Rozejrzałem się po pensjonacie. 60 sypialni. Trochę dużo co nie? Za pensjonatem była stajnia, a jakiś kilometr od niego znajduje się cmentarz, dwa kilometry stąd jest miasto. Chciałem wybrać się na cmentarz. Zeszedłem
-Nie masz nic przeciwko że zostawię cię na chwilę samom? - Spytałem
-A mogłabym pójść z tobą?
-Jak chcesz. Ostrzegam tam nie jest zbyt... Przyjemnie - Ostrzegłem. Pokiwała głową. Poszliśmy na cmentarz
-Po co tutaj przyszliśmy? - Zdziwiła się
-Chciałem ci coś pokazać. Mam nadzieje że masz kwiaty - Zaśmiałem się i podeszliśmy do czterech grobów. Stanąłem przed jednym
-Kto tu leży?
-Przetrzyj tabliczkę - Mruknąłem. Podeszła bliżej i rękawem zaczęła przecierać tabliczkę. ''Syn, brat, przyjaciel. Wojownik który się nigdy nie poddaje. Takim go zapamiętamy'' głosił napis. Przetarła trochę wyżej i wyłonił się napis drukowanymi literami ''DAMON SALVATORE''. Maggie odskoczyła. Oparłem się o rzeźbę aniołka nad jakimś grobem
-Pochowali pustą trumnę - Uśmiechnąłem się
-Dlaczego tutaj mnie przyprowadziłeś?
-Sama chciałaś iść. Ja chciałem po prostu pójść na cmentarz i jako bezduszny dupek kogoś zabić co odwiedzi swoją rodzinę. Każdy wampir ma jakieś miejsce w którym najlepiej mu się poluje. Mi najlepiej w lesie lub na cmentarzu
( Maggie? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz