłem z nią pięć lat. Teraz ma pewnie 90 lat - Wyszeptał. Niechcący kopnęłam kamień. Odwrócili się. Jeden z nich podszedł do nas.
-Czy wy też to słyszeliście? - Zapytał odwracając się. Damon skoczył mu do gardła z prędkością atakującej kobry. Wampir padł martwy. Wszyscy się przyglądali temu wstrząśnięci.
-No Charlotte? Słyszałem że chcesz mnie zabić - Uśmiechnął się drwiąco. Charlotte zaatakowała go. Po chwili była martwa. Reszta wampirów rzuciła się na Damona. Dopiero po chwili wyskoczyłam z ukrycia mu pomóc. Wszystko szło dobrze dopóki nie wbiło mi się w plecy coś ostrego. Damon zabił ostatniego wampira i podszedł do mnie
-Kołek. Miałaś szczęście. Kilka centymetrów od serca. To ja idę
-Damon!
-Co?
- Wyciągnij to. Sama nie sięgnę, Damon. Wyciągnij to cholerstwo - Podszedł i złapał za kołek - To boli... [CENZURA] już nie żyje - Nagle do komnaty wszedł Arrow
-Szedłem za waszymi wskazówkami i... Co się tu do diabła dzieje?! - Spojrzał na mnie klęczącą na ziemi a Damon kucał za mną trzymając kołek który wbił mi w plecy jeden wampir
-Wampir wbił w nią kołek.
-Mógłbyś to wyciągnąć zamiast gadać?! - Sykłam. Wyciągnął mi kołek. Odetchnęłam.
-Straciłaś dużo krwi. Dlatego to ja poszedłem na pierwszy ogień. Mogłaś się nie wtrącać - Warkł Damon - Zaraz wrócę - Wyszedł trącając Arrow'a ramieniem. Arrow podszedł do mnie i ukucnął
-Jak się czujesz? I po co Damon poszedł?
-Po krew. Czuje się jakby ktoś przebił mnie kołkiem - Zaśmiałam się
(Arrow?)
-Dlaczego byś się nie opierał? - Spytałam
-Mówiłem. Wiedziałbym że jest to ci potrzebne
-Nie chcę cię zranić. Tym bardziej zabić... Już bym wolała żebyś mnie w takiej sytuacji przebił kołkiem
-Caroline, nie mów tak...nigdy bym czegoś takiego nie zrobił - Wstaliśmy. Już miałam odpowiedzieć gdy do piwnicy wleciał Damon pod postacią kruka. Przemienił się. Był cały ubrany na czarno a z kącika jego ust spływała krew.
-Mam dwie dobre wiado... - Przerwał gdy zobaczył moje spojrzenie - Co?! - Przewrócił oczami i wytarł krew wierzchem dłoni - Powróćmy do wiadomości. Kolejny wampir nie żyje...
-To ma być dobra wiadomość? - Warkłam
-Tak, ponieważ to ja go zabiłem po tym jak go przesłuchałem. Powiedział gdzie mają kryjówkę. I coś wspomniał o mapie katakumb którą trzymają w ruinach kościoła
-Wygadałby ci się? Już to widzę - Mrukł Arrow
-Mam dar przekonywania - Uśmiechnął się Damon - Druga dobra wiadomość to taka że załatwiłem wam tłumacza
-Kogo?
-Klaus. To ty idziesz do Klausa, ja do ruin.
-A ja?! - Upomniałam się
-Pójdziesz ze mną - Wzruszył ramionami
-Dlaczego z tobą?! - Powiedzieliśmy jednocześnie (ja i Arrow).
-Ty masz pierwszego na głowie a ja zgraje wampirów. Tylko że ja mam ich zamordować a ty pogadać. To ja potrzebuję wsparcia - Westchnełam i poszłam z Damonem na cmentarz wampirzym tempem. Weszliśmy do ruin. Było tam ciemno i wilgotno. Wyjął z dobrze ukrytej dziury mapę. Wskoczyliśmy do grobowca i w milczeniu ruszyliśmy według mapy. Po godzinie doszliśmy. Było słychać śmiechy i krzyki. Schowaliśmy się i zajrzeliśmy do środka. Było tam dziewięć wampirów.
-Wampirów była trójka. Współpracowali z dwoma Łowcami - Mówił mężczyzna. Na oko miał 30 lat
-Łowcami?
-Tak. Tego wampira z czarnymi włosami ja zamawiam. Chce mu wyrwać serce i wpakować do gardła - Warkła kobieta. Miała gdzieś 18 lat
-Charlotte - Zaśmiał się cicho Damon
-Myślałam że nie pamiętasz imion swoich dziewczyn
-Spędziłem z nią pięć lat. Teraz ma pewnie 90 lat - Wyszeptał. Niechcący kopnęłam kamień. Odwrócili się. Jeden z nich podszedł do nas.
-Czy wy też to słyszeliście? - Zapytał odwracając się. Damon skoczył mu do gardła z prędkością atakującej kobry. Wampir padł martwy. Wszyscy się przyglądali temu wstrząśnięci.
-No Charlotte? Słyszałem że chcesz mnie zabić - Uśmiechnął się drwiąco. Charlotte zaatakowała go. Po chwili była martwa. Reszta wampirów rzuciła się na Damona. Dopiero po chwili wyskoczyłam z ukrycia mu pomóc. Wszystko szło dobrze dopóki nie wbiło mi się w plecy coś ostrego. Damon zabił ostatniego wampira i podszedł do mnie
-Kołek. Miałaś szczęście. Kilka centymetrów od serca. To ja idę
-Damon!
-Co?
- Wyciągnij to. Sama nie sięgnę, Damon. Wyciągnij to cholerstwo - Podszedł i złapał za kołek - To boli... [CENZURA] już nie żyje - Nagle do komnaty wszedł Arrow
-Szedłem za waszymi wskazówkami i... Co się tu do diabła dzieje?! - Spojrzał na mnie klęczącą na ziemi a Damon kucał za mną trzymając kołek który wbił mi w plecy jeden wampir
-Wampir wbił w nią kołek.
-Mógłbyś to wyciągnąć zamiast gadać?! - Sykłam. Wyciągnął mi kołek. Odetchnęłam.
-Straciłaś dużo krwi. Dlatego to ja poszedłem na pierwszy ogień. Mogłaś się nie wtrącać - Warkł Damon - Zaraz wrócę - Wyszedł trącając Arrow'a ramieniem. Arrow podszedł do mnie i ukucnął
-Jak się czujesz? I po co Damon poszedł?
-Po krew. Czuje się jakby ktoś przebił mnie kołkiem - Zaśmiałam się
(Arrow?)
Od Nnoitry
Chodziłem po "Mrocznej częsci lasu" rozmyślając o pewnych sprawach. W pewnym momencie wpadł na mnie jakiś knypek
-Uważaj jak chodzisz!- wrzasnąłem
-Może trochę grzeczniej krwiopijco!- wydarł się
-Ten krwiopijca zaraz może Ci nóżkę oderwać albo rączkę- warknąłem
(Arrow?)
Nowy wampir- Nnoitra Venga
Imię i Nazwisko- Nnoitra Venga
Wiek- 13 lat/ około 730 lat
Płeć- Mężczyzna
Charakter- Opryskliwy, cyniczny, pewny siebie, odważny, poważny i mściwy
Hobby- Nauka o truciznach
Motto- Brak
Dodatkowe moce- Zadawanie bólu, obrażeń i ran wzrokiem
Dieta- Ludzka
Rodzina- Brak
Dziewczyna- Nie szuka
Żona- Brak
Dzieci- Brak
Historia- Niewiele wiadomo o jego przeszłości...
Właściciel- Nnoitra
Od Arrow'a c.d Caroline
Trzymałem Caroline w objęciach. Nie mogłem sobie wyobrazić co ona teraz czuje. Każdą emocję odczuwa dwa razy mocniej niż ja. Radość, szczęście, ekscytację, miłość, dumę, ale jak i te negatywne ból, cierpienie, złość, strach...
Objąłem ją jeszcze mocniej. Przejechałem dłonią po jej policzku, który był wilgotny od łez. Uniosłem jej twarz, tak, że mogłem jej spojrzeć prosto w oczy. Lekko uśmiechnąłem się do niej.
-To był tylko sen... Zły sen- powtórzyłem cichym głosem.- Zdarzają się one każdemu. Koszmary są obrazem tego czego nie chcemy zobaczyć. Tego do czego staramy się nie dopuścić, by nigdy to się nie zdarzyło- próbowałem wytłumaczyć.
-Wiem co to jest koszmar, Arrow. Chodzi o to, że to było straszne... Przerażające... Nie widziałeś tego...- ściszyła ton.
-Nie. Nie widziałem- przyznałem.- Ale cokolwiek by to nie było, to się nie zdarzy.
-Nie masz pewności- pokręciła głową.- A gdybym teraz... Gdybym teraz straciła panowanie, obnażyła kły i wgryzłabym ci się w szyję... Co w tedy, hę?!
Na to pytanie nie umiałem szybko odpowiedzieć. Chwilę zbierałem myśli- Nie opierałbym się- przyznałem.- Opór byłby zbędny w takiej chwili. Dobrze wiem, że wampir, może tak długo czerpać krew, aż niezostanie nic. Ale do ostatniej chwili swojego życia... do ostatniego tchnienia... wiedziałbym, że potrzebowałaś tego- delikatnie przyciągnąłem jej twarz ku swojej i pocałowałem ją.
<Caroline?>
wtorek, 23 kwietnia 2013
Od Caroline c.d Arrow'a
Gdy Arrow poszedł westchnełam i usiadłam na krześle w jadalni. Po pięciu minutach wstałam i poszłam do piwnicy. Arrow oglądał księgi.
-Nie wiem od czego zacząć... Przepraszam że nie odbierałam, i za to że znikłam, za to że...
-Dlaczego nie przyszłaś do mnie? Przecież bym ci pomógł - Przerwał mi
-Bałam się że nie zrozumiesz. To nie jest tak że ci nie ufam czy coś. Po prostu to są sprawy wampirze.
-Postarałbym się zrozumieć - Powiedział
-No bo... - Zaczęłam - Pamiętasz jak szybko wtedy wyszłam?
-Tak...
-Pragnienie. Nie do wytrzymania palące w gardle pragnienie. Większe niż zwykle. Ostatnim razem kiedy takie mnie napadło zabiłam człowieka - Spuściłam wzrok na podłogę - Niechcący oczywiście. Najgorsze było to że mi się to podobało - Mrukłam. Moje oczy wypełniły się łzami - Bałam się że znów tak będzie. Że skrzywdzę kogoś z was. Że skrzywdzę ciebie Arrow. Jeszcze te sny...
-Jakie sny?
-Śnił mi się las. Było w nim pełno krwi i tam byliście wszyscy...martwi. Ja to zrobiłam - Wyszeptałam. Zaczęłam płakać i osunęłam się na kolana. Arrow upuszczając księgę podbiegł do mnie
-Caroline! Uspokój się...to tylko sen - Objął mnie. Powoli uspokajałam się ale nadal płakałam
(Arrow?)
-Nie wiem od czego zacząć... Przepraszam że nie odbierałam, i za to że znikłam, za to że...
-Dlaczego nie przyszłaś do mnie? Przecież bym ci pomógł - Przerwał mi
-Bałam się że nie zrozumiesz. To nie jest tak że ci nie ufam czy coś. Po prostu to są sprawy wampirze.
-Postarałbym się zrozumieć - Powiedział
-No bo... - Zaczęłam - Pamiętasz jak szybko wtedy wyszłam?
-Tak...
-Pragnienie. Nie do wytrzymania palące w gardle pragnienie. Większe niż zwykle. Ostatnim razem kiedy takie mnie napadło zabiłam człowieka - Spuściłam wzrok na podłogę - Niechcący oczywiście. Najgorsze było to że mi się to podobało - Mrukłam. Moje oczy wypełniły się łzami - Bałam się że znów tak będzie. Że skrzywdzę kogoś z was. Że skrzywdzę ciebie Arrow. Jeszcze te sny...
-Jakie sny?
-Śnił mi się las. Było w nim pełno krwi i tam byliście wszyscy...martwi. Ja to zrobiłam - Wyszeptałam. Zaczęłam płakać i osunęłam się na kolana. Arrow upuszczając księgę podbiegł do mnie
-Caroline! Uspokój się...to tylko sen - Objął mnie. Powoli uspokajałam się ale nadal płakałam
(Arrow?)
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Od Arrow'a c.d Caroline
Spojrzałem na Caroline. Odetchnąłem z ulgą na wieść, że nic jej nie jest. Poczułem jakby wielki kamień spadł mi z serca. Nie wiem cobym zrobił gdyby coś jej się stało.
-Gdzie ty byłaś?- niemal wykrzyczał Jeremy.
-Musiałam przemyśleć parę ważnych spraw- odpowiedziała Caroline.
-To nie mogłaś nam przynajmniej powiedzieć gdzie idziesz?- kontynuował Jeremy.- Myśleliśmy, że nie żyjesz, czy coś!
-Dobra może zakończymy ten temat i chodźmy na śniadanie- zaproponowała Elena.
-Ja chyba podziękuję- odpowiedziałem.- Nie jestem głodny.
Poszedłem do piwnicy. Podszedłem do skrzyni w której były znalezione na strychu różne rzeczy. Odsłoniłem prześcieradło i otworzyłem górną pokrywę. Wyciągnąłem jedną z dwóch ksiąg i zacząłem ją przeglądać. Dokładnie przyglądałem się każdej ze stron. Na niektórych z nich były umieszczone dziwne symbole, które znajdowały się na medalionach.
Nie mogłem się skupić na pracy. Moje myśli cały czas wędrowały w kierunku Caroline. Kocham ją, ale czuję że się od siebie oddalamy. Skoro miała problem to mogła przyjść z nim od razu do mnie. Pomógłbym jej. Cokolwiek by to nie było zrozumiem ją. Lecz jeżeli ona mi nie ufa, to nie wiem co już mam robić.
Od Caroline
Byłam w lesie. Uśmiechałam się. Z kącika ust spływała mi czerwona ciecz - krew. Nie otarłam jej. Przede mną leżeli martwi moi dawni przyjaciele z śladami po ugryzieniu wampira. Był tam Jeremy, Elena, moja mama, Ginny i...Arrow. Padłam na kolana płacząc. Wiedziałam że to ja ich zabiłam... To ja ich ugryzłam...
-Caroline! Caroline! - Krzyczał jakiś głos. Otworzyłam oczy. Leżałam w łóżku, płacząc. Cała się trzęsłam. To był tylko sen, to był tylko sen, to był tylko sen... Koło mnie siedział Stefano a w drzwiach stali Damon i Rebekah. Z dołu usłyszałam odgłosy kroków. Klaus
-Cco ssię...stttało? - Jąkałam się
-Miałaś koszmar - Wytłumaczył Damon - Krzyczałaś ''Nie! Nie! Tylko nie to!''
-Zamknij się Damon - Warkł Stefano.
-Możecie już iść - Opanowałam się
-Ale... - Zaczął Stefano
-Już! - Wygoniłam ich. Nie zasnęłam.
*Rano*
Wyszłam z domu o 4.00. Poszłam do lasu i podeszłam do drzewa w którym była nasza taka ''tajna baza''. Szłam korytarzem. Gdy przechodziłam koło strzelnicy przypomniałam sobie jak tu zabrałam Arrow'a. Weszłam do jednych z dwudziestu drzwi w korytarzu i usiadłam pod ścianą. Lubiłam ten pokój. Było to nieduże pomieszczenie z żarówką wiszącą na kablu z sufitu. Tak go lubiłam bo pod jedną z ścian stały łuki i kusze. Były pięknie ozdabiane i jeden z nich miał wyryte na sobie imię lecz nie dało się go odczytać bo ktoś próbował usunąć napis. Zaczęłam myśleć o mnie i Arrow'ie. Kocham go... Ale co jeśli kiedyś znów napadnie mnie taki głód jak w piwnicy? Przy nim nie chcę pić krwi ale... Przecież jak ja u niego nocuje to jak mam pić? Co jeśli za długo nie będę piła i go zaatakuje? Co jeśli go zabiję? Po moim policzku spłynęła słona łza. Zanim się obejrzałam była już 20.00. Dosyć często dzwonił mój telefon ale w końcu go wyłączyłam. Ani razu nie odebrałam. Wyszłam z mojego schronienia i szłam przez las. Usłyszałam głosy
-Martwię się o nią - Powiedział Arrow
-Skąd wiesz czy w ogóle jeszcze żyje? Mogły ją dopaść te wampiry i wyrwać jej serce albo przebić kołkiem - Mrukł Damon
-Zamknij się - Warkł Stefan. Nie wyszłam do nich. Wręcz przeciwnie odeszłam stamtąd. Poszłam nad wodospad i wdrapałam się na sam szczyt. Położyłam się na trawie. Patrzyłam w chmury. Gdy już się ściemniło poszłam do domu. Wskoczyłam przez okno. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Stefan.
-Gdzie ty byłaś?! - Zapytał
-Musiałam kilka spraw przemyśleć - Westchnęłam. Stefan poszedł powiedzieć wszystkim że żyję. Szybko jednak usnełam. Znów mi się śnił ten sam sen. Obudziłam się i wyszłam wstrząśnięta z domu. Była 5.00 rano. Pobiegłam do domu dla Ludzi i Łowców. Zapukałam. Po kilku minutach otworzyły się drzwi a tam stała Elena w koszuli nocnej. Po poliku spływała mi łza
-Co się stało? Caroline? - Spytała z troską. Weszłam i opowiedziałam jej o śnie. Zaprowadziła mnie do swojego pokoju i dała chusteczkę. Siedziałam u niej do 8.00. Potem zeszłam i pomogłam robić jej śniadanie. Po chwili na dół zeszedł Jeremy i Arrow. Byli zdziwieni na mój widok...
(Arrow?)
-Gdzie ty byłaś?! - Zapytał
-Musiałam kilka spraw przemyśleć - Westchnęłam. Stefan poszedł powiedzieć wszystkim że żyję. Szybko jednak usnełam. Znów mi się śnił ten sam sen. Obudziłam się i wyszłam wstrząśnięta z domu. Była 5.00 rano. Pobiegłam do domu dla Ludzi i Łowców. Zapukałam. Po kilku minutach otworzyły się drzwi a tam stała Elena w koszuli nocnej. Po poliku spływała mi łza
-Co się stało? Caroline? - Spytała z troską. Weszłam i opowiedziałam jej o śnie. Zaprowadziła mnie do swojego pokoju i dała chusteczkę. Siedziałam u niej do 8.00. Potem zeszłam i pomogłam robić jej śniadanie. Po chwili na dół zeszedł Jeremy i Arrow. Byli zdziwieni na mój widok...
(Arrow?)
niedziela, 21 kwietnia 2013
Od Arrow'a c.d Caroline
Zacząłem się poważnie martwić o Caroline. Już tyle zrobiła, nie chciałem bardziej jej obciążać, w końcu każdy potrzebuje chwilę dla siebie, więc tę sprawę postanowiłem rozwiązać sam.
Wyjąłem z kieszeni telefon i zrobiłem nim kilka zdjęć dziwnym znakom w księgach, które były w skrzyni razem z łukiem, zwojami i medalionami.
Wszystkie rzeczy schowałem z powrotem do drewnianego pudła i postawiłem go w kącie, po czym przykryłem prześcieradłem tak by nie rzucał się w oczy.
Wyszedłem z piwnicy, a w korytarzu zastałem Elenę.
-Jak coś to wybieram się do miasta, nie czekajcie na mnie z obiadem- nie czekając na odpowiedź wyszedłem i zatrzasnąłem za sobą frontowe drzwi.
Jakoś godzinę później dotarłem do miasta. Pytałem się przechodniów gdzie jest najbliższa biblioteka, więc szybko tam dotarłem.
Sądziłem, że uzyskam tam wiele informacji, jednak nie dowiedziałem się niczego co by mnie usatysfakcjonowało.
Obszedłem jeszcze siedem bibliotek, jednak w nich również niczego się nie dowiedziałem.
Po powrocie do domu, wziąłem łuk i strzały. Poszedłem do lasu by się choć na chwilę oderwać od wszelkich spraw.
Od Caroline c.d Arrow'a
Zastanawiałam się nad księgami. Wyciągnęłam rękę i wzięłam księgę lecz nagle poczułam mocne oparzenie więc ją puściłam i odskoczyłam.
-Co się stało? - Spytał zaniepokojony Arrow
-Nic - Podeszłam powrotem do skrzyni a on podniósł księgę - Werbena. Mógłbyś otworzyć tą księgę?
-Jasne - Mrukł i otworzył ją. Spojrzałam na napisy.
-Martwy język. Czyli nikt go już nie zna. Ale zaraz... Ten łuk jest z 1864?
-Tak...
-Damon i Stefano byli ludźmi w tych czasach i mieszkali na tych terenach...
-Myślisz że coś wiedzą? - Spytał Arrow a ja tym czasem wybrałam numer Stefano
-Zobaczymy...Hallo? Stefano?
-Nie. Jestem jego gorętszą, przystojniejszą i inteligentniejszą wersją
-Damon, jesteś potrzebny - Powiedziałam. Rozłączył się. Po chwili wleciał tu kruk. Przy nim Horus wyglądał jak pisklę. Zamienił się w człowieka
-Widzę że nie dajecie sobie sami rady...Skąd to macie?! - Spytał podchodząc do skrzyni.
-Było na strychu - Odezwał się Arrow
-Gdzieś ją widziałem...
-Ten łuk w niej leżał. Został zrobiony w 1864. W czasach twojego...
-Człowieczeństwa. Tak wiem - Przerwał mi
-Byli tu jacyś Łowcy? - Spytał Arrow
-Przez duże Ł? Dwóch. Było też kilka zwykłych łowców.
-Znałeś ich? - Wtrąciłam się
-Jasne że tak! Jednym z Łowców był Giuseppe
-Mógłbyś chociaż wyjaśnić kto to? - Zirytował się Arrow
-Mój ojciec. Dzięki niemu jestem wampirem...
-Jak do diabła przez Łowcę jesteś wampirem?! - Zdenerwował się Arrow
-Łowcy nie są tacy święci jak myślisz. Kto do diabła by zastrzelił własnych synów? Ale mu dziękuje. Fajnie się nie starzec jestem wiecznym ogierem
-Przestańcie! - Przerwałam - Znasz ten łuk?
-Nie - Podszedł do skrzyni i zajrzał w nią - Nie... Kojarzę tylko tą skrzynie. Wybrałaś złego Salvatora. To Stefano był pupilkiem ojca
-Jakbyś nie zauważył to dzwoniła do Stefano
-To pomożesz nam czy nie? - Zezłościłam się
-Nie mam jak. To nie jest takie proste ocenić do kogo należał ten łuk
-Ktoś bardzo wysoki
-Nie mam pojęcia. Szczególnie że w tamtych czasach ja i mój brat byliśmy uważani za wyjątkowo wysokich więc z świecą szukać w tamtych czasach kogoś od nas wyższego - Zmienił się w kruka i odleciał. Westchnełam
-Czyli nie mamy żadnych nowych informacji... - Jękłam. Nagle poczułam palący ból w gardle - A ja muszę iść
-Dlaczego?
-Po prostu muszę - Mrukłam i lekko go pocałowałam. Zaraz potem wampirzym tempem podążyłam do domu dla wampirów. Bardzo dawno nic nie piłam więc od razu dopadłam się do lodówki z krwią.
(Arrow?)
-Co się stało? - Spytał zaniepokojony Arrow
-Nic - Podeszłam powrotem do skrzyni a on podniósł księgę - Werbena. Mógłbyś otworzyć tą księgę?
-Jasne - Mrukł i otworzył ją. Spojrzałam na napisy.
-Martwy język. Czyli nikt go już nie zna. Ale zaraz... Ten łuk jest z 1864?
-Tak...
-Damon i Stefano byli ludźmi w tych czasach i mieszkali na tych terenach...
-Myślisz że coś wiedzą? - Spytał Arrow a ja tym czasem wybrałam numer Stefano
-Zobaczymy...Hallo? Stefano?
-Nie. Jestem jego gorętszą, przystojniejszą i inteligentniejszą wersją
-Damon, jesteś potrzebny - Powiedziałam. Rozłączył się. Po chwili wleciał tu kruk. Przy nim Horus wyglądał jak pisklę. Zamienił się w człowieka
-Widzę że nie dajecie sobie sami rady...Skąd to macie?! - Spytał podchodząc do skrzyni.
-Było na strychu - Odezwał się Arrow
-Gdzieś ją widziałem...
-Ten łuk w niej leżał. Został zrobiony w 1864. W czasach twojego...
-Człowieczeństwa. Tak wiem - Przerwał mi
-Byli tu jacyś Łowcy? - Spytał Arrow
-Przez duże Ł? Dwóch. Było też kilka zwykłych łowców.
-Znałeś ich? - Wtrąciłam się
-Jasne że tak! Jednym z Łowców był Giuseppe
-Mógłbyś chociaż wyjaśnić kto to? - Zirytował się Arrow
-Mój ojciec. Dzięki niemu jestem wampirem...
-Jak do diabła przez Łowcę jesteś wampirem?! - Zdenerwował się Arrow
-Łowcy nie są tacy święci jak myślisz. Kto do diabła by zastrzelił własnych synów? Ale mu dziękuje. Fajnie się nie starzec jestem wiecznym ogierem
-Przestańcie! - Przerwałam - Znasz ten łuk?
-Nie - Podszedł do skrzyni i zajrzał w nią - Nie... Kojarzę tylko tą skrzynie. Wybrałaś złego Salvatora. To Stefano był pupilkiem ojca
-Jakbyś nie zauważył to dzwoniła do Stefano
-To pomożesz nam czy nie? - Zezłościłam się
-Nie mam jak. To nie jest takie proste ocenić do kogo należał ten łuk
-Ktoś bardzo wysoki
-Nie mam pojęcia. Szczególnie że w tamtych czasach ja i mój brat byliśmy uważani za wyjątkowo wysokich więc z świecą szukać w tamtych czasach kogoś od nas wyższego - Zmienił się w kruka i odleciał. Westchnełam
-Czyli nie mamy żadnych nowych informacji... - Jękłam. Nagle poczułam palący ból w gardle - A ja muszę iść
-Dlaczego?
-Po prostu muszę - Mrukłam i lekko go pocałowałam. Zaraz potem wampirzym tempem podążyłam do domu dla wampirów. Bardzo dawno nic nie piłam więc od razu dopadłam się do lodówki z krwią.
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Poszedłem do kuchni, tam zastałem Elenę, która właśnie zaczynała robić śniadanie.
-Cześć - przywitała mnie Elena nakrywając do stołu.
-Mogę ci jakoś pomóc?- spytałem.
-Właściwie to już kończę- powiedziała kładąc ostatni talerz.- Możesz to zanieść do piwnicy?- podała mi długą drewnianą skrzynkę, zamkniętą na kłódkę.
-Co w tym jest?- spytałem.
-Nie mam pojęcia- powiedziała.- Byłam wczoraj na strychu i robiłam tam porządki. Właściwie to nikt tam nie wchodził od kilku albo kilkudziesięciu lat. Nie ważne po prostu to zanieś. I wracaj na śniadanie.
Tak jak nakazała Elena, poszedłem do piwnicy, bacznie przyglądając się drewnianej szkatule. Zastanawiało mnie co jest w środku. Postanowiłem, że przyjrzę się temu po śniadaniu.
Po chwili już wszyscy siedzieliśmy w jadalni.
-Mówiłem ci przecież Caroline, że ze mną nie wygrasz- przechwalał się Jeremy.
-Oszukiwałeś- zaśmiała się Caroline.- Grałeś "na kodach".
-I co z tego- stwierdził chłopak.
W trakcie śniadania rozmawialiśmy o bardziej i mniej ważnych sprawach.
Po skończonym posiłku i ogarnięciu jadalni, zszedłem z powrotem do piwnicy.
Położyłem dziwną skrzynię na blacie, wziąłem wielki młot i zacząłem uderzać w kłódkę.
-Poczekaj, pomogę ci- rzekł głos za mną. Caroline.
-Skąd się tu wzięłaś?- spytałam odwracając się.
-Szłam za tobą- wzruszyła ramionami.
Nagle znikąd pojawił się Horus.
-Czy on też szedł za mną?- spytałem raczej sam siebie.
Nagle kruk zaczął latać nad skrzynką, tak samo jak w tedy gdy pierwszy raz spotkałem Jeremy'ego.
Caroline chwyciła kłódkę i z łatwością zerwała ją.
Otworzyliśmy klapę. W środku były jakieś dziwne medaliony i talizmany, kilka ksiąg napisane w niezrozumiałym dla nas języku i duża ilość zwojów z rysunkami przedstawiające ludzi, które zabijały jakieś demony. Pod tymi wszystkim rzeczami ukazało się coś, czego się nie spodziewałem- łuk.
-Osoba, która go miała musiała być wysoka- wyjąłem go ze skrzyni i przyjrzałem.-Pochodzi z 1864 roku- stwierdziłem.
-Skąd wiesz?
-Na rękojeści, od wielu wieków umieszcza się rok stworzenia łuku- wskazałem palcem, wygrawerowany rok.
Przejechałem opuszkami palców po jego ramionach. Wyczułem małe zagłębienia, więc się im bliżej przyjrzałem. Dostrzegłem runy, których znaczeń nie rozszyfrowałem. Identyczne znaki znajdowały się w księgach, które były w skrzyni razem z łukiem.
-Ale co to robiło u nas na strychu?- spytałem.
-No wiesz...- zaczęła Caroline.- Ten dom zamieszkiwali kiedyś inni ludzie, łowcy pewnie też. To jest bardzo stary budynek, tylko że odnowiony.
-Sam nie wiem co o tym myśleć...- przyznałem.
<Caroline, jakieś pomysły?>
sobota, 20 kwietnia 2013
Od Caroline c.d Arrow'a
Czułam się jak w niebie. Arrow leżał na mnie i całował. Miałam ręce na jego piersi więc lekko się odepchnęłam nogami i przewróciłam Arrow'a na plecy. Zaśmiał się. Wyprostowałam się i zdjęłam koszulkę. Położyłam się na nim i go pocałowałam. Ta noc była najlepszą nocą mojego życia choć zaczęła się niezbyt przyjemnie
*Ranek*
Gdy się obudziłam leżałam koło Arrow'a. Wstałam i ubrałam się. Poszłam do łazienki i szybko wzięłam prysznic. Założyłam na siebie bluzę którą zostawiłam u Eleny niedawno. Właśnie czesałam włosy gdy usłyszałam cichy szept
-Caroline? - Zapytał się Arrow budząc się. Wyszłam z łazienki i opadłam na łóżko
-Jestem - Mrukłam całując go. Po chwili wstaliśmy,a Arrow się ubrał. Zeszliśmy na dół. Zastaliśmy Jeremy'ego grającego na konsoli. Zastopował i spojrzał na nas.
-Kolejny raz zapomniałaś łuku który był w sypialni Arrow'a? - Zaśmiał się - I weszłaś oknem?
-Coś w tym stylu - Usiadłam na kanapie biorąc drugi joystick.
-Ze mną nie wygrasz - Powiedział Jeremy i zaczęliśmy grać
(Arrow?)
*Ranek*
Gdy się obudziłam leżałam koło Arrow'a. Wstałam i ubrałam się. Poszłam do łazienki i szybko wzięłam prysznic. Założyłam na siebie bluzę którą zostawiłam u Eleny niedawno. Właśnie czesałam włosy gdy usłyszałam cichy szept
-Caroline? - Zapytał się Arrow budząc się. Wyszłam z łazienki i opadłam na łóżko
-Jestem - Mrukłam całując go. Po chwili wstaliśmy,a Arrow się ubrał. Zeszliśmy na dół. Zastaliśmy Jeremy'ego grającego na konsoli. Zastopował i spojrzał na nas.
-Kolejny raz zapomniałaś łuku który był w sypialni Arrow'a? - Zaśmiał się - I weszłaś oknem?
-Coś w tym stylu - Usiadłam na kanapie biorąc drugi joystick.
-Ze mną nie wygrasz - Powiedział Jeremy i zaczęliśmy grać
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Całowałem Caroline po ustach i szyi, a dłońmi lekko i czule pieściłem jej ciało. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że znowu mógłbym ją zranić lub nawet stracić...
Zrobiłem krok do przodu, chwilę po tym następny. Caroline, którą obejmowałem, powoli cofała się. Po chwili Caroline potknęła się i upadła. Upadek nie był bolesny, ponieważ materac mojego łóżka zamortyzował go. Szybkim ruchem zdjąłem szatę i położyłem się na Caroline.
Czułem jakby chwila zamieniła się w wieczność... W wieczność bez końca...
<Caroline?>
Od Caroline c.d Arrow'a
Nie wiem co myśleć. Wiem tylko że mu wybaczyłam i że go kocham. Odwzajemniłam jego pocałunek. Odsunęłam się dopiero gdy zabrakło mi powietrza
-Też cię kocham - Wyszeptałam. Już nie płakałam. Zbliżyłam swoje usta do jego - I nic tego nie zmieni - Dodałam i go pocałowałam. Dałabym wszystko by ta chwila trwała wieki. Cofnęliśmy się trochę aż wpadłam plecami na drzewo. Nasze pocałunki przybrały na sile i namiętności. Jednak odsunęłam się. Był zdziwiony. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć pociągnęłam go ze sobą. Po chwili byliśmy w jego pokoju
-Jesteś silniejsza niż myślałem - Zaśmiał się.
-Nie było łatwo - Mrukłam i go przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam go...
(Arrow?)
-Też cię kocham - Wyszeptałam. Już nie płakałam. Zbliżyłam swoje usta do jego - I nic tego nie zmieni - Dodałam i go pocałowałam. Dałabym wszystko by ta chwila trwała wieki. Cofnęliśmy się trochę aż wpadłam plecami na drzewo. Nasze pocałunki przybrały na sile i namiętności. Jednak odsunęłam się. Był zdziwiony. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć pociągnęłam go ze sobą. Po chwili byliśmy w jego pokoju
-Jesteś silniejsza niż myślałem - Zaśmiał się.
-Nie było łatwo - Mrukłam i go przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam go...
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Byłem tak strasznie zły na siebie. Za wszystko co powiedziałem. Nie mogłem patrzeć jak Caroline cierpi. Wiedziałem, że prędzej czy później zranię ją. Czy jest szansa by to wszystko naprawić? Stanąłem przed Caroline, zagradzając jej drogę. Położyłem swoje dłonie na jej policzkach, uniosłem jej twarz i nasze spojrzenia odszukały się nawzajem. Kciukami otarłem jej łzy.
-Jestem głupi- przyznałem ze szczerością.- Jestem tak cholernie głupi... Jak mogłem dopuścić swoje myśli do tego, że mógł bym cię stracić- głos mi zadrżał- zależy mi na tobie, Caroline. Bardziej niż na kimkolwiek, kogo do tej pory spotkałem- poczułem, że oczy mi się zeszkliły, spuściłem głowę, a kaptur, który po części zasłaniał moją twarz, nie pozwolił by Caroline to ujrzała.
-Nie chcę cię stracić Arrow- warga jej lekko zadrżała.
-A myślisz, że ja chcę?- przyciągnąłem ją do siebie i objąłem ramionami.
-Przecież powiedziałeś...- nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Nie to miałem na myśli...- przyznałem.- Przecież cię kocham, Caroline i myślę, że ty mnie też...- uniosłem lekko jej twarz ku swojej.- Kocham cię...- wyszeptałem, gdy między naszymi wargami, odległość była mniejsza niż centymetr. Chwilę po tym pocałowałem ją. Miałem nadzieję, że Caroline jeszcze kiedyś mi wybaczy.
<Caroline?>
Od Caroline c.d Arrow'a
Wiedziałam że coś go trapi. Na razie starałam się to zignorować. Myślałam o szkolę. No właśnie jutro do szkoły! Pomyślałam by odpuścić sobie szkołę na miesiąc. Albo przynajmniej do czasu rozwiązania tej sprawy.
-Nad czym tak myślisz? - Spytałam
-Nad niczym - Odpowiedział. Spojrzałam na niego
-Wydajesz się być...smutny
-Pamiętasz tego wampira?
-Tego co do ciebie celował?
-Tak. Pamiętasz co powiedział? Że chodzi ci tylko o krew? Że ja zestarzeję się i umrę a ty jesteś nieśmiertelna? - Powiedział. Zalała mnie fala smutku.
-Jak możesz tak myśleć? - Spytałam oszołomiona - A gdybym ja też uwierzyła tamtemu wampirowi? Że mnie chcesz zabić? - Moje oczy zaszły łzami choć je próbowałam powstrzymać. Byłam smutna że nawet zastanawiał się nad słowami tego wampira.Szłam tak patrząc się w ziemię z opuszczoną głową - Nigdy bym ci nie skłamała że cię kocham. To czysta prawda. Ale w końcu wampir to wampir. Bez wyjątku
(Arrow?)
-Nad czym tak myślisz? - Spytałam
-Nad niczym - Odpowiedział. Spojrzałam na niego
-Wydajesz się być...smutny
-Pamiętasz tego wampira?
-Tego co do ciebie celował?
-Tak. Pamiętasz co powiedział? Że chodzi ci tylko o krew? Że ja zestarzeję się i umrę a ty jesteś nieśmiertelna? - Powiedział. Zalała mnie fala smutku.
-Jak możesz tak myśleć? - Spytałam oszołomiona - A gdybym ja też uwierzyła tamtemu wampirowi? Że mnie chcesz zabić? - Moje oczy zaszły łzami choć je próbowałam powstrzymać. Byłam smutna że nawet zastanawiał się nad słowami tego wampira.Szłam tak patrząc się w ziemię z opuszczoną głową - Nigdy bym ci nie skłamała że cię kocham. To czysta prawda. Ale w końcu wampir to wampir. Bez wyjątku
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
-Nic mi nie jest!- odpowiedziałem szybko.- Uciekajmy stąd!- wydałem polecenie. Chwyciłem Caroline za nadgarstek i pociągnąłem za sobą.
Chwilę później już byliśmy po za ruinami kościoła.
-I co... Znaleźliście coś na dole?- spytał podchodząc do nas Damon.
-Napotkaliśmy kilka wampirów, ale już nie stwarzają niebezpieczeństwa- odpowiedziała Caroline.- Jak myślicie... Czy obu morderstw dokonał jeden wampir?
-Temu liderowi wyrwałaś serce- wtrąciłem się.- Więc albo mamy nowego wampirzego psychopatę, albo ktoś kontynuuje dzieło tego przywódcy.
-Zakopałeś ciało?- zwróciła się ponownie Caroline do Damona.
-A uważasz mnie za głupa? Nie mam ochoty mieć na karku mediów i policji, którym prędzej czy później trzeba byłoby usunąć pamięć. Jak będę wiedział coś nowego, to dam znać- przemienił się w kruka i odleciał.
-Powinniśmy zacząć szukać jakiś śladów. Może tą kobietę, którą wcześniej zamordowano, coś łączyło z tym morderstwem. Ana dodatek jeszcze ten martwy wampir- stwierdziłem.
-Zadzwonię do Eleny i Stefana. Może oni coś znaleźli- wyjęła telefon i wybrała numer.
W trakcie gdy Caroline rozmawiała przez telefon, ja odszedłem na bok. Słowa wampira z ruin odezwały mi się głośnym echem w mojej głowie:
"wierzysz wampirowi który jest mistrzem sztuczek i kłamstw, w końcu o co innego może wampirzycy chodzić niż krew? Przecież ty umrzesz a ona jest nieśmiertelna!" zaraz po nich przypomniało mi się zdanie, które całkiem niedawno wypowiedziałem Caroline:
"dla mnie wampir to wampir bez wyjątku"
Oparłem się plecami o drzewo i osunąłem na ziemię. Twarz ukryłem w dłoniach i zacisnąłem zęby, by jakoś zignorować te myśli.
Nagle przede mną stanęła Caroline i położyła swoje dłonie na moich ramionach.
-Coś się stało?- spytała, a ja odsłoniłem twarz.
-Nie... Nic... Po prostu, teraz ja chciałem ci podziękować... za ratunek- rzekłem i wstałem.
-Jejku... Ratowanie ci skóry, wywołuje na tobie silniejsze emocje niż myślałam- zaśmiała się, a ja lekko się uśmiechnąłem.
-Stefan i Elena coś ci powiedzieli?- zmieniłem temat.
-Wiedzą tyle co my, czyli żadnych nowych faktów.
Zaczęliśmy iść przed siebie przemierzając las.
<Caroline?>
Od Caroline c.d Arrow'a
-Łuki - Powiedziałam i zaczęliśmy strzelać. Nagle niedaleko nas przysiadł kruk. Był ogromny więc to musiał być Damon. Wycelowałam w kruka
-Co robisz? - Spytał Arrow
-Damon - Mrukłam i wypuściłam strzałę. Kruk momentalnie zmienił się w człowieka i złapał strzałę
-Hej!!! Za co to?! - Zdenerwował się
-Wynocha stąd - Warkł Arrow
-Dobra. Ja stąd spadam. Kogo obchodzi że znów zamordowano człowieka? Dodatkowo znalazłem zwłoki wampira...
-Gadaj - Westchnęłam
-Byłem dziś na cmentarzu i znalazłem martwego wampira. Wczoraj w nocy znalazłem martwego człowieka lecz nie mogłem ci tego powiedzieć bo byłaś ''niedostępna''
-Dobra, już wiemy. Wynocha! - Zdenerwowałam się. Zamienił się w kruka i odleciał - Idziemy na cmentarz - Poszliśmy tam. Na cmentarzu pachniało świeżą krwią. Przypomniałam sobie że nie nie jadłam od kilku dni. Gardło zacząło mnie palić a kły się wydłużyły. Próbowałam je ''schować'' ale się nie udało. Arrow spojrzał na mnie - Czuję krew
-Gdzie?
-Z ruin kościoła. Krew człowieka, jeszcze żyje - Pobiegliśmy w tamto miejsce. Było tam pięć wampirów. Odwrócili się w naszą stronę.
-Mówiłem że krew zwabi jakiegoś wampira stamtąd? - Wymądrzył się jeden z nich - Łowca i wampirzyca. Albo ty dziewczyno jesteś głupia i mu ufasz choć on ma w genach zabijanie wampirów, albo ty naiwny że wierzysz wampirowi który jest mistrzem sztuczek i kłamstw, w końcu o co innego może wampirzycy chodzić niż krew? Przecież ty umrzesz a ona jest nieśmiertelna! - Próbował nas sprowokować.
-No to jestem głupia
-Skoro tego nie widzicie. No cóż... Zabić - Wydał polecenie a jego kompani się na nas rzucili. Radziliśmy sobie dobrze choć mnie cały czas rozpraszał zapach. Po paru chwilach został tylko on. Celował do Arrow'a z pistoletu
-Jeden wasz ruch a go zastrzelę - Groził wampir. Skamieniałam. Z moją szybkością, zamiast atakować wampira, odepchnęłam Arrow'a. Mnie nie postrzelił. Chwilę później wampir już leżał martwy z moją strzałą w sercu
-Nie postrzelił cię? - Spytałam. Wśród tej całej krwi nie czułam czy on krwawi. Chciałam stąd uciec i się wydostać z ruin.
(Arrow?)
-Co robisz? - Spytał Arrow
-Damon - Mrukłam i wypuściłam strzałę. Kruk momentalnie zmienił się w człowieka i złapał strzałę
-Hej!!! Za co to?! - Zdenerwował się
-Wynocha stąd - Warkł Arrow
-Dobra. Ja stąd spadam. Kogo obchodzi że znów zamordowano człowieka? Dodatkowo znalazłem zwłoki wampira...
-Gadaj - Westchnęłam
-Byłem dziś na cmentarzu i znalazłem martwego wampira. Wczoraj w nocy znalazłem martwego człowieka lecz nie mogłem ci tego powiedzieć bo byłaś ''niedostępna''
-Dobra, już wiemy. Wynocha! - Zdenerwowałam się. Zamienił się w kruka i odleciał - Idziemy na cmentarz - Poszliśmy tam. Na cmentarzu pachniało świeżą krwią. Przypomniałam sobie że nie nie jadłam od kilku dni. Gardło zacząło mnie palić a kły się wydłużyły. Próbowałam je ''schować'' ale się nie udało. Arrow spojrzał na mnie - Czuję krew
-Gdzie?
-Z ruin kościoła. Krew człowieka, jeszcze żyje - Pobiegliśmy w tamto miejsce. Było tam pięć wampirów. Odwrócili się w naszą stronę.
-Mówiłem że krew zwabi jakiegoś wampira stamtąd? - Wymądrzył się jeden z nich - Łowca i wampirzyca. Albo ty dziewczyno jesteś głupia i mu ufasz choć on ma w genach zabijanie wampirów, albo ty naiwny że wierzysz wampirowi który jest mistrzem sztuczek i kłamstw, w końcu o co innego może wampirzycy chodzić niż krew? Przecież ty umrzesz a ona jest nieśmiertelna! - Próbował nas sprowokować.
-No to jestem głupia
-Skoro tego nie widzicie. No cóż... Zabić - Wydał polecenie a jego kompani się na nas rzucili. Radziliśmy sobie dobrze choć mnie cały czas rozpraszał zapach. Po paru chwilach został tylko on. Celował do Arrow'a z pistoletu
-Jeden wasz ruch a go zastrzelę - Groził wampir. Skamieniałam. Z moją szybkością, zamiast atakować wampira, odepchnęłam Arrow'a. Mnie nie postrzelił. Chwilę później wampir już leżał martwy z moją strzałą w sercu
-Nie postrzelił cię? - Spytałam. Wśród tej całej krwi nie czułam czy on krwawi. Chciałam stąd uciec i się wydostać z ruin.
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Elena spojrzała na mnie badawczym wzrokiem. Tak przypuszczałem, że Caroline musiała już coś jej wspomnieć, albo sama się tego domyśliła. W każdym bądź razie ja starałem zachowywać się całkiem normalnie.
Na stole w jadalni stały wielkie talerze z różnymi kanapkami. Jeremy i Ginny już siedzieli i czekali, aż wszyscy się zjawią. Po chwili w jadalni pojawiła się Caroline i Elena, które również zasiadły do śniadania.
-Cześć Caroline- przywitał ją Jeremy.- Kiedy przyszłaś?- spytał biorąc kęs kanapki z szynką.
Caroline spojrzała na mnie tak jakbym ja miał udzielić odpowiedzi.
-Caroline przyszła dziś rano. Zapomniała zabrać swój łuk kiedy tu była ostatnim razem- próbowałem coś nazmyślać. Nie chciałem by wszyscy od razu wiedzieli, że jesteśmy razem.
-To dziwne...-ponownie wtrącił się Jeremy.- Cały czas byłem na parterze i nie zauważyłem, że byś wchodziła.
Caroline wzruszyła ramionami- jestem wampirem. Weszłam oknem. Nie chciałam nikogo zbudzić- wytłumaczyła się.
-Ano właśnie...- wtrąciłem się.- Po śniadaniu masz kolejną lekcję z łucznictwa.
Po skończonym posiłku, pobiegłem do mojego pokoju, wziąłem łuki i strzały. Już po chwili ja i Caroline byliśmy na dworze i zmierzaliśmy w kierunku lasu.
-Nienawidzę ich okłamywać- powiedziała Caroline spuszczając głowę.
-Niestety przez jakiś czas musimy ukrywać to w tajemnicy- rzekłem.
Weszliśmy w głąb lasu, było bardzo cicho.
-To od czego chcesz zacząć? Od krótkiej rozgrzewki, czy od razu bierzesz się za łuk?
Od Caroline c.d Arrow'a
Myślałam nad wymówką. Po chwili już w ogóle nie mogłam się skupić. Przycisnęłam Arrow'a do ściany i na chwilę się odsunęłam.
-Wiesz co? Nie obchodzi mnie co oni powiedzą. - Mrukłam i go pocałowałam. Zostałam na noc...
*Rano*
Obudziłam się nad ranem. Leżałam przytulona do Arrow'a który spał. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Zalały mnie wspomnienia z poprzedniej nocy. Zamruczałam. Arrow obudził się pięć minut później
-Jak się czujesz? - Spytałam
-Jak bym był w niebie
-A ja się czuję jeszcze lepiej - Wyszeptałam i go lekko pocałowałam. Po paru chwilach wstaliśmy i się szybko ubraliśmy. Po prysznicu zeszłam na dół i tam czekałam na Arrow'a. Zobaczyłam Elenę
-Zostałaś na noc? - Spytała się a raczej stwierdziła. Zarumieniłam się i usiadłam na kanapie. Po chwili na dół zszedł Arrow
(Arrow?)
-Wiesz co? Nie obchodzi mnie co oni powiedzą. - Mrukłam i go pocałowałam. Zostałam na noc...
*Rano*
Obudziłam się nad ranem. Leżałam przytulona do Arrow'a który spał. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Zalały mnie wspomnienia z poprzedniej nocy. Zamruczałam. Arrow obudził się pięć minut później
-Jak się czujesz? - Spytałam
-Jak bym był w niebie
-A ja się czuję jeszcze lepiej - Wyszeptałam i go lekko pocałowałam. Po paru chwilach wstaliśmy i się szybko ubraliśmy. Po prysznicu zeszłam na dół i tam czekałam na Arrow'a. Zobaczyłam Elenę
-Zostałaś na noc? - Spytała się a raczej stwierdziła. Zarumieniłam się i usiadłam na kanapie. Po chwili na dół zszedł Arrow
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Nie chciałem puszczać Caroline ze swoich objęć. Chodź wiedziałem, że Caroline jest o wiele silniejsza ode mnie (w końcu jest wampirem) i umie obronić się na setki sposobów to i tak czułem, że najbardziej bezpieczna jest przy mnie.
-Zostań ze mną- wyszeptałem cicho do jej ucha, po czym lekko pocałowałem ją w szyję.
-Nie mogę...- w jej słowach nie trudno było rozpoznać ton smutku.
-Dlaczego? Nie chcesz?- spytałem nadal przytulając ją do siebie.
-Nie o to chodzi... Wszyscy będą zastanawiali się gdzie jestem. A nie powiem im, że spałam z Łowcą, to by mogło za bardzo wpłynąć na sojusz- wyjaśniła.
-To... Powiesz, że byłaś na polowaniu- podsunąłem jej wymówkę.
-To nie przejdzie. Damon i Klaus wyczują, że kłamię.
-Nie zasnę jeśli nie zostaniesz ze mną- uśmiechnąłem się.
-To się nazywa szantaż- zaśmiała się.
-Nie... To prośba...- spojrzałem jej w oczy po czym pocałowałem.
<Caroline?>
Od Caroline c.d Arrow'a
Po chwili byłam już nad jeziorem. Wampirzym tempem podbiegłam do Arrow'a i złapałam go. Pociągnęłam go do wody. Spojrzał na mnie
-No co? Ty mnie wtedy nie uprzedziłeś! - Zaśmiałam się. Pływaliśmy bardzo długo. W końcu wyszliśmy z wody. Wytarłam się i podeszłam do Arrow'a - Udało ci się. Jestem wyczerpana
-Nie wiem o czym ty mówisz - Obronił się. Zaśmiałam się tylko. Nie zdążyłam odpowiedzieć bo mój telefon zasygnalizował że dostałam esemesa. Podeszłam i odebrałam. Pisało tam tak ''Moglibyście wrócić za godzinę? Jeremy się uparł żeby zamówić pizzę więc dziś ona będzie na kolacje''
-Elena nas zaprasza na pizzę. Mamy jeszcze godzinę - Wytłumaczyłam. Rozłożyłam na ziemi ręcznik i się na nim położyłam. Arrow zrobił to samo. Przyczołgałam się do Arrow'a i położyłam głowę na jego ramieniu. Leżeliśmy tak przez trochę - Jeśli chcemy zdążyć to lepiej już iść - Powiedziałam. Wstaliśmy i zebraliśmy się. Na strój założyłam krótką spódniczkę i cienką bluzkę na ramiączka. Wróciliśmy do domu dla łowców i ludzi. Gdy tylko otworzyliśmy drzwi poczuliśmy pizzę.
-Cześć! Zdążyliście na dwa kawałki - Uśmiechnęła się Elena
-Ja nie jem - Uprzedziłam. Usiedliśmy na kanapie. Zjedli pizzę a potem pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Tak minął dzień. Odprowadziłam Arrow'a do jego pokoju - Dobranoc - Szepnęłam smutna że już się żegnamy. Pocałowałam go, zakładając mu ręce na szyje. To nie był lekki pocałunek. Odsunęłam się na chwilę i spojrzałam mu głęboko w oczy. Tym razem to on mnie przyciągnął do siebie i pocałował... Czułam się jakbym była w niebie. Postanowiłam powiedzieć coś co zmieniło wszystko. Cofnęłam się, ale i tak byłam tylko kilka milimetrów od jego ust - Kocham cię, Arrow
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Spojrzałem się na Horusa, lecz mój wzrok szybko powędrował na Caroline.
-Hmmm możemy pójść na...- Horus skrzekiem nie pozwolił mi dokończyć.- Właściwie to mam dziś sporo pracy...
-Jak to?- spytała.
-Wiesz co... Mogę odłożyć to na później. Chodź- uśmiechnąłem się i chwyciłem Caroline za dłoń.
Chwilę, później znaleźliśmy się na dworze.
-No to gdzie idziemy?- spytała. Nad wodospad?
-Mam dosyć wspinaczki- zaśmiałem się.- Może pójdziemy nad jezioro? Jeremy pokazywał mi tamto miejsce, jest jakieś dwa kilometry stąd- zaproponowałem i po części miałem nadzieję, że pływanie nieco rozładuje energię Caroline.
-Wiem gdzie to jest- powiedziała.- spotkajmy się tam za pół godziny- ruszyła wampirzym tempem w stronę domu dla wampirów, zapewne po strój i ręcznik.
Ja poszedłem do swojego domu. Przebrałem się, z szafy wyciągnąłem jeden z kilku ręczników. Po za tym na wszelki wypadek wziąłem łuk i kilka strzał.
Szybkim tempem zmierzałem w stronę jeziora. Dzień wydawał się być jeszcze bardziej gorący, niż ten wczorajszy. Teraz marzyłem tylko o zanurzeniu się w chłodnej wodzie.
Po kilku minutach doszedłem nad jezioro. Caroline jeszcze nie było, więc oparłem się plecami o jedno z wielu drzew. Miałem nadzieję, że nic nie zakłóci dzisiejszego dnia.
<Caroline, dokończysz?>
Od Caroline c.d Arrow'a
Położyłam się tym razem szczęśliwa. Po chwili zasnęłam
*Ranek*
Obudziłam się w świetnym humorze. Po długim prysznicu wyszłam z domu. Po chwili zobaczyłam dom dla łowców i ludzi. Zapukałam w drzwi. Tym razem otworzyła mi Elena
-Caroline? - Spytała zdziwiona
-Przychodzę codziennie rano a ty się wciąż dziwisz - Zaśmiałam się
-Mogłabyś przed przyjściem zadzwonić! - Upierała się
-Postaram się o tym pamiętać - Weszłam do domu - Gdzie chłopacy?
-Jeremy odrabia lekcje, a Arrow jest w piwnicy - Wytłumaczyła. W piwnicy są sprzęty Łowców. Zeszłam tam po cichu. Arrow siedział na siedzeniu i ostrzył kołek. Podeszłam do niego
-To na mnie? - Zażartowałam.
-Cześć Caroline - Powiedział cicho. Odłożył kołek a ja się nachyliłam i go lekko pocałowałam. Po chwili cofnęłam się
-Co dziś robimy? Rozpiera mnie energia - Mrukłam. Horus zaskrzeczał. Zignorowałam go. No cóż wiedziałam że ten kruk mnie nie lubi bo jestem kim jestem - No to?
(Arrow?)
*Ranek*
Obudziłam się w świetnym humorze. Po długim prysznicu wyszłam z domu. Po chwili zobaczyłam dom dla łowców i ludzi. Zapukałam w drzwi. Tym razem otworzyła mi Elena
-Caroline? - Spytała zdziwiona
-Przychodzę codziennie rano a ty się wciąż dziwisz - Zaśmiałam się
-Mogłabyś przed przyjściem zadzwonić! - Upierała się
-Postaram się o tym pamiętać - Weszłam do domu - Gdzie chłopacy?
-Jeremy odrabia lekcje, a Arrow jest w piwnicy - Wytłumaczyła. W piwnicy są sprzęty Łowców. Zeszłam tam po cichu. Arrow siedział na siedzeniu i ostrzył kołek. Podeszłam do niego
-To na mnie? - Zażartowałam.
-Cześć Caroline - Powiedział cicho. Odłożył kołek a ja się nachyliłam i go lekko pocałowałam. Po chwili cofnęłam się
-Co dziś robimy? Rozpiera mnie energia - Mrukłam. Horus zaskrzeczał. Zignorowałam go. No cóż wiedziałam że ten kruk mnie nie lubi bo jestem kim jestem - No to?
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Uśmiechnąłem się. Miałem inne plany niż pójście do domu ludzi i łowców. Okrążałem dom wampirów zaglądając po kolei w każde okno. Poruszałem się bardzo cicho, więc nie mogłem nikogo obudzić. W końcu odszukałem pokój Caroline. Stanąłem na parapecie i cicho zapukałem w szybę. Caroline szybkim ruchem zerwała się z łóżka, zapaliła małą lampkę i w pokoju zapanował półmrok. Podeszła do okna i otworzyła je.
-Co ty tu robisz?- wyszeptała, a ja bez zaproszenia wskoczyłem do jej pokoju. Spojrzałem wampirzycy głęboko w oczy.
-Chyba nie myślisz, że odejdę stąd bez pożegnania, co?- uśmiechnąłem się, lecz w pokoju było na tyle ciemno, że nie mogła tego zauważyć. Chwyciłem swój kaptur i odciągnąłem go na plecy. Zbliżyłem się do Caroline, tak, że przestrzeń między nami skurczyła się do mniej niż dziesięciu centymetrów. Mimo moich początkowych przeczuć, Caroline nie cofnęła się. Wyciągnąłem rękę i delikatnie założyłem jej kosmyk opadających na twarz włosów, za ucho. Moja dłoń od razu powędrowała na jej policzek. Pochyliłem się, przymknąłem oczy i pocałowałem. Kilka sekund później cofnąłem twarz i spojrzałem jej w oczy. Niespodziewanie Caroline położyła swoje dłonie na mojej szyi. Ponownie ją przyciągnąłem i pocałowałem, tylko tym razem dłużej i z większym uczuciem. Chwilę po tym cofnąłem się bardzo lekko i rzekłem:
-Dobranoc Caroline- zaciągnąłem ponownie kaptur i wyszedłem tym samym wejściem, którym przyszedłem- oknem.
Spokojnie szedłem przez las. Na ramieniu usiadł mi Horus, który nieprzyjemnie zaczął dziobać mnie w policzek.
-Zostaw mnie- strąciłem ptaszysko z ramienia, jednak on nadal nie odpuszczał i leciał tuż nade mną. Może Horus ma rację. Nie powinienem z nią być, lecz gdy tylko o tym myślę zaczynam jej bardziej pragnąć.
Pokrótce doszedłem do domu łowców i ludzi. Wszedłem do środka, wszyscy mieszkańcy już spali. Po cichu udałem się do swojego pokoju. Odłożyłem tam łuk, kołczan i szatę, po czym ruszyłem do łazienki. Po wzięciu krótkiego prysznica udałem się na spoczynek.
piątek, 19 kwietnia 2013
Od Caroline c.d Arrow'a
Szłam koło Arrow'a. Wiedziałam że poruszyłam nie ten temat co powinnam. Chciałam go jakoś pocieszyć
-Przepraszam - Wyszeptałam - Nie powinnam się wtrącać w twoje sprawy. Nie umiem trzymać języka za zębami
-Caroline...
-Może zmieńmy temat? Na jakiś lżejszy niż przyszłość?
-Jasne - Zgodził się
-Ja go oczywiście muszę wymyślać? - Zaśmiałam się by rozluźnić atmosferę. Udało mi się - Jak ci się tu podoba?
-Jest świetnie - Powiedział.
-A iPo chwili zobaczyliśmy dom dla wampirów. Zasmuciłam się
-Pa, Arrow. Dziękuje za najlepszy dzień mojego życia - Uśmiechnęłam się. No cóż potem zrobiłam rzecz którą na pewno później będę żałować. Podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam go. Zanim zdążył zareagować (był w szoku) już mnie nie było. Weszłam do domu i opadłam na swoje łóżko. ''Caroline! Przecież to Łowca! Co ty sobie wyobrażasz?!'' Krzyczał mój instynkt. Zignorowałam go i starałam się myśleć o wszystkim tylko nie o nim.
(Arrow?)
-Przepraszam - Wyszeptałam - Nie powinnam się wtrącać w twoje sprawy. Nie umiem trzymać języka za zębami
-Caroline...
-Może zmieńmy temat? Na jakiś lżejszy niż przyszłość?
-Jasne - Zgodził się
-Ja go oczywiście muszę wymyślać? - Zaśmiałam się by rozluźnić atmosferę. Udało mi się - Jak ci się tu podoba?
-Jest świetnie - Powiedział.
-A iPo chwili zobaczyliśmy dom dla wampirów. Zasmuciłam się
-Pa, Arrow. Dziękuje za najlepszy dzień mojego życia - Uśmiechnęłam się. No cóż potem zrobiłam rzecz którą na pewno później będę żałować. Podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam go. Zanim zdążył zareagować (był w szoku) już mnie nie było. Weszłam do domu i opadłam na swoje łóżko. ''Caroline! Przecież to Łowca! Co ty sobie wyobrażasz?!'' Krzyczał mój instynkt. Zignorowałam go i starałam się myśleć o wszystkim tylko nie o nim.
(Arrow?)
Od Arrow'a c. Caroline
Uśmiechnąłem się na te słowa. Jedną rękę podłożyłem sobie pod głowę, natomiast drugą delikatnie gładziłem Caroline po plecach i talii. Było tak gorąco, że nie chciało mi się nic robić.
-Myślisz, że nas szukają?- spytała nagle Caroline.
Sięgnąłem po moją szatę, która leżała tuż przy mnie i z jednej z wielu kieszeni wyjąłem moją komórkę.-Nie, nie szukają. Żadnych nie odebranych połączeń, ani SMS'ów- ponownie umieściłem telefon w kieszeni szaty.
-Jak myślisz, kto zamordował tamtą kobietę?- zmieniła temat.
-Nie mam pojęcia- przyznałem.
-Myślisz, że będzie więcej ofiar, mimo tego, że wampirzy lider został unicestwiony?
-Myślę, że tak, ale to tylko moje przypuszczenia- powiedziałem, patrząc się w niebo.
Na chwilę nastała cisza.
-Powiedz mi, gdzie byłeś zanim się tu dostałeś?
-Lubisz zmieniać tematy, prawda?- zaśmiałem się.
-Pytam poważnie- zmieniła nieco ton głosu.
-Dopiero rok temu wróciłem do rodzinnego domu. Ponieważ przez pięć lat przebywałem na wyspie. Po moim powrocie, ani z matką, ani z siostrą nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka... Więc zacząłem szukać nowego domu.
-Jak trafiłeś na wyspę?- spytała.
-To długa historia...- mruknąłem.
-Powiedziałeś... że ani z matką, ani z siostrą ci się nie układało... A co z twoim ojcem?
Zagryzłem wargę. Nie chciałem odpowiadać na to pytanie.
-Czas już wracać. Po za tym powinniśmy coś zjeść- powiedziałem, po czym podniosłem się i pomogłem wstać Caroline.
Zabraliśmy swoje rzeczy (które już dawno zdążyły wyschnąć) i ruszyliśmy w kierunku naszych domów. Wyglądało na to, że nie potrzebnie braliśmy łuki.
Od Caroline c.d Arrow'a
Gdy Arrow zasnął zaczęłam bawić się pierścieniem. Zdjęłam go i zaczęłam się mu przyglądać. Po chwili znów go założyłam. Zamknęłam oczy i myślałam o tym dniu. Nie usnęłam. Szkoda. Po godzinie w letargu wstałam i wdrapałam się na drzewo. Zerwałam dużą gałąź która była pełna liści i zrobiłam nam taką osłonę przed słońcem. Okryłam ją mniejszymi gałązkami. Położyłam się znów w to samo miejsce
-O niebo lepiej - Mrukłam. Po pół godzinie usłyszałam że Arrow się poruszył - Obudziłeś się?
-Skąd wytrzasnęłaś cień... - Nagle przerwał gdy otworzył oczy - No to już wiem
-Jak się spało? - Spytałam
-Dobrze - Przewrócił się na plecy.Spojrzał na zegarek. Wskazywał 14.56 - Ile spałem?
-Z półtorej godziny. Strasznie się nudziłam - Położyłam głowę na jego torsie - Mam nadzieję że masz duuużo energii?
-Znów będziemy musieli tu włazić?
-To lekki trening - Oburzyłam się. Po chwili zaczęliśmy się śmiać - Możemy też poleniuchować a potem się po ścigać - Mrukłam - Jest mi zbyt wygodnie by się ruszać
(Arrow?)
-O niebo lepiej - Mrukłam. Po pół godzinie usłyszałam że Arrow się poruszył - Obudziłeś się?
-Skąd wytrzasnęłaś cień... - Nagle przerwał gdy otworzył oczy - No to już wiem
-Jak się spało? - Spytałam
-Dobrze - Przewrócił się na plecy.Spojrzał na zegarek. Wskazywał 14.56 - Ile spałem?
-Z półtorej godziny. Strasznie się nudziłam - Położyłam głowę na jego torsie - Mam nadzieję że masz duuużo energii?
-Znów będziemy musieli tu włazić?
-To lekki trening - Oburzyłam się. Po chwili zaczęliśmy się śmiać - Możemy też poleniuchować a potem się po ścigać - Mrukłam - Jest mi zbyt wygodnie by się ruszać
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
-Caroline, powiedz mi jedno... Ile razy jeszcze będziemy się wspinać?! To już dzisiaj trzeci raz!- nie powstrzymałem śmiechu.
-A co? Zmęczyłeś się?- spojrzała na mnie.
-Nie...- zapewniałem.
-Więc co... Ścigamy się na górę? Została tylko połowa drogi.
-Ale w ludzkim tempie.
-No niech ci będzie, raz mogę zrobić wyjątek- zaśmiała się.
Już po chwili biegliśmy ile sił w nogach na górę. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłem. Mój codzienny nudny trening, zamienił się w niesamowitą i pełną wrażeń przygodę.
-Jupi! Wygrałam!- krzyczała Caroline, podskakując na palcach, gdy stanęła na szczycie.
Po chwili doszedłem do niej. -Oszukiwałaś- wiedziałem, że nie była to prawda, no ale cóż... Nie należę do osób, które łatwo godzą się z poniesioną porażką.
-W cale, że nie!
Mimo mojej przegranej oboje zachowywaliśmy pogodny nastrój.
Położyłem się na trawie, na plecach. Gorące słońce szybko wysuszyły moje ciało i spodnie. Mógłbym tak leżeć i leżeć cały dzień, aż do zachodu słońca, albo nawet i dłużej. Nagle na twarzy poczułem krople wody. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że to woda, która skapywała z mokrych włosów Caroline, która pochylała się nade mną.
-To co teraz robimy? Ścigamy się na dół?- spytała rozentuzjazmowana.
-Caroline czy twój zasób energii się kiedyś skończy?- spytałem przewracając się na brzuch.
-Mmmm... Chyba nie- powiedziała i położyła się obok mnie.
Leżeliśmy w ciszy. Przykryłem głowę koszulką i nawet nie wiem kiedy- zasnąłem.
Od Caroline c.d Arrow'a
Cała ociekałam wodą. Co prawda nadal się śmiałam. Odwrócona do Arrow'a tyłem zdjełam koszulkę i założyłam jego. Była za duża ale mi to nie przeszkadzało. Odwróciłam się do niego i napotkałam jego wzrok
-Następnym razem mnie ostrzegaj! - Próbowałam wyglądać na obrażoną ale mi to nie wyszło - Zemszczę się dziś na tobie
-Zobaczymy - Zaśmiał się. Usiadłam na trawie
-Patrz lew! - Wskazałam na chmurę. Usiadł koło mnie i spojrzał w niebo. Pokazywaliśmy sobie chmury i śmialiśmy się z różnych rzeczy. O 12.00 upał był nie do zniesienia. Wstaliśmy z trawy - Odwrócisz się? - Zapytałam. Odwrócił się a ja zdjęłam koszulkę i kiedy on tak stał wepchnęłam go do wody. Los tak chciał że ja też poleciałam i po chwili oboje byliśmy na dole
-Zemsta dokonana! - Zaśmiałam się. Spojrzał na mnie. Haczyk był taki że nie miałam koszulki (na szczęście wiedziałam że dziś będziemy się wspinać więc założyłam sportowy stanik) . Ale byliśmy kwita bo on tez nie. Pływaliśmy przez jakiś czas. Wyszliśmy z wody i wspięliśmy się znów na górę.
(Arrow?)
-Następnym razem mnie ostrzegaj! - Próbowałam wyglądać na obrażoną ale mi to nie wyszło - Zemszczę się dziś na tobie
-Zobaczymy - Zaśmiał się. Usiadłam na trawie
-Patrz lew! - Wskazałam na chmurę. Usiadł koło mnie i spojrzał w niebo. Pokazywaliśmy sobie chmury i śmialiśmy się z różnych rzeczy. O 12.00 upał był nie do zniesienia. Wstaliśmy z trawy - Odwrócisz się? - Zapytałam. Odwrócił się a ja zdjęłam koszulkę i kiedy on tak stał wepchnęłam go do wody. Los tak chciał że ja też poleciałam i po chwili oboje byliśmy na dole
-Zemsta dokonana! - Zaśmiałam się. Spojrzał na mnie. Haczyk był taki że nie miałam koszulki (na szczęście wiedziałam że dziś będziemy się wspinać więc założyłam sportowy stanik) . Ale byliśmy kwita bo on tez nie. Pływaliśmy przez jakiś czas. Wyszliśmy z wody i wspięliśmy się znów na górę.
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Zaśmiałem się.
-Nie jest tak zimno, hę?- zdjąłem szatę, koszulkę oraz buty i odłożyłem je na ziemię tuż obok naszych łuków i kołczanu ze strzałami. Chwyciłem Caroline szybkim ruchem, tak, że nie zdążyła zareagować. Przerzuciłem ją przez ramię "tak jak worek ziemniaków".
-Co ty wyprawiasz?!- zaczęła mnie z lekka uderzać pięściami w plecy.
-Lepiej trzymaj się mocno- poradziłem, po czym zeskoczyłem z nią w przepaść i daliśmy się ponieść prawu grawitacji.
Już po chwili znaleźliśmy się w dolnej części wodospadu. Było na tyle głęboko, że uraz ciała nie był możliwy.
-Arrow, ty idioto!- wyrwała mi się z objęć, lecz nagle zaczęła się śmiać.
Fakt, faktem woda była zimna, lecz ani mi, ani raczej Caroline, to nie przeszkadzało.
-To co... Może teraz poskaczemy sobie z wodospadu Niagara?- zaśmiałem się.
Chwilę sobie popływaliśmy, lecz zaraz po tym wyszliśmy na brzeg i po raz drugi musieliśmy się wdrapywać na samą górę. Mimo wszystko nie przestawaliśmy się śmiać.
Doszliśmy do miejsca gdzie były nasze rzeczy. Podałem Caroline moją koszulkę, gdyż ta, którą miała na sobie była cała mokra.
<Caroline?>
Od Caroline c.d Arrow'a
Poszłam do domu. Zastanawiałam się nad naszą przyjaźnią. Starał się zignorować fakt że jestem wampirzycą. Cieszyłam się z tego i go naprawdę przez to podziwiam. Weszłam do domu i udałam się prosto do mojego pokoju. Nie mogłam usnąć więc wyskoczyłam przez okno (żeby nikogo nie obudzić) i poszłam na spacer. Nikogo nie spotkałam ale może to dobrze? Wróciłam gdy mój zegarek pokazywał 00.24. Wreszcie usnęłam
*Ranek*
Wstałam i pomyślałam co będę dziś robić. Jeśli Arrow będzie miał czas to zamierzam go wyciągnąć na wycieczkę. Ubrałam się w bluzkę na ramiączka, rurki i wygodne buty. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół
-Caroline - Powiedział Damon - Znów idziesz do ''Eleny''?
-Zamknij się - Mrukłam i wyszłam z domu. Wampirzym tempem dobiegłam do domu dla Łowców i ludzi. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyły się i pokazała mi się postać niezbyt wysokiego chłopaka.
-Hej, Jeremy! - Przywitałam się
-Hej! Elena jest w swoim pokoju i odrabia lekcje
-Przecież mamy wolne!
-Ale pojutrze już idziemy do szkoły - Poinformował mnie - Arrow też jest w swoim pokoju - Uprzedził moje pytanie. Wślizgnęłam się do domu i weszłam po schodach na górę. Najpierw weszłam do pokoju Eleny. Leżała na łóżku, na brzuchu i główkowała nad zadaniem
-Moje lekcje też zrobisz? - Zapytałam się. Elena się zaśmiała
-Caro,co tu robisz o 6.00 nad ranem?
-Nudziło mi się. Wszyscy na nogach?
-Jasne że tak - Zdziwiła się moim pytaniem. Usiadłam koło niej na łóżku. Pomogłam jej zrobić zadanie nad którym tak główkowała a potem rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym
-Widzę że zaprzyjaźniłaś się z Arrow'em - Stwierdziła
-Tak. Jest naprawdę fajny - Uśmiechnęłam się. Gadałyśmy tak do 8.00. Wstałam i wyszłam z pokoju
-Pa, Eleno!
-Pa, Caro! - Zawołała. Szłam korytarzem do pokoju Arrow'a. Już uniosłam rękę by zapukać gdy otworzyły się niespodziewanie drzwi.
-Chciałam zpukać
-Chmm...Caroline? Co ty tu robisz? - Spytał zdziwiony
-Mieliśmy postrzelać co nie? - Uśmiechnęłam się jeszcze promieniej
-No dobrze - Nadal był w szoku że przyszłam. Wyszliśmy z domu i poszliśmy w kierunku lasu
-Idziemy nad wodospad - Zaprowadziłam go do starej części lasu. Był tam wodospad średniej wielkości. Wdrapaliśmy się na sam szczyt. Usiadłam koło wody. Trochę się zasmuciłam - Szkoda że nie wzięłam stroju kąpielowego
-Przecież woda jest zimna
-Kąpałam się tu kiedy była zimniejsza - Obroniłam się. Było strasznie gorąco no ale woda nie była zbyt ciepła - Gorąco!
-Nie narzekaj! - Uciszył mnie. Spojrzałam na niego spode łba. Podeszłam bliżej wody i ukucnęłam - Nie jest aż tak gorąco!
-Ach tak? Po za tym woda jest w sam raz. No zobacz! - Zaśmiałam się i oblałam go.
(Arrow?)
*Ranek*
Wstałam i pomyślałam co będę dziś robić. Jeśli Arrow będzie miał czas to zamierzam go wyciągnąć na wycieczkę. Ubrałam się w bluzkę na ramiączka, rurki i wygodne buty. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół
-Caroline - Powiedział Damon - Znów idziesz do ''Eleny''?
-Zamknij się - Mrukłam i wyszłam z domu. Wampirzym tempem dobiegłam do domu dla Łowców i ludzi. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyły się i pokazała mi się postać niezbyt wysokiego chłopaka.
-Hej, Jeremy! - Przywitałam się
-Hej! Elena jest w swoim pokoju i odrabia lekcje
-Przecież mamy wolne!
-Ale pojutrze już idziemy do szkoły - Poinformował mnie - Arrow też jest w swoim pokoju - Uprzedził moje pytanie. Wślizgnęłam się do domu i weszłam po schodach na górę. Najpierw weszłam do pokoju Eleny. Leżała na łóżku, na brzuchu i główkowała nad zadaniem
-Moje lekcje też zrobisz? - Zapytałam się. Elena się zaśmiała
-Caro,co tu robisz o 6.00 nad ranem?
-Nudziło mi się. Wszyscy na nogach?
-Jasne że tak - Zdziwiła się moim pytaniem. Usiadłam koło niej na łóżku. Pomogłam jej zrobić zadanie nad którym tak główkowała a potem rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym
-Widzę że zaprzyjaźniłaś się z Arrow'em - Stwierdziła
-Tak. Jest naprawdę fajny - Uśmiechnęłam się. Gadałyśmy tak do 8.00. Wstałam i wyszłam z pokoju
-Pa, Eleno!
-Pa, Caro! - Zawołała. Szłam korytarzem do pokoju Arrow'a. Już uniosłam rękę by zapukać gdy otworzyły się niespodziewanie drzwi.
-Chciałam zpukać
-Chmm...Caroline? Co ty tu robisz? - Spytał zdziwiony
-Mieliśmy postrzelać co nie? - Uśmiechnęłam się jeszcze promieniej
-No dobrze - Nadal był w szoku że przyszłam. Wyszliśmy z domu i poszliśmy w kierunku lasu
-Idziemy nad wodospad - Zaprowadziłam go do starej części lasu. Był tam wodospad średniej wielkości. Wdrapaliśmy się na sam szczyt. Usiadłam koło wody. Trochę się zasmuciłam - Szkoda że nie wzięłam stroju kąpielowego
-Przecież woda jest zimna
-Kąpałam się tu kiedy była zimniejsza - Obroniłam się. Było strasznie gorąco no ale woda nie była zbyt ciepła - Gorąco!
-Nie narzekaj! - Uciszył mnie. Spojrzałam na niego spode łba. Podeszłam bliżej wody i ukucnęłam - Nie jest aż tak gorąco!
-Ach tak? Po za tym woda jest w sam raz. No zobacz! - Zaśmiałam się i oblałam go.
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Strzelaliśmy, strzelaliśmy i strzelaliśmy bez wytchnienia. Oboje straciliśmy poczucie czasu. Byłem pewien, że nie minęło więcej jak czterdzieści minut. Jednak mój zegarek na lewym nadgarstku twierdził zupełnie inaczej, gdyż wskazywał 22:21.
-Caroline, myślę, że już starczy na dziś- zacząłem.- Strzelamy od ponad pięciu godzin- poinformowałem.
-Co?!- widocznie była tak samo zdziwiona jak ja.
-Wracajmy do domu- zabrałem pusty kołczan, który jeszcze kilka godzin temu pękał w szwach od dużej ilości strzał. Caroline chciała mi oddać łuk, który dla niej zrobiłem- Zatrzymaj go. Dla mnie jest za mały- uśmiechnąłem się.- Po za tym jeszcze ci się przyda.
Wyszliśmy na zewnątrz i udaliśmy się w kierunku domu wampirów.
-Idziemy jutro postrzelać?- spytała, przekładając swój łuk przez bark.
-Jak nic mi nie wypadnie, to...- nagle zobaczyłem w powietrzu Horusa.- To być może... Tak- ponownie spojrzałem na Caroline i lekko pokręciłem głową.- Tak właściwie to nie wiem, zobaczę- poprawiłem się.- Patrz, jesteśmy już pod twoim domem- wskazałem na budynek stojący tuż przed nami.
-Do zobaczenia Arrow- pożegnała mnie Caroline.
-Pa Caroline- rzuciłem jej pożegnalne spojrzenie i odszedłem w stronę swojego domu.
Od Caroline c.d Arrow'a
Z łukiem dosyć dobrze mi szło. Strzelałam coraz lepiej,a Arrow był pod zdziwieniem jak dobrze mi idzie. Strzelaliśmy do różnych drzew. Było świetnie. Powoli kończyły nam się strzały. Właśnie mierzyłam do bardzo dalekiego drzewa
-Daję głowę że nie trafisz - Zaśmiał się Arrow.
-Umowa stoi - Wycelowałam i strzeliłam. Strzała wbiła się w sam środek pnia - Udało się!!! - Krzykłam i rzuciłam się Arrow'owi na szyję. Szybko się jednak cofnęłam - Przepraszam. Nie panuję nad emocjami
-Nic..nic się nie stało - Powiedział zmieszany. Zaczerwieniłam się. Po chwili znów strzelaliśmy i udawaliśmy że nic się nie stało.
-Może teraz poćwiczymy strzelanie do ruchomego celu? - Spytałam z nadzieją
-Już myślałem że się nie spytasz - Odpowiedział i ruszył w głębiej w las
-Może pójdziemy na strzelnice? - Zaproponowałam. Zaśmiał się
-Dlaczego ja jej nie widziałem? - Spytał się. Podeszłam do niego i stawiając na palcach wyszeptałam mu:
-Bo to tajemnica - Zaprowadziłam go do starego drzewa. Był pusty w środku więc weszliśmy do środka. Było tam naprawdę mało miejsca. Odgarnęłam liście i weszliśmy przez otwór. Był tu korytarz z kilkoma ''drzwiami''. Weszłam przez jedne z nich. Była tu piękna i nowoczesna strzelnica. Wcisnęłam guzik i cele zaczęły się ruszać.
-Wow - Wyszeptał
-Fajne co nie? - Spytałam i zaczęliśmy strzelać. Po chwili skumałam o co chodzi.
-Idzie ci świetnie! - Pochwalił mnie
-Bo mam dobrego nauczyciela - Rzekłam.
(Arrow, odpowiesz?)
-Daję głowę że nie trafisz - Zaśmiał się Arrow.
-Umowa stoi - Wycelowałam i strzeliłam. Strzała wbiła się w sam środek pnia - Udało się!!! - Krzykłam i rzuciłam się Arrow'owi na szyję. Szybko się jednak cofnęłam - Przepraszam. Nie panuję nad emocjami
-Nic..nic się nie stało - Powiedział zmieszany. Zaczerwieniłam się. Po chwili znów strzelaliśmy i udawaliśmy że nic się nie stało.
-Może teraz poćwiczymy strzelanie do ruchomego celu? - Spytałam z nadzieją
-Już myślałem że się nie spytasz - Odpowiedział i ruszył w głębiej w las
-Może pójdziemy na strzelnice? - Zaproponowałam. Zaśmiał się
-Dlaczego ja jej nie widziałem? - Spytał się. Podeszłam do niego i stawiając na palcach wyszeptałam mu:
-Bo to tajemnica - Zaprowadziłam go do starego drzewa. Był pusty w środku więc weszliśmy do środka. Było tam naprawdę mało miejsca. Odgarnęłam liście i weszliśmy przez otwór. Był tu korytarz z kilkoma ''drzwiami''. Weszłam przez jedne z nich. Była tu piękna i nowoczesna strzelnica. Wcisnęłam guzik i cele zaczęły się ruszać.
-Wow - Wyszeptał
-Fajne co nie? - Spytałam i zaczęliśmy strzelać. Po chwili skumałam o co chodzi.
-Idzie ci świetnie! - Pochwalił mnie
-Bo mam dobrego nauczyciela - Rzekłam.
(Arrow, odpowiesz?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Coraz mniej zaczynałem ogarniać ten świat. Było dla mnie dziwne to, że wampir może zaufać łowcy, a nawet się z nim zaprzyjaźnić. Wbrew swojemu rozsądkowi postanowiłem spróbować. Może na prawdę czas już wyrwać się z przeszłości i zacząć wszystko od zera.
Podziękowałem Elenie za posiłek i talerz włożyłem do zmywarki. Chwilę po tym podszedłem do Caroline i szepnąłem jej do ucha:
-Jak chcesz się nauczyć łucznictwa to zjaw się za godzinę w nowej części lasu. Horus szybko cię namierzy- powiedziałem po czym udałem się do swojego pokoju.
Wyjąłem z pod mojego łóżka giętką, długą i metalową listwę, a z szafy wygrzebałem kilka innych potrzebnych rzeczy do stworzenia broni. Udałem się z całym ekwipunkiem do piwnicy, gdzie znajdowały się różnego rodzaju narzędzia. Od razu zabrałem się do pracy.
W pocie czoła: przycinałem, przytwierdzałem, przykręcałem, profilowałem i szlifowałem. Caroline była mniej więcej niższa ode mnie o głowę więc wykonałem jej odpowiednio mniejszy od mojego łuk. Czterdzieści pięć minut później skończyłem i byłem bardzo zadowolony z efektu końcowego.
Wróciłem do swojego pokoju po swój łuk i kołczan, który był w całości wypełniony strzałami zakończonymi z jednej strony wyszlifowanymi grotami, a z drugiej czerwonymi i zielonymi lotkami.
Biegiem udałem się na miejsce gdzie miałem się spotkać z Caroline. Głośno gwizdnąłem i przed moimi oczami ukazał się Horus. Nie musiałem mu nic mówić, a już widział gdzie i po co ma lecieć.
Po chwili znalazłem się w gęstym lesie. Horus przysiadł na gałęzi drzewa, pod którym siedziała blond wampirzyca.
-Spóźniłeś się- powiedziała wstając.
-Wybacz- zsunąłem kaptur na plecy po czym podałem jej niedawno wykonany łuk.
-Sądziłam, że masz tylko jeden łuk- zaczęła dokładnie oglądać broń.
-Gdy ty leżałaś nieprzytomna w domu, ja skoczyłem do miasta i kupiłem kilka rzeczy, bo potrzebuję od czasu do czasu wymienić w swoim kilka części- przyznałem.- To co... Gotowa?
-Jasne- podobnie jak wcześniej Damon, Caroline w nadprzyrodzonym tempie podeszła do mnie od tyłu i szybkim ruchem wyciągnęła jedną ze strzał, którą od razu przyłożyła do łuku, naciągając cięciwę.
-Zwolnij trochę- stanąłem tuż za jej plecami.- Wyprostuj w łokciu lewą rękę i przytrzymaj dłonią środkową część łuku tak zwany majdan.- Caroline postąpiła tak jak jej powiedziałem.- Teraz prawą ręką chwyć koniec strzały między palec wskazujący, a środkowy, po czym z całej siły naciągnij cięciwę.- wskazałem na linkę, która łączyła oba ramiona łuku. Przyciągnęła łuk bliżej siebie i już po chwili cięciwa układała się w literę "V". Uniosłem nieco jej prawy łokieć i podtrzymałem jej lewą rękę.- Teraz odchyl się bardzo leciutko do tyłu i się rozluźnij. Pomyśl o czymś przyjemnym- lekko ściszyłem ton głosu.- Jak będziesz gotowa, wyceluj w drzewo, które jest przed tobą i rozluźnij palce przytrzymujące strzałę, dobrze?
Caroline przytaknęła. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Nie minęła chwila, a jej powieki uniosły się i skupiła wzrok na swoim celu. Po wzięciu kolejnego wdechu wypuściła strzałę, która wbiła się prosto w drzewo.
-Bardzo dobrze jak na pierwszy raz, tylko pamiętaj koniec strzały ma być tuż przy prawym oku- poinformowałem, po czym podałem jej kolejną strzałę.
Caroline trenowała i trenowała, a ja byłem zdziwiony jak szybko to pojęła. Po chwili przyłączyłem się do niej i razem strzelaliśmy w różne drzewa, których było od groma przed, obok i za nami.
<Caroline, zechcesz dokończyć?>
Od Caroline c.d Arrow'a
Spojrzałam w oczy Arrow'owi
-Jesteś dobrym człowiekiem. Podobno czasem nawet w wrogu znajdzie się przyjaciel. Ty nie jesteś tym za którego cię uważałam na początku. Myślałam że jesteś kolejnym Łowcą, który zrobi wszystko by tylko zabić krwiopijcę. A okazałeś się super facetem. Tylko musisz zrozumieć że nieraz trzeba komuś zaufać - Wstałam i podeszłam do niego - Nie każdy jest tym kim się wydaje lecz nieraz to wychodzi na lepsze... Na przykład ja jestem okropnym wampirem. Ale za to można mi zaufać i oddałabym życie za bliskich. Na przykład za Jeremy'ego który jest dla mnie jak brat. Za Elenę która mnie nigdy nie zawiodła. Za Stefano który mnie uczył jak przetrwać. Za ciebie, Łowcę który może tego nie rozumie ale jest moim przyjacielem - Mówiłam. Chciał coś powiedzieć ale wpadła Elena
-No idziecie na frytki? Bo Jeremy je wszystkie pożre! - Zawołała
-Już! - Odpowiedział jej Arrow i poszliśmy. Usiadłam na kanapie i zabrałam najmniejszą porcję
-Praktycznie nie mam prawa ich jeść ale są przepyszne! - Pochwaliłam frytki. Wszyscy zjedli swoje porcje ale jeszcze ich wiele zostało
-Dokładkę? - Spytała
-Jasne! Niebo w gębie! - Zaśmiał się Jeremy
-Trochę - Odezwał się Arrow
-Zaraz pęknę. Nie wcisnę już ani jednej frytki - Jękłam. Elena poszła po dokładkę
-O czym wtedy rozmawialiście? - Zaciekawił się Jeremy
-Prosiłam Arrow'a żeby nauczył mnie strzelać - Uśmiechnęłam się promienie. Mam nadzieję że Arrow wreszcie zrozumie że my jesteśmy jego przyjaciółmi. Ja, Elena i Jeremy.
(Arrow?)
-Jesteś dobrym człowiekiem. Podobno czasem nawet w wrogu znajdzie się przyjaciel. Ty nie jesteś tym za którego cię uważałam na początku. Myślałam że jesteś kolejnym Łowcą, który zrobi wszystko by tylko zabić krwiopijcę. A okazałeś się super facetem. Tylko musisz zrozumieć że nieraz trzeba komuś zaufać - Wstałam i podeszłam do niego - Nie każdy jest tym kim się wydaje lecz nieraz to wychodzi na lepsze... Na przykład ja jestem okropnym wampirem. Ale za to można mi zaufać i oddałabym życie za bliskich. Na przykład za Jeremy'ego który jest dla mnie jak brat. Za Elenę która mnie nigdy nie zawiodła. Za Stefano który mnie uczył jak przetrwać. Za ciebie, Łowcę który może tego nie rozumie ale jest moim przyjacielem - Mówiłam. Chciał coś powiedzieć ale wpadła Elena
-No idziecie na frytki? Bo Jeremy je wszystkie pożre! - Zawołała
-Już! - Odpowiedział jej Arrow i poszliśmy. Usiadłam na kanapie i zabrałam najmniejszą porcję
-Praktycznie nie mam prawa ich jeść ale są przepyszne! - Pochwaliłam frytki. Wszyscy zjedli swoje porcje ale jeszcze ich wiele zostało
-Dokładkę? - Spytała
-Jasne! Niebo w gębie! - Zaśmiał się Jeremy
-Trochę - Odezwał się Arrow
-Zaraz pęknę. Nie wcisnę już ani jednej frytki - Jękłam. Elena poszła po dokładkę
-O czym wtedy rozmawialiście? - Zaciekawił się Jeremy
-Prosiłam Arrow'a żeby nauczył mnie strzelać - Uśmiechnęłam się promienie. Mam nadzieję że Arrow wreszcie zrozumie że my jesteśmy jego przyjaciółmi. Ja, Elena i Jeremy.
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Przysiadłem obok Caroline i spojrzałem na nią. Chwilę zastanawiałem się od czego zacząć.
-Musisz zrozumieć- rzekłem- że łowca to nie tylko tępiciel wampirów, wilkołaków czy innych dziwnych stworów, ale również osoba, która musi postępować po rycersku. Mówię tu o obronie słabszych. Oczywiście nie twierdzę, że jesteś słaba czy coś w tym stylu. Jesteś silną, inteligentną i energiczną dziewczyną, ale każdemu nawet tobie czy mi przydaje się czasami pomoc drugiej osoby- uśmiechnąłem się do niej blado, po czym urwałem kontakt wzrokowy i spojrzałem w ziemię.
-Czasami wydaje mi się, że jesteś innym łowcą niż ci, których do tej pory spotkałam- westchnęła.
-Spójrzmy na to tak...- nadal skupiałem wzrok na zielonej trawie.- Czy miałaś w życiu kiedyś taką sytuację, w której życzyłaś komuś śmierci?- spytałem, ale nie oczekiwałem odpowiedzi.- Komuś, komu wcześniej ufałaś i byłaś skłonna skoczyć za nim w ogień? Czasami widzimy rzeczy, które chcemy zobaczyć, jednak jak się przyjrzymy bliżej okazuje się, że to był największy błąd... Zaufać komuś, kto wydawał się przyjacielem, a zarazem wrogiem...- westchnąłem głęboko.- Dla tego nie szukam przyjaciół- pokręciłem głową.
-Sam niedawno mówiłeś... Że o przeszłości trzeba zapomnieć- przerwałem jej.
-Tak dokładnie to mówiłem... Jednak historia lubi się powtarzać, prawda? Chodź na frytki- zmieniłem temat, po czym wstałem.- Elena za pewne usmażyła ich tyle, że będziemy jej jeść przez najbliższe dwa dni- zaproponowałem.
<Masz pomysł co dalej?>
czwartek, 18 kwietnia 2013
Od Caroline c.d Arrow'a
Usiadłam na łóżku i spojrzałam na okno gdzie przed chwilą był Arrow
-Wiem że chodzi o coś więcej - Mrukłam
-Odpuść mu i zapomnij - Podszedł do mnie Jeremy
-Nie zamierzam. Ja nigdy nie odpuszczam - Nagle poczułam wielkie pragnienie. Wstałam i podeszłam do drzwi - Muszę wracać. No wiesz pić mi się chce - Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i wyszłam z domu. Po chwili byłam w moim pokoju. Szybko wzięłam worek krwi z lodówki i usiadłam sobie na kanapie.
-Co cię dręczy? - Usłyszałam za sobą głos młodszego Salvatora. Stefana
-Ten Łowca, Arrow uratował mnie dziś dwa razy. Nie wiem dlaczego. Próbował przekonywać mnie że to instynkt. Przecież instynkt każe mu zabijać wampiry, a nie ratować! Potem że przeszłość...Nadal mu nie wieże. A w ogóle to skąd wiesz że coś mnie dręczy?
-Zachowujesz się jak Damon. Bierzesz krew i rozkładasz się na kanapie. Po za tym jesteś nerwowa
-Psycholog się znalazł - Warkłam. Napiłam się. Po godzinie poszłam do pokoju i zażyłam kąpieli Tak skończył mi się najdłuższy dzień mojego życia...
*Jutro*
Wstałam z łóżka i ubrałam się oraz umyłam. Wyszłam z domu zadowolona i pobiegłam pod dom dla ludzi i Łowców. Na zewnątrz trenował właśnie Arrow
-Hej! - Przywitałam się. Odwrócił się i spojrzał na mnie. No cóż nie sądził że mnie znów zobaczy rano pod domem - Jest Elena?
-Tak - Odpowiedział. Weszłam do budynku. Elena była w kuchni i robiła frytki.
-Robisz frytki? Mniam - Mrukłam i zjadłam jedną kiedy nakładała
-Ty nie jesz - Zaśmiała się
-Ale frytki są przepyszne! - Obroniłam się. Po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem. Pomogłam jej nakładać
-Zawołaj Arrow'a, ja pójdę po Jeremy'ego - I po chwili Elena znikła z mojego zasięgu wzroku. Wyszłam z domu. Arrow oczywiście dalej ćwiczył. Teraz strzelał z łuku
-Musisz mnie nauczyć strzelać! - Powiedziałam. Zaśmiał się. Usiadłam na wielkim kamieniu koło Arrow'a - Elena zrobiła dla was frytki i kazała mi cię zawołać.
-Chmmm...Frytki?
-Muszę ci coś powiedzieć. Mam walić prosto z mostu?
-Co? - Spytał zdziwiony
-Czy mam powiedzieć w prost?
-Dobra...
-Nie wieżę ci - Westchnęłam - Nie wieżę ci że to był instynkt, ani że to była przeszłość. Czas na prawdę.
(Arrow?)
-Wiem że chodzi o coś więcej - Mrukłam
-Odpuść mu i zapomnij - Podszedł do mnie Jeremy
-Nie zamierzam. Ja nigdy nie odpuszczam - Nagle poczułam wielkie pragnienie. Wstałam i podeszłam do drzwi - Muszę wracać. No wiesz pić mi się chce - Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i wyszłam z domu. Po chwili byłam w moim pokoju. Szybko wzięłam worek krwi z lodówki i usiadłam sobie na kanapie.
-Co cię dręczy? - Usłyszałam za sobą głos młodszego Salvatora. Stefana
-Ten Łowca, Arrow uratował mnie dziś dwa razy. Nie wiem dlaczego. Próbował przekonywać mnie że to instynkt. Przecież instynkt każe mu zabijać wampiry, a nie ratować! Potem że przeszłość...Nadal mu nie wieże. A w ogóle to skąd wiesz że coś mnie dręczy?
-Zachowujesz się jak Damon. Bierzesz krew i rozkładasz się na kanapie. Po za tym jesteś nerwowa
-Psycholog się znalazł - Warkłam. Napiłam się. Po godzinie poszłam do pokoju i zażyłam kąpieli Tak skończył mi się najdłuższy dzień mojego życia...
*Jutro*
Wstałam z łóżka i ubrałam się oraz umyłam. Wyszłam z domu zadowolona i pobiegłam pod dom dla ludzi i Łowców. Na zewnątrz trenował właśnie Arrow
-Hej! - Przywitałam się. Odwrócił się i spojrzał na mnie. No cóż nie sądził że mnie znów zobaczy rano pod domem - Jest Elena?
-Tak - Odpowiedział. Weszłam do budynku. Elena była w kuchni i robiła frytki.
-Robisz frytki? Mniam - Mrukłam i zjadłam jedną kiedy nakładała
-Ty nie jesz - Zaśmiała się
-Ale frytki są przepyszne! - Obroniłam się. Po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem. Pomogłam jej nakładać
-Zawołaj Arrow'a, ja pójdę po Jeremy'ego - I po chwili Elena znikła z mojego zasięgu wzroku. Wyszłam z domu. Arrow oczywiście dalej ćwiczył. Teraz strzelał z łuku
-Musisz mnie nauczyć strzelać! - Powiedziałam. Zaśmiał się. Usiadłam na wielkim kamieniu koło Arrow'a - Elena zrobiła dla was frytki i kazała mi cię zawołać.
-Chmmm...Frytki?
-Muszę ci coś powiedzieć. Mam walić prosto z mostu?
-Co? - Spytał zdziwiony
-Czy mam powiedzieć w prost?
-Dobra...
-Nie wieżę ci - Westchnęłam - Nie wieżę ci że to był instynkt, ani że to była przeszłość. Czas na prawdę.
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Zastanowiłem się chwilę nad odpowiedzią.- To był tylko instynkt- wzruszyłem ramionami.- Pewnie gdyby zamiast ciebie był ktoś inny też bym to zrobił... No może poza pewnym bardzo irytującym wampirem- tu miałem namyśli tego paszczura Damon'a.
-Nadal nie rozumiem...- rzekła Caroline.- Przecież gdybyś wtedy pozwolił mi umrzeć, miał byś o jednego wampira mniej na swojej drodze, co nie?
-Nie ważne. To przeszłość. Po prostu o tym zapomnij- próbowałem ją przekonać.- Trzymaj się Jeremy- powiedziałem do chłopaka, który stał pod ścianą. Podszedłem do otwartego na oścież okna.przełożyłem mój łuk przez bark, naciągnąłem na głowę kaptur od szaty, stanąłem na parapecie i wyskoczyłem z okna. Puściłem się biegiem w kierunku lasu.
<napiszesz coś?>
Od Caroline c.d Arrow'a
Strasznie piekła mnie rana na plecach jaką mi zrobił ten wampir. Spojrzałam na Arrow'a
-Dziękuje - Jękłam
-Co się dzieje? - Spytał Arrow
-Werbena - Powiedziałam i jedyne co potem pamiętam to że upadłam na podłogę
* Pobudka!*
Było mi zaskakująco miękko. Wywnioskowałam że muszę być w łóżku
-Kiedy się obudzi? - Spytał męski głos. Arrow
-Niedługo. Nie, jednak już się obudziła. Caroline, nie świruj że śpisz! Słyszę twoje serce - Odezwał się Damon
-Co się stało i gdzie ja jestem? - Spytałam
-Zostałaś otruta - Odezwał się głos z prawej strony. Elena
-Gdzie ja jestem?
-W spólnym - Wyjaśnił nowy głos. Jeremy. Po chwili otworzyłam oczy.
-Jeszcze raz dziękuje za ratunek - Mrukłam do Arrow'a
-Caroline masz u niego wielki dług. Uratował cię dwa razy - Zaśmiał się Jeremy
-Dwa? - Zdziwiłam się
-A kto cię wyniósł z katakumb? - Chwalił Arrow'a Jeremy
-Zamknij się już - Uciszył go Arrow
-Dziękuje. Po stokroć dziękuje
-Robi mi się słabo - Warkł Damon i wyszedł z pokoju. Wstałam. Spojrzałam na swoje ubranie
-O matko! Aż boję się podejść do lustra!
-Nie jest tak źle - Pocieszyła mnie Elena
-Ale macie problemy - Zirytował się Arrow
-Dobra już się zamykam - Westchnęłam
-Pójdę po coś do picia. Arrow, chcesz coś?
-Nie - Szybko powiedział. Elena wyszła z pokoju
-Uratowałeś mnie - Podsumowałam - Dwa razy
-Nie rozumiem. Dokąd zmierzasz? - Spytał się
-Miałeś szansę się mnie pozbyć. No wiesz, Caroline wstrętnej pijawki. Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego nie pozwoliłeś temu wampirowi mnie zabić?
(Arrow?)
-Dziękuje - Jękłam
-Co się dzieje? - Spytał Arrow
-Werbena - Powiedziałam i jedyne co potem pamiętam to że upadłam na podłogę
* Pobudka!*
Było mi zaskakująco miękko. Wywnioskowałam że muszę być w łóżku
-Kiedy się obudzi? - Spytał męski głos. Arrow
-Niedługo. Nie, jednak już się obudziła. Caroline, nie świruj że śpisz! Słyszę twoje serce - Odezwał się Damon
-Co się stało i gdzie ja jestem? - Spytałam
-Zostałaś otruta - Odezwał się głos z prawej strony. Elena
-Gdzie ja jestem?
-W spólnym - Wyjaśnił nowy głos. Jeremy. Po chwili otworzyłam oczy.
-Jeszcze raz dziękuje za ratunek - Mrukłam do Arrow'a
-Caroline masz u niego wielki dług. Uratował cię dwa razy - Zaśmiał się Jeremy
-Dwa? - Zdziwiłam się
-A kto cię wyniósł z katakumb? - Chwalił Arrow'a Jeremy
-Zamknij się już - Uciszył go Arrow
-Dziękuje. Po stokroć dziękuje
-Robi mi się słabo - Warkł Damon i wyszedł z pokoju. Wstałam. Spojrzałam na swoje ubranie
-O matko! Aż boję się podejść do lustra!
-Nie jest tak źle - Pocieszyła mnie Elena
-Ale macie problemy - Zirytował się Arrow
-Dobra już się zamykam - Westchnęłam
-Pójdę po coś do picia. Arrow, chcesz coś?
-Nie - Szybko powiedział. Elena wyszła z pokoju
-Uratowałeś mnie - Podsumowałam - Dwa razy
-Nie rozumiem. Dokąd zmierzasz? - Spytał się
-Miałeś szansę się mnie pozbyć. No wiesz, Caroline wstrętnej pijawki. Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego nie pozwoliłeś temu wampirowi mnie zabić?
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Damona
Szliśmy w ciszy przez plątaninę korytarzy, w których panował półmrok. Kompletnie nie wiedziałem gdzie się znajdujemy, właściwie to szedłem na ślepo, tuż za Caroline i Jeremy'm.
-Co zrobić jak znajdziemy wampira?- zapytał Jeremy.- Zadajemy mu najpierw pytania czy od razu zabijamy?
-Jeden wampir może nas doprowadzić do reszty wampirów, więc nie rzucaj się od razu na niego- wyjaśniła Caroline.- Po za tym one są w różnym wieku. Jedne bardziej agresywne i zawzięte inne mniej- dodała.
-Myślisz, że tak daleko by się zapuszczały? Nie sądzisz, że już dawno jakiegoś byśmy napotkali?- tym razem to ja zadałem pytanie.
-Po tym jak straciły swojego lidera, czyli temu któremu wyrwałam serce nie wiedzą co robić. Pewnie skryły się gdzieś na końcu katakumb i zastanawiają się co robić dalej- powiedziała.- Ale zastanawia mnie jedno. Ten wampir mógł mieć dziesiątki swoich poddanych. A nie zyskał by więcej jak pięciu pierścieni- zastanawiała się.
-Przecież jeden wampir, nie podbił by świata z garścią poddanych, których spokojnie mogę wyliczyć na palcach jednej ręki- wtrącił się Jeremy.
-A może mu nie chodzi o władzę, lecz o coś innego- rzekłem.- Ale dlaczego miał by zabijać ofiarę i zostawiać jej zwłoki na widoku? Nawet ten dupek Damon zaciera po sobie wszelkie ślady.
-Myślisz, że to nie on zabił tamtą kobietę?- spytała mnie Caroline.
-Nie mam pojęcia- przyznałem- ale nie możemy wykluczyć takiej opcji.
Nagle wszyscy zamilkliśmy. Z przodu jak i z tyłu nas usłyszeliśmy kroki. Po chwili ujawnili się dwaj rośli mężczyźni, co jak się szybko okazało byli wampirami gdyż mieli wysunięte kły. Jeden z nich miał bliznę okalającą całą szyję i kark, tak jakby kiedyś zaciśnięto na nim gruby rzemień. Drugi, zaś nieco niższy krwiopijca miał taką samą bliznę, tylko że ta znajdowała się na jego lewym nadgarstku.
Przyparłem jedną ze strzał do łuku, wymierzyłem go w wampira, który stał bliżej mnie. Jednak według planu postanowiłem, że najpierw wyciągniemy z nich informacje. Caroline obnażyła kły i syknęła ze złości.
-No nie wierzę...-rzekł rozbawiony wampir z blizną na szyi.- wampirzyca i łowcy w zgodzie- uśmiech z jego twarzy nie miał zamiaru zejść.
Niższy wampir miną mnie i podszedł do swojego kompana i szepnął mu coś do ucha.
-Masz rację!- zakomunikował ten wyższy.- Ty jesteś tą wampirzycą, która zabiła naszego, dobrego znajomego- podszedł do Caroline i potarł dłonie.
-O co ci chodzi?!- warknęła Caroline w stronę wampira.
-Może pójdźmy na kompromis. Ty dasz nam swój pierścień- kontynuował wyższy wampir- a my zostawimy ciebie i twoich przyjaciół w spokoju, co ty na to?- jego szyderczy uśmiech zaczął grać mi na nerwach.
-Po moim trupie- Carolina rzuciła się na wampira.
Ja i Jeremy zaczęliśmy toczyć walkę z drugim krwiopijcą. Nie minęła chwila, a na ziemi pojawiła się kałuża czerwonej cieczy- krwi. Jedno było pewne... Ktoś musiał dziś zginąć.
W pewnym momencie, kontem oka zobaczyłem jak wampir przypiera całym swoim ciężarem Caroline do ziemi.
-Trzymaj go!- wrzasnąłem do Jeremy'ego, z którym razem trzymaliśmy naszego krwiopijcę.
Wyprostowałem się i wyciągnąłem dwie strzały. Oby dwie przyłożyłem do łuku. Po naciągnięciu z całej siły cięciwy wypuściłem je. Jedna z nich przebiła prawe płuco napastnika, zaś druga, tak jak się spodziewałam, trafiła prosto w jego serce. Zaraz po tym gdy wampir padł na ziemię usłyszałem trzy głośne strzały. Jeremy trzymał w ręku swój rewolwer. Na klatce piersiowej wampira widniały trzy głębokie rany.
W jednej chwili ja i Jeremy podciągnęliśmy rękawy, on kurtki, a ja szaty. Nasze tatuaże zaczęły się rozrastać.
<Jeremy, Caroline... Albo Damon lub Katherine, co dalej?>
Od Ginny c.d Jeremy'ego
- Nic - westchnęłam.
- Przecież widzę !
- Ja... Ja nie mam przyjaciół - powiedziałam i zaczęłam płakać.
( Jeremi ? )
Od Damona c.d Arrow'a
Byłem ostro wkurzony na Arrow'a. Miałem ochotę go zabić. Ale nie szybko tylko powoli i boleśnie. Na samą myśl uśmiechnąłem się. Caroline cały czas próbowała nas uspokoić. Nagle poczułem pieczenie w gardle i straszne pragnienie
-Pić mi się chce - Mrukłem
-Pić - Tym razem odezwała się Katherine
-Mi też się chce pić ale nie marudzę - Warkła Caroline
-Możecie o tym nie gadać? - Zirytował się Arrow
-Będę choćby po to by cię wkurzyć
-Jeszcze jedno słowo a oderwę ci łeb - Zdenerwowała się Caroline
-Pomogę ci - Wtrącił się Arrow
-Ostro. Gdzie się podziała miła, słodka i naiwna Caroline Forbes? - Zażartowałem
-Pacan - Powiedziała
-Przestańcie się kłócić - Próbował przywołać nas do porządku Jeremy
-Mam ochotę kogoś zabić - Spojrzałem na Arrow'a
-Spróbuj - Warkł
-To nie będzie próba - Zrobiłem kilka kroków w jego stronę
-Zamknąć się! Damon jeszcze jeden krok a będziesz miał przesrane. Arrow nawet się nie waż atakować Damona - Przerwała nam Caroline - Podzielmy się na grupy. Jednej będzie przewodzić Katherine bo mniej więcej te katakumby, a drugiej ja z tego samego powodu. Damon w której chcesz być grupie?
-W grupie Katherine - Odpowiedziałem i podeszłem do brunetki
-Arrow ty będziesz w mojej. Jeremy?
-Pójdę z Arrow'em. Katherine próbowała mnie zabić, a Damonowi nie ufam
-No to załatwione. Damon i Katherine? Wy idziecie w prawo. My w lewo - Wytłumaczyła Caroline. Po chwili Caroline pomogła Łowcą zejść za pomocą liny (ona bo bała się że ja specjalnie ją puszczę) i sama wskoczyła do grobowca. Ja i Katherine też wskoczyliśmy. Rozdzieliliśmy się i poszliśmy w swoją stronę. Przeszukiwaliśmy katakumby lecz nie wpadliśmy na żadnego wampira
(Arrow? A u was jak akcja się rozwija?)
-Pić mi się chce - Mrukłem
-Pić - Tym razem odezwała się Katherine
-Mi też się chce pić ale nie marudzę - Warkła Caroline
-Możecie o tym nie gadać? - Zirytował się Arrow
-Będę choćby po to by cię wkurzyć
-Jeszcze jedno słowo a oderwę ci łeb - Zdenerwowała się Caroline
-Pomogę ci - Wtrącił się Arrow
-Ostro. Gdzie się podziała miła, słodka i naiwna Caroline Forbes? - Zażartowałem
-Pacan - Powiedziała
-Przestańcie się kłócić - Próbował przywołać nas do porządku Jeremy
-Mam ochotę kogoś zabić - Spojrzałem na Arrow'a
-Spróbuj - Warkł
-To nie będzie próba - Zrobiłem kilka kroków w jego stronę
-Zamknąć się! Damon jeszcze jeden krok a będziesz miał przesrane. Arrow nawet się nie waż atakować Damona - Przerwała nam Caroline - Podzielmy się na grupy. Jednej będzie przewodzić Katherine bo mniej więcej te katakumby, a drugiej ja z tego samego powodu. Damon w której chcesz być grupie?
-W grupie Katherine - Odpowiedziałem i podeszłem do brunetki
-Arrow ty będziesz w mojej. Jeremy?
-Pójdę z Arrow'em. Katherine próbowała mnie zabić, a Damonowi nie ufam
-No to załatwione. Damon i Katherine? Wy idziecie w prawo. My w lewo - Wytłumaczyła Caroline. Po chwili Caroline pomogła Łowcą zejść za pomocą liny (ona bo bała się że ja specjalnie ją puszczę) i sama wskoczyła do grobowca. Ja i Katherine też wskoczyliśmy. Rozdzieliliśmy się i poszliśmy w swoją stronę. Przeszukiwaliśmy katakumby lecz nie wpadliśmy na żadnego wampira
(Arrow? A u was jak akcja się rozwija?)
Od Arrow'a c.d Caroline
Zdziwiłem się na widok dziewczyny. Mógłbym dać sobie rękę uciąć, że leży gdzieś martwa z wyrwanym sercem. Miałem mieszane uczucia, co do powrotu Caroline; nie wiedziałem czy mam się cieszyć, czy też raczej narzekać z tego powodu.
-Szukamy cię od ponad godziny! Gdzie ty się podziewałaś?!- spytał nagle Jeremy.
-Przepraszam. Coś mnie zatrzymało- po skapującej z dłoni krwi oraz po zakrwawionej bluzce (w okolicach brzucha) można było domyślić się jednego.
-Zabiłaś go? No wiesz tego pasożyta- spytałem nieco zszokowany jej radosną postawą.
-Można tak powiedzieć- przyznała.- Ale po za nim było jeszcze kilka innych wampirów, których niestety nie zdołałam zabić.
-Czego od ciebie chciał?- spytałem.
-Pierścieni. No i oczywiście naszej śmierci- powiedziała Caroline.
-Myślicie, że ci jego wampirzy towarzysze będą chciały dokończyć jego dzieło?- zadałem kolejne pytanie, tylko tym razem skierowałem je do wszystkich.
-A jak myślisz?- zadał mi retoryczne pytanie Damon.- Oczywiście, że będą chcieli.
-Nie mów do mnie takim tonem!- oburzyłem się. Kto jak kto, ale Damon zajmował pierwsze miejsce na liście osób, które mnie najbardziej irytują.
-Hej... Oboje natychmiast przestańcie, dobra?!- zakomunikował Jeremy. Jednak Damon miał inne plany.
Nie zdążyłem mrugnąć okiem, a już Damon stał za mną. Wyjął z kołczanu jedną z moich strzał, po czym wrócił na miejsce gdzie był przed chwilą. Zmierzyłem go wzrokiem, ale na nim nie wywarło to większego wrażenia.
-Spójrz to jesteś ty Arrow- zaśmiał się wymachując strzałą.- A to jesteś ty gdy mnie zdenerwujesz- chwycił strzałę obiema dłońmi. Pod ich naciskiem promień strzały pękł po środku.
-Czy to wyzwanie?!- warknąłem i podszedłem do tej wrednej poczwary.
-Ależ skąd ten pomysł?- spytał przeciągając każde z wypowiadanych słów.
-Dobra, koniec tego! Albo nam pomagacie, albo idziecie rozwiązywać swoje sprawy gdzie indziej!- wykrzyczała Caroline. Właściwie to musiałem przyznać jej rację, nie jesteśmy tu po to by się kłócić.
Ja i Damon zamilkliśmy, przynajmniej na jakiś czas.
<Jeremy, Damon, Caroline, Katherine (lub ktokolwiek), dokończysz?>
Od Caroline c.d Arrow'a
Siedziałam w grocie. Moja część była zamknięta kratami. Grota była dość mała, ale wysoka. Za kratami siedział młody wampir. Był naprawdę wysoki, miał czarne włosy i jasną karnację.
-Wypuść mnie - Powiedziałam zdenerwowana
-Nie bo co mi zrobisz? Jestem od ciebie starszy
-Ale ja bardziej wkurzona - Podniosłam ton i z całej siły uderzyłam w kraty. Cała jaskinia się zatrzęsła. Zaśmiał się tylko. Nie był tylko on. Po katakumbach szlajały się jeszcze cztery jego wampiry (w tym trzy bardzo młode) i dwa nasze - Czego ty w ogóle od nas chcesz?
-Pierścieni! No i oczywiście waszej śmierci!
-Nie i NIE! - Wrzasłam. Podszedł do krat
-Teraz mógłbym cię spokojnie zabić. Jesteś osłabiona ranami i werbeną. Jesteś słaba - Ostatnie słowo podkreślił. Znów uderzyłam w kraty tylko że tym razem złapałam go i dodatkowo nim uderzyłam o nie
-Nigdy, nie mów że jestem słaba - Warkłam i uderzyłam nim tak jeszcze raz. Próbował się bronić lecz wyszło mu to za trzecim razem kiedy wbił mi nóż w brzuch. Jękłam, ale go nie puściłam. Zrobiłam coś czego na pewno nie będę żałować. Wyrwałam durniowi serce. Padł martwy a ja puściłam (jak to ujął kiedyś Damon) trofeum. Wyjęłam nuż z jego spodni i dobrałam się do kłódki na ratach. Po jakiejś godzinie otworzyłam ją. Wampirzym tempem wybiegłam z więzienia i podążałam katakumbami. Znam mniej więcej drogę bo mam dobrą pamięć a oni mi nie zawiązali oczów. Natknęłam się na trzy ciała obcych wampirów. No cóż sprawka Damona i Katherine. Weście już byłam przy wejściu.
-Gdzie ona się podziewa... Może już nie żyje? - Zastanawiał się ktoś. Poznałam ten głos. To był Damon
-Jest silniejsza niż myślisz - To musiał powiedzieć Jeremy
-No gdzie jest ta młoda pijawka? - Tylko jedna osoba jednocześnie chce mnie szukać jak i zabić. Arrow.
-Ja już jej nie szukam. Albo jest martwa, albo się zgubiła tam - Oczywiście to powiedziała Katherine -Nie chce już mi się łazić po tych katakumbach
Wyskoczyłam z grobowca uśmiechnięta
-Ktoś za mną tęsknił? - Zapytałam się
(Arrow?)
-Wypuść mnie - Powiedziałam zdenerwowana
-Nie bo co mi zrobisz? Jestem od ciebie starszy
-Ale ja bardziej wkurzona - Podniosłam ton i z całej siły uderzyłam w kraty. Cała jaskinia się zatrzęsła. Zaśmiał się tylko. Nie był tylko on. Po katakumbach szlajały się jeszcze cztery jego wampiry (w tym trzy bardzo młode) i dwa nasze - Czego ty w ogóle od nas chcesz?
-Pierścieni! No i oczywiście waszej śmierci!
-Nie i NIE! - Wrzasłam. Podszedł do krat
-Teraz mógłbym cię spokojnie zabić. Jesteś osłabiona ranami i werbeną. Jesteś słaba - Ostatnie słowo podkreślił. Znów uderzyłam w kraty tylko że tym razem złapałam go i dodatkowo nim uderzyłam o nie
-Nigdy, nie mów że jestem słaba - Warkłam i uderzyłam nim tak jeszcze raz. Próbował się bronić lecz wyszło mu to za trzecim razem kiedy wbił mi nóż w brzuch. Jękłam, ale go nie puściłam. Zrobiłam coś czego na pewno nie będę żałować. Wyrwałam durniowi serce. Padł martwy a ja puściłam (jak to ujął kiedyś Damon) trofeum. Wyjęłam nuż z jego spodni i dobrałam się do kłódki na ratach. Po jakiejś godzinie otworzyłam ją. Wampirzym tempem wybiegłam z więzienia i podążałam katakumbami. Znam mniej więcej drogę bo mam dobrą pamięć a oni mi nie zawiązali oczów. Natknęłam się na trzy ciała obcych wampirów. No cóż sprawka Damona i Katherine. Weście już byłam przy wejściu.
-Gdzie ona się podziewa... Może już nie żyje? - Zastanawiał się ktoś. Poznałam ten głos. To był Damon
-Jest silniejsza niż myślisz - To musiał powiedzieć Jeremy
-No gdzie jest ta młoda pijawka? - Tylko jedna osoba jednocześnie chce mnie szukać jak i zabić. Arrow.
-Ja już jej nie szukam. Albo jest martwa, albo się zgubiła tam - Oczywiście to powiedziała Katherine -Nie chce już mi się łazić po tych katakumbach
Wyskoczyłam z grobowca uśmiechnięta
-Ktoś za mną tęsknił? - Zapytałam się
(Arrow?)
Od Arrow'a c.d Jeremy'ego
-Dobra Arrow. Schodzimy za pomocą liny czy zostajemy na czatach?- spytał Jeremy.
Zastanowiłem się chwilę nad odpowiedzą- lina nas dwóch na pewno nie utrzyma- pokręciłem nieznacznie głową.- Jeden z nas schodzi, drugi go opuszcza i pilnuje.
-Wiesz co... Ja się już przyzwyczaiłem do złośliwych odzywek Damon'a. Ja zejdę- chwycił linę i zaczął owijać ją w okół robiąc coś w stylu uprzęży.- Trzymaj.- Podał mi drugi koniec liny.
-Pociągnij trzy razy jak będziesz na dole. Jak będę miał cię wciągnąć z powrotem zrób to samo- poinformowałem go.
-Jasne.
Zacząłem powoli opuszczać Jeremy'ego, aż nagle całkowicie znikł mi z oczu.
-Jesteś już na dole?!- wrzasnąłem w otchłań.
-Jeszcze nie! Ale chyba już nie daleko!- jego głos niósł się echem przez cały grobowiec.
Chwilę później lina rozluźniła się. Poczułem trzy dość mocne szarpnięcia. Przywiązałem koniec liny do swojego nadgarstka.
~Pół godziny później~
Opierałem się plecami o ścianę ruin. Zastanawiałem się dlaczego tak długo nie wracają. W końcu po długim wyczekiwaniu poczułem trzy silne szarpnięcia za mój nadgarstek. Z całej siły zacząłem ciągnąć gruby sznur. Zaparłem się nogami o duży głaz. Po chwili z mroku wyłonił się Jeremy.
-Co wy tam tak długo robiliście?! A gdzie jest Damon, Caroline i Katherine?!- spytałem podnosząc ton.
-Pod ziemią są setki krypt, korytarzy i grot- mówił sapiąc.- Więc rozdzieliliśmy się i po dziesięciu minutach wszyscy usłyszeliśmy krzyk Caroline. Damon, Katherine i ja szukaliśmy ją po całych katakumbach, ktoś musiał ją porwać!
-A jakieś ślady po młodej pijawce, czy coś?!- spytałem nie spuszczając z tonu.
-Ślady krwi, dość świeże więc wampir musiał zaciągnąć swoje ofiary na sam dół. Ale tam jest plątanina korytarzy, ledwo się z powrotem tu dostałem- tłumaczył.
-A gdzie Damon i Katherine?
-Nie wiem, pewnie są jeszcze na dole i szukają Caroline.
<Jeremy, Damon, Caroline, Katherine (lub ktokolwiek), odpiszesz?>
środa, 17 kwietnia 2013
Od Jaremy'ego c.d Arrow'a
Na propozycję Arrow'a wszyscy się zgodzili. Damon co chwila rzucał Arrow'owi mordercze spojrzenia.
Właśnie umawialiśmy się kto gdzie idzie
-Ja idę na cmentarz - Powiedział Damon
-I co będziesz tam robił? - Spytała Elena
-Znajdę wampira, przebije go kołkiem, wyrwę serce lub zrobię coś równie poetyckiego
-Ja pójdę jeszcze raz dokładnie przeczesać ruiny - Odezwała się Caroline
-Zobaczę w mieście - Zaproponował Stefano
-Ja przeczesze Stary Las i Mroczną część - Mrukł Arrow
-Ja pójdę do Starej części. To ulubiona część wilkołaków więc wypytam Tylera - Przeszkodziłem planom Arrowa - Ty może pójdziesz w zamian do Nowej Części Lasu?
-Niech ci będzie...
-A ja mam tu siedzieć bezczynie? - Oburzyła się moja siostra
-Może pójdziemy razem, a jak ja będę szukał w mieście to ty wypytasz się pani szeryf?
-A w czym może nam pomóc szeryf?
-Jest łowczynią wampirów. No wiesz zwykły człowiek który chce zgrywać Łowcę - Wytłumaczył Damon - Myślisz że Liz ma dokładniejsze informacje na ten temat?
-Przestań nazywać moją matkę Liz! - Wybuchła Caroline
-Może już się rozdzielmy zanim rozerwiecie sobie gardła - Wtrąciłem się
-Dobry pomysł - Zgodził się Arrow. Każdy poszedł w swoją stronę. Poszedłem prosto w stronę Starego Lasu. Nie trzeba było długo szukać Tylera. Siedział sobie w ludzkiej postaci na głazie. Rzucał sobie piłką o drzewo.
-Hej, stary! - Zaśmiałem się - Mam sprawę
-Jaką?
-Czy tu był jakiś wampir?
-Damon często przychodzi tu i się kłóci z Bellą a co? No i Caroline nieraz wpada
-Ale oprócz ich? No wiesz z poza Domu A.N?
-Nie a co?
-Morderstwo
-Acha... No cóż tu nikogo nie było - Powiedział i zmienił się w wilka. Po chwili znikł w lesie. Zadzwoniłem do Eleny by się dowiedzieć co się dowiedziała
-Masz coś?
-Odnaleziono ciało jakiegoś bezdomnego na cmentarzu. Wampir więc się z tamtąd nie ruszył
-Cholera, czyli idziemy na cmentarz - Rozłączyłem się. Pobiegłem do nowej części lasu. Po chwili wpadłem na Arrow'a
-Jest na cmentarzu - Wysapałem. Na moje nieszczęście pobiegliśmy tam. Nad cmentarzem latał olbrzymi kruk, a wszędzie była mgła
-Musi się popisywać - Mrukłem
-Kto? - Zdziwił się Arrow
-Damon - Wskazałem na kruka. Olbrzym (ten ''kruk'' był w wielkości orła) wylądował na nagrobku i zaskrzeczał. Po chwili zmienił się w człowieka. Arrow naprawdę był zszokowany
-Tym potężniejszy wampir tym więcej umie - Popisał się
-Ale kruk? I mgła? Nie przesadzasz? - Zirytowałem się
-Nie... A tak w ogóle to co tu robicie? Wiem gdzie ten wampir jest. Po za tym pewna [cenzura] przyszła by zobaczyć co robię
-Kto?
-Średni wzrost, brązowe włosy, jasne oczy i próbowała zabić twoją siostrę, mnie i mojego brata - Szybko wytłumaczył
-Katherine? - Spytałem się
-A kto?
-Dobra przestańcie. Gdzie jest ten wampir? - Wtrącił się Arrow
-Chodzcie - Zaprowadził nas Damon do ruin kościoła. Z łatwością przesunął płytę grobowca
-Co ty robisz? Mamy kości oglądać? - Jękłem
-To krypta założycieli. Taka jedna jędza schowała się tam kiedy ten kościół miał zostać spalony
-Nie ładnie o mnie mówisz - Z cienia wyszła Katherine. Podeszła do grobowca i tam wskoczyła - No idziecie?!
-Tak! - Odpowiedział Damon i rozdał nam latarki oraz dał linę. Wskoczył do grobowca. Zajrzałem tam. Nie wiadomo ile to miało metrów głębokości - Nie próbujcie skakać! Zabijecie się a nie mam ochoty się tłumaczyć przed wszystkimi dlaczego wam na to pozwoliłem!
(Arrow? Co się działo dalej?)
Właśnie umawialiśmy się kto gdzie idzie
-Ja idę na cmentarz - Powiedział Damon
-I co będziesz tam robił? - Spytała Elena
-Znajdę wampira, przebije go kołkiem, wyrwę serce lub zrobię coś równie poetyckiego
-Ja pójdę jeszcze raz dokładnie przeczesać ruiny - Odezwała się Caroline
-Zobaczę w mieście - Zaproponował Stefano
-Ja przeczesze Stary Las i Mroczną część - Mrukł Arrow
-Ja pójdę do Starej części. To ulubiona część wilkołaków więc wypytam Tylera - Przeszkodziłem planom Arrowa - Ty może pójdziesz w zamian do Nowej Części Lasu?
-Niech ci będzie...
-A ja mam tu siedzieć bezczynie? - Oburzyła się moja siostra
-Może pójdziemy razem, a jak ja będę szukał w mieście to ty wypytasz się pani szeryf?
-A w czym może nam pomóc szeryf?
-Jest łowczynią wampirów. No wiesz zwykły człowiek który chce zgrywać Łowcę - Wytłumaczył Damon - Myślisz że Liz ma dokładniejsze informacje na ten temat?
-Przestań nazywać moją matkę Liz! - Wybuchła Caroline
-Może już się rozdzielmy zanim rozerwiecie sobie gardła - Wtrąciłem się
-Dobry pomysł - Zgodził się Arrow. Każdy poszedł w swoją stronę. Poszedłem prosto w stronę Starego Lasu. Nie trzeba było długo szukać Tylera. Siedział sobie w ludzkiej postaci na głazie. Rzucał sobie piłką o drzewo.
-Hej, stary! - Zaśmiałem się - Mam sprawę
-Jaką?
-Czy tu był jakiś wampir?
-Damon często przychodzi tu i się kłóci z Bellą a co? No i Caroline nieraz wpada
-Ale oprócz ich? No wiesz z poza Domu A.N?
-Nie a co?
-Morderstwo
-Acha... No cóż tu nikogo nie było - Powiedział i zmienił się w wilka. Po chwili znikł w lesie. Zadzwoniłem do Eleny by się dowiedzieć co się dowiedziała
-Masz coś?
-Odnaleziono ciało jakiegoś bezdomnego na cmentarzu. Wampir więc się z tamtąd nie ruszył
-Cholera, czyli idziemy na cmentarz - Rozłączyłem się. Pobiegłem do nowej części lasu. Po chwili wpadłem na Arrow'a
-Jest na cmentarzu - Wysapałem. Na moje nieszczęście pobiegliśmy tam. Nad cmentarzem latał olbrzymi kruk, a wszędzie była mgła
-Musi się popisywać - Mrukłem
-Kto? - Zdziwił się Arrow
-Damon - Wskazałem na kruka. Olbrzym (ten ''kruk'' był w wielkości orła) wylądował na nagrobku i zaskrzeczał. Po chwili zmienił się w człowieka. Arrow naprawdę był zszokowany
-Tym potężniejszy wampir tym więcej umie - Popisał się
-Ale kruk? I mgła? Nie przesadzasz? - Zirytowałem się
-Nie... A tak w ogóle to co tu robicie? Wiem gdzie ten wampir jest. Po za tym pewna [cenzura] przyszła by zobaczyć co robię
-Kto?
-Średni wzrost, brązowe włosy, jasne oczy i próbowała zabić twoją siostrę, mnie i mojego brata - Szybko wytłumaczył
-Katherine? - Spytałem się
-A kto?
-Dobra przestańcie. Gdzie jest ten wampir? - Wtrącił się Arrow
-Chodzcie - Zaprowadził nas Damon do ruin kościoła. Z łatwością przesunął płytę grobowca
-Co ty robisz? Mamy kości oglądać? - Jękłem
-To krypta założycieli. Taka jedna jędza schowała się tam kiedy ten kościół miał zostać spalony
-Nie ładnie o mnie mówisz - Z cienia wyszła Katherine. Podeszła do grobowca i tam wskoczyła - No idziecie?!
-Tak! - Odpowiedział Damon i rozdał nam latarki oraz dał linę. Wskoczył do grobowca. Zajrzałem tam. Nie wiadomo ile to miało metrów głębokości - Nie próbujcie skakać! Zabijecie się a nie mam ochoty się tłumaczyć przed wszystkimi dlaczego wam na to pozwoliłem!
(Arrow? Co się działo dalej?)
Od Arrow'a c.d Caroline
-Być może nie chciałaś nim być- spojrzałem na Caroline- no ale cóż, dla mnie wampir to wampir bez wyjątku- wzruszyłem ramionami.
Damon nagle podszedł do mnie w wampirzym tempie i spojrzał na mnie groźnie.- Jeśli myślisz, że wampir jest równy wampirowi, to się mylisz. Są wśród nas wampiry, którym nawet nie dał byś rady. Tu mam na myśli głównie siebie.
-Damon daj mu spokój- wtrącił się Stefan.
-Właśnie- dopowiedziała Caroline.- Nie jesteśmy po to by się kłócić. Po za tym mamy sprawę do załatwienia, co nie?
-Jak tam chcecie- wypowiedział Damon skupiając wzrok na Caroline, widać było po nim, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Właściwie to nie dziwiłem mu się.
-To od czego zaczynamy?- spytał nagle Jeremy.
-Musimy znaleźć tego młodego wampira jeszcze przed nocą- rzekła Elena.- Nie wiadomo ile ofiar może zabić w przeciągu kilku godzin.
-Jakieś propozycje?- Stefan rozłożył szeroko ręce.
-Grupą niczego nie zdziałamy. Proponuję się rozdzielić- zaproponowałem.
Damon nagle podszedł do mnie w wampirzym tempie i spojrzał na mnie groźnie.- Jeśli myślisz, że wampir jest równy wampirowi, to się mylisz. Są wśród nas wampiry, którym nawet nie dał byś rady. Tu mam na myśli głównie siebie.
-Damon daj mu spokój- wtrącił się Stefan.
-Właśnie- dopowiedziała Caroline.- Nie jesteśmy po to by się kłócić. Po za tym mamy sprawę do załatwienia, co nie?
-Jak tam chcecie- wypowiedział Damon skupiając wzrok na Caroline, widać było po nim, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Właściwie to nie dziwiłem mu się.
-To od czego zaczynamy?- spytał nagle Jeremy.
-Musimy znaleźć tego młodego wampira jeszcze przed nocą- rzekła Elena.- Nie wiadomo ile ofiar może zabić w przeciągu kilku godzin.
-Jakieś propozycje?- Stefan rozłożył szeroko ręce.
-Grupą niczego nie zdziałamy. Proponuję się rozdzielić- zaproponowałem.
wtorek, 16 kwietnia 2013
Od Caroline
Pojechaliśmy na imprezę. To co się zdarzyło w lesie zostawię bez komentarza. Pierwsza część imprezy była koło szkoły. Tańczyliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Bella zatańczyła nie raz z Tylerem co mnie ucieszyło. Ja akurat mało tańczyłam. Gdy skończyła się ta część imprezy przebraliśmy się w normalne ciuchy i połowa z imprezowiczów poszła nad wodospad. Zrobiliśmy tam ognisko, przynieśliśmy sprzęt grający i piwo. Tutaj wszyscy tańczyli do upadłego. Ja się upiłam. No cóż nie tylko ja. Gdy w końcu pojechaliśmy do domu daje głowę że było grubo po 4.00 (do której miała trwać impreza)
*Rano*
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek.
-O majgat!!! - Zawołałam i wstałam na równe nogi. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Damon siedział na kanapie z kieliszkiem w ręku
-Jak się spało? - Spytał
-Już jest ta godzina!
-Wiem...
-Zamknij się - Warkłam i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wzięłam worek z krwią (wzięliśmy je z szpitala) i wypiłam. Wyszłam na dwór i poszłam do domu ludzi i łowców. Przed domem ćwiczył Arrow
-Cześć - Rzuciłam - Jest w domu siostra Jeremy'ego? Taka szatynka
-Nie - Powiedział zdziwiony.
-Dobra - Podeszłam do skrzynki i spojrzałam na gazetę. Zaniemówiłam
-O co chodzi? - Spytał niezadowolony ze musi ze mną rozmawiać więcej niż to potrzebne
-Spó...spójrz - Jąkałam się. Rzuciłam mu gazetę. Treść pierwszej strony brzmiała ''Po roku spokoju powracają ataki zwierzęcia. w ruinach kościoła na cmentarzu została zamordowana młoda kobieta''
-Dlaczego atak zwierzęcia?
-Tak zawsze tłumaczą ataki wampirów. Ja...ja tego nie zrobiłam... - Tłumaczyłam sie. Wyjełam komórkę i wysłałam sms'a do Stefano
-Bo akurat ci wieżę pijawko
-Nienawidzę ranić ludzi. Krew ja lub Damon kradniemy z szpitala. Nie wiem kto to zrobił.
-Masz jakiś głównych podejrzanych?
-Jasne że nie. Nikt stąd by tego nie zrobił ponieważ każdy się boi że się pozabijamy.
-Polubiliście się? Bo coś czuje że nie - Powiedział Jeremy wychodząc z domu
-Atak - Mrukłam.
-Jak to? - Spytał zszokowany. Arrow rzucił mu gazetę.
-No szybciej! Rozwiążmy tą sprawę i ja idę z powrotem cieszyć się własnym życiem
-Cieszeniem się własnym życiem. W tym tkwi twój odwieczny problem. Jesteś martwa. Pogódź się z tym - Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Damona
-Co ty tu robisz?! Dobra tam, jesteś nam potrzebny!!! To ty ją zabiłeś? - Warkłam. Jeremy rzucił mu gazetę
-Chmmm....NIE! No co ty? Żeby któryś z nich przebił mnie kołkiem? Lubie być żywym trupem
- Nie kręć. Cmentarz, pamiętasz? Zrujnowany kościół? Dziewczynę, którą zabiłeś?
- Przykro mi, nie. A zwykle pamiętam takie dziewczyny - Przyjżał się zdjęciu
-No to kto to zrobił? - Jękłam i usiadłam na schodach. Z lasu wyszedł Stefano
-Cześć braciszku! Gdzie byłeś?
-Na polowaniu
-Nie przeraża cię to, że te wszystkie małe zwierzątka kiedyś spikną się i zmówią przeciwko tobie? - Zażartował se Damon
-O co chodzi? Caroline napisałaś że to ważne?
-Mamy problem, Stefanie. A kiedy mówię "problem", mam na myśli globalny kryzys - Znów wtrącił się ten dupek Damon
-Atak - Powiedziałam, a Damon podał mu gazetę
-No to mamy problem - Podsumował Stefan
-Czy ktoś mnie w ogóle słucha? - Zirytował się Damon
-Czyli jak myślicie, kto to zrobił? - Odezwał się Arrow
-Nie wiem. Na pewno ktoś nie stąd - Zastanowiłam się. Po chwili wstałam z schodów - Stefano? Pójdź na cmentarz i obejrzyj ruiny. Damon? Pójdziesz ze mną - Spojrzałam na Arrow'a. Ruszyłam kilka kroków przed siebie wampirzym tempem. Strzelił we mnie. Złapałam strzałę. Była około centymetr od mojego serca - Arrow...jak chcesz możesz iść z nami.
-Po co ta szopka?
-Chciałam zobaczyć czy umiesz się bronić - Uśmiechnęłam się i odwracając się poszłam drogą. Po chwili odwróciłam głowę - No co? Nie idziecie?
-A gdzie niby? - Spytał się Damon
-Tym razem się zgodzę z tą nędzną pijawką
-:Czy tylko ja potrafię skojarzyć jedno z drugim? Atak, heloooł?!
-O czym ty do diabła gadasz?! - Zdenerwował się Damon
-To była sprawka młodego wampira jak widać. Bez pierścienia - Mówiłam bawiąc się moim pierścionkiem - Gdzie się taki ukryje? Przecież nie w domu. Piwnica itp. odpadają. W lesie są ruiny domu jednych z założycieli miasta, które pod sobą mają tunele.
-Więc myślisz że ukrył się tam? - Spytał Arrow
-Ding ding ding ding!
-No dobra to już wyjaśnione. Tylko dlaczego wzięłaś mnie? - Zdziwił się Damon
-Nie gadaj tyle tylko idź - Mrukłam i wszyscy trzej poszliśmy do ruin. Arrow cały czas narzekał że musi z nami pijawkami być tu. Usłyszeliśmy coś. Arrow podniósł łuk i celował w ciemność. Nagle z mroku wyszedł mężczyzna. Zaatakował nas. Akcja działa się bardzo szybko. Ja dostałam kołkiem w brzuch (nie wiem kiedy to się stało) a Damonowi wbił sztylet w klatkę piersiową. Z niesamowitą szybkością Damon wyjął nóż i wbił go w wampira
-To John Varvatos. Głupi ruch. Idiota - Warkł Damon i nastawił go Arrow'owi. Ten strzelił i wampir padł martwy
-Cholera, jak to boli! - Jękłam wyjmując kołek - Skąd on go wytrzasnął?
-Jesteśmy w lesie, Caroline - Powiedział Arrow jak bym się pytała ile to 2+2.
-Milcz jak do mnie mówisz! - Zaśmiałam się. Wróciliśmy do domu dla ludzi i łowców. Na progu siedział Jaremy. Rozmawiał z stoiącym niedaleko Sefano
-Sprawa załatwiona - Odezwał się Damon
-Super - Ucieszył się Jeremy - Jak wam się razem pracowało?
-Mi tam dobrze - Usiadłam na schodach koło brata Eleny. Przesunął się trochę dalej. Nagle wyszła z domu Elena i usiadła na schodach pomiędzy mną a Jeremy'm który zirytowany brakiem miejsca wstał.
-Arrow to jest moja starsza siostra Elena. Elena to jest Arrow
-Jeremy opowiadał mi o tobie - Uśmiechneła się
-Nie wiem jak możecie się przyjaźnić - Wycedził
-Znam Caroline od dzieciństwa. Nigdy by nie skrzywdziła człowieka, ani nawet muchy naumyślnie.
-Dzięki. A ty Arrow daje głowę że nawet nie wiesz co to jest prawdziwa przyjaźń. Myślisz że trzeba mnie zabić bo jestem wampirem? Może ja nie chciałam nim być? Może zostałam po prostu przemieniona wbrew mojej woli?!
(Arrow?)
*Rano*
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek.
-O majgat!!! - Zawołałam i wstałam na równe nogi. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Damon siedział na kanapie z kieliszkiem w ręku
-Jak się spało? - Spytał
-Już jest ta godzina!
-Wiem...
-Zamknij się - Warkłam i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wzięłam worek z krwią (wzięliśmy je z szpitala) i wypiłam. Wyszłam na dwór i poszłam do domu ludzi i łowców. Przed domem ćwiczył Arrow
-Cześć - Rzuciłam - Jest w domu siostra Jeremy'ego? Taka szatynka
-Nie - Powiedział zdziwiony.
-Dobra - Podeszłam do skrzynki i spojrzałam na gazetę. Zaniemówiłam
-O co chodzi? - Spytał niezadowolony ze musi ze mną rozmawiać więcej niż to potrzebne
-Spó...spójrz - Jąkałam się. Rzuciłam mu gazetę. Treść pierwszej strony brzmiała ''Po roku spokoju powracają ataki zwierzęcia. w ruinach kościoła na cmentarzu została zamordowana młoda kobieta''
-Dlaczego atak zwierzęcia?
-Tak zawsze tłumaczą ataki wampirów. Ja...ja tego nie zrobiłam... - Tłumaczyłam sie. Wyjełam komórkę i wysłałam sms'a do Stefano
-Bo akurat ci wieżę pijawko
-Nienawidzę ranić ludzi. Krew ja lub Damon kradniemy z szpitala. Nie wiem kto to zrobił.
-Masz jakiś głównych podejrzanych?
-Jasne że nie. Nikt stąd by tego nie zrobił ponieważ każdy się boi że się pozabijamy.
-Polubiliście się? Bo coś czuje że nie - Powiedział Jeremy wychodząc z domu
-Atak - Mrukłam.
-Jak to? - Spytał zszokowany. Arrow rzucił mu gazetę.
-No szybciej! Rozwiążmy tą sprawę i ja idę z powrotem cieszyć się własnym życiem
-Cieszeniem się własnym życiem. W tym tkwi twój odwieczny problem. Jesteś martwa. Pogódź się z tym - Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Damona
-Co ty tu robisz?! Dobra tam, jesteś nam potrzebny!!! To ty ją zabiłeś? - Warkłam. Jeremy rzucił mu gazetę
-Chmmm....NIE! No co ty? Żeby któryś z nich przebił mnie kołkiem? Lubie być żywym trupem
- Nie kręć. Cmentarz, pamiętasz? Zrujnowany kościół? Dziewczynę, którą zabiłeś?
- Przykro mi, nie. A zwykle pamiętam takie dziewczyny - Przyjżał się zdjęciu
-No to kto to zrobił? - Jękłam i usiadłam na schodach. Z lasu wyszedł Stefano
-Cześć braciszku! Gdzie byłeś?
-Na polowaniu
-Nie przeraża cię to, że te wszystkie małe zwierzątka kiedyś spikną się i zmówią przeciwko tobie? - Zażartował se Damon
-O co chodzi? Caroline napisałaś że to ważne?
-Mamy problem, Stefanie. A kiedy mówię "problem", mam na myśli globalny kryzys - Znów wtrącił się ten dupek Damon
-Atak - Powiedziałam, a Damon podał mu gazetę
-No to mamy problem - Podsumował Stefan
-Czy ktoś mnie w ogóle słucha? - Zirytował się Damon
-Czyli jak myślicie, kto to zrobił? - Odezwał się Arrow
-Nie wiem. Na pewno ktoś nie stąd - Zastanowiłam się. Po chwili wstałam z schodów - Stefano? Pójdź na cmentarz i obejrzyj ruiny. Damon? Pójdziesz ze mną - Spojrzałam na Arrow'a. Ruszyłam kilka kroków przed siebie wampirzym tempem. Strzelił we mnie. Złapałam strzałę. Była około centymetr od mojego serca - Arrow...jak chcesz możesz iść z nami.
-Po co ta szopka?
-Chciałam zobaczyć czy umiesz się bronić - Uśmiechnęłam się i odwracając się poszłam drogą. Po chwili odwróciłam głowę - No co? Nie idziecie?
-A gdzie niby? - Spytał się Damon
-Tym razem się zgodzę z tą nędzną pijawką
-:Czy tylko ja potrafię skojarzyć jedno z drugim? Atak, heloooł?!
-O czym ty do diabła gadasz?! - Zdenerwował się Damon
-To była sprawka młodego wampira jak widać. Bez pierścienia - Mówiłam bawiąc się moim pierścionkiem - Gdzie się taki ukryje? Przecież nie w domu. Piwnica itp. odpadają. W lesie są ruiny domu jednych z założycieli miasta, które pod sobą mają tunele.
-Więc myślisz że ukrył się tam? - Spytał Arrow
-Ding ding ding ding!
-No dobra to już wyjaśnione. Tylko dlaczego wzięłaś mnie? - Zdziwił się Damon
-Nie gadaj tyle tylko idź - Mrukłam i wszyscy trzej poszliśmy do ruin. Arrow cały czas narzekał że musi z nami pijawkami być tu. Usłyszeliśmy coś. Arrow podniósł łuk i celował w ciemność. Nagle z mroku wyszedł mężczyzna. Zaatakował nas. Akcja działa się bardzo szybko. Ja dostałam kołkiem w brzuch (nie wiem kiedy to się stało) a Damonowi wbił sztylet w klatkę piersiową. Z niesamowitą szybkością Damon wyjął nóż i wbił go w wampira
-To John Varvatos. Głupi ruch. Idiota - Warkł Damon i nastawił go Arrow'owi. Ten strzelił i wampir padł martwy
-Cholera, jak to boli! - Jękłam wyjmując kołek - Skąd on go wytrzasnął?
-Jesteśmy w lesie, Caroline - Powiedział Arrow jak bym się pytała ile to 2+2.
-Milcz jak do mnie mówisz! - Zaśmiałam się. Wróciliśmy do domu dla ludzi i łowców. Na progu siedział Jaremy. Rozmawiał z stoiącym niedaleko Sefano
-Sprawa załatwiona - Odezwał się Damon
-Super - Ucieszył się Jeremy - Jak wam się razem pracowało?
-Mi tam dobrze - Usiadłam na schodach koło brata Eleny. Przesunął się trochę dalej. Nagle wyszła z domu Elena i usiadła na schodach pomiędzy mną a Jeremy'm który zirytowany brakiem miejsca wstał.
-Arrow to jest moja starsza siostra Elena. Elena to jest Arrow
-Jeremy opowiadał mi o tobie - Uśmiechneła się
-Nie wiem jak możecie się przyjaźnić - Wycedził
-Znam Caroline od dzieciństwa. Nigdy by nie skrzywdziła człowieka, ani nawet muchy naumyślnie.
-Dzięki. A ty Arrow daje głowę że nawet nie wiesz co to jest prawdziwa przyjaźń. Myślisz że trzeba mnie zabić bo jestem wampirem? Może ja nie chciałam nim być? Może zostałam po prostu przemieniona wbrew mojej woli?!
(Arrow?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)