Usiadłem koło Niej.
-Nie okłamuj mnie, Bello. Przecież widzę że coś Cię trapi - Założyłem niesforny kosmyk za jej ucho.
-To naprawdę nic
-Tak? Od kiedy moja ukochana Bella, płacze nad błahostkami? - Zaśmiałem się. Widząc że naprawdę jest smutna, przytuliłem Ją, opierając jej głowę o moją pierś. Pogłaskałem ją po włosach - Dobrze, odpuszczę. Dla Ciebie... ale naprawdę się martwię.
< Bella? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz