Dziwne co nie? Pędem ruszyłem w stronę Maggie
-Damon, Damon, Damon... - Mówiła. Przestraszony jeszcze szybciej zacząłem pędzić. Nagle zobaczyłem go. Ogromnego niedźwiedzia. Skoczyłem nadal jako pies mu do gardła. Na nieszczęście trafił mnie łapą rozrywając mi całe ramie. Jeszcze raz skoczyłem mu do gardła rozwścieczony nie na żarty. Przegryzłem mu tętnice, niedźwiedź wgryzł mi się w kark, uniósł i rzucił o drzewo. Wstałem. Ledwie co utrzymywałem się na łapach. Odezwał mi się we mnie instynkt wampira. Z całą siłą którą jeszcze posiadałem rzuciłem się na niego. Po chwili padł martwy. Łapy mi się zatrzęsły. No tak, straciłem od groma krwi. Moje ramie było doszczętnie rozerwane, mój kark był... może zostawię go bez komentarza. Miałem z pięć żeber połamanych
-Kim ty... Damon?! - Spytała widząc moje lodowato niebieskie oczy. Przestraszyła się widząc mnie w takim stanie. Usłyszałem po chwili trzask zrastających się kości. Nagle poczułem wielki ból. Oczy zaszły mi czerwoną mgłą... po chwili zemdlałem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz