czwartek, 12 września 2013

Od Stefan'a

*Kilkanaście dni później*
Bella i Maggie przywiozły "lekarstwo".
-Ja mu je dam - Zdeklarowałem się po czym wsypałem mu suszone zioło do szklanki. Przed snem wypił napój... Zemdlał....

Damon obudził się cztery dni później. Od tamtej pory siedział nad jeziorem w lesie, wpatrując się w swoje odbicie, marniejące. Nic nie jadł. Nic nie pił. W ogóle nie spał. Stanąłem koło niego
-Damon! - Powiedziałem. To imię przerażająco przypominało "Demon!"
Damon odwrócił się, a jego oczy błyszczały. Woda odzwierciedlała wschodzące słońce, i dym kłębiący się nad drzewami w oddali. Ale na polanie było niesamowicie cicho i spokojne, przywoływało to wcześniejszy, łatwiejszy czas. Nie odpowiedział. Było mi go żal. Damon nie umiał żyć jako człowiek. Już nie. To jakby kota uwięzić w ciele myszy. Przytuliłem brata. Jego ciało było naprawdę rozgrzane. Damon pokrótce wyswobodził się z moich objęć, a następnie znowu objął kolana, jego wzrok utkwił w miejscu, z dala od brzegu.
-Damon...
-Nie jestem tobą bracie. Nie chcę być... ofiarą - Powiedział smutno. Jego usta były kredowobiałe, tak jak skóra, miał cienie pod oczami. Martwy wzrok. Odszedłem nie mogąc patrzeć na niego. Gdy wszedłem do domu zobaczyłem Maggie i Belle
-Damon jest nad jeziorem... Proszę, niech któraś do niego pójdzie - Poprosiłem i udałem się na górę

< Maggie? Bella? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz