Nie wiem ile byłem w trumnie. Wiem że codziennie próbowałem ja otworzyć, dopóki nie opadłem z sił. Ostatnio coraz bardziej słabnę, przez co ataki pragnienia są coraz bardziej męczące i bolesne. Ile ja tu siedzę? Tydzień? Dwa? Miesiąc? Oh...
*Prawie...*
Opadłem z sił, gdy zobaczyłem coś, co dało mi nadzieję... Tlen... Nabrałem głęboko powietrza, czując przyjemną ulgę i jeszcze mocniej zacząłem walić w wieko. Nagle usłyszałem pęknięcie... drewna... Już prawie... Udało się! Wieko się uchyliło, a ja dzięki swojej sile otworzyłem je i wyszedłem. Zobaczyłem nastolatka, gapiącego się na tą scenę z otwartą gębą
-Który jest dzisiaj? - Spytałem odzyskując głos
-Y..yy... Jest...j-jest.. j-est t-rzydziesty września - Odpowiedział drżącym głosem. Kiwnąłem głową i dopadłem go kłami. Polowałem bez przerwy przez kilka dni
Stałem na ulicy, gdy zobaczyłem parę przechodzącą ulicę. Zaatakowałem kobietę i wyssałem jej całą krew. Opadła bezsilnie na chodnik. Mężczyzna się odwrócił na ten dźwięk
-J-ja wiem... Jesteś jednym z tych morderców... Syn Kuby...
-Syn Giuseppe, ale byłeś blisko - Przyznałem mu rację i wgryzłem mu się w szyję. Przerażający krzyk rozległ się po ulicy. Nagle usłyszałem kroki i poczułem zapach mojego braciszka. Schowałem się w szczelinie, gdy wyszedł za rogu Stefan, Maggie i Bella. Zobaczyli ciała
-Co tu się stało? - Pisnęła Maggie
-Mówiłem. Grasuje tu wampir, nieostrożny, głodny i nie bojący się niczego. Jest niebezpieczny, szczególnie dla was - Powiedział Stefan. Uśmiechnąłem się
-I co mamy zrobić? - Spytała Bella
-Musimy go złapać i zabić, innego wyjścia nie widzę - Westchnął. Wampirzym tempem oddaliłem się stamtąd.
Zobaczyłem w lesie Katherine
-Katherine - Szepnąłem a w około nas pojawiła się nierealnie gęsta mgła. Odwróciła się do mnie
-Myślałam że nie żyjesz - Była dziwnie spokojna. Podszedłem do niej
-Miałem nadzieje że Cię zobaczę... Ale również miałem nadzieje że się ucieszysz.
-Co ty knujesz? - Spytała z lekkim, ukrytym strachem. Namiętnie ją pocałowałem, lecz po chwili, z zaskoczenia wbiłem kły w jej szyję. Zaczęła krzyczeć, odpychać mnie. Złapałem ja jednak za ramiona i trzymałem w stalowym uścisku. Jednak po chwili udało jej się mną rzucić o drzewo. Jęknąłem i wstałem, jednak już jej nie zobaczyłem bo uciekła. Popędziłem za nią i zobaczyłem jak weszła do D.A.N.
-Damon! Damon mnie zaatakował! - Krzyknęła do Maggie, Belli i Stefana, uciskając krwawiącą ranę na nieskazitelnej dotąd szyi. Wyszczerzyłem się i oddaliłem się wampirzym tempem
< Maggie? Bella? Wasza reakcja na panikę Katherine? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz