Gapiłem się na Belle
-Serio? - Spytałem odwracając się do Katherine
-Nie ma na co liczyć, kupiłam sobie nowe szpilki - Warknęła. Na kartce spisałem numery z rejestracji <mam dobrą pamięć> i ruszyłem w stronę parkingu przed domem dla wampirów po mój Chevrolet Camaro pierwszej generacji z 1969. Po chwili byłem w samochodzie i wpisywałem na komórkę numery. Mój kolega wgrał mi specjalny program do tego. Jechaliśmy bardzo długo...
*Na miejscu*
Jakieś dwieście metrów przed ich bazą zaparkowałem samochód. Poszedłem w stronę charakterystycznego dźwięku - pulsowania krwi. Belli. Po chwili zobaczyłem zziajaną Belle w jakimś kocu
-A ty... nawet się nie zmęczyłeś? - Wysapała. Uśmiechnąłem się podstępnie
-Nie... Prowadzenie samochodu nie jest takie męczące - Zaszydziłem z niej. Podeszła do mnie niebezpiecznie
-Ja biegłam przez tyle za tą furgonetką a ty po prostu pojechałeś samochodem?!
-Mniej więcej - Uśmiechnąłem się. Trochę to dziwnie wyglądało: dziewczyna drżąca z zimna i chłopak w krótkim rękawku
-Zamarzam! - Usłyszeliśmy głos Katherine. Ja nic nie czułem. Czułem wiatr ale nie wiedziałem jaką ma temperaturę. Tylko w trybie polowania czuję temperaturę: chłód otoczenia, nie zależnie jaka jest temperatura oraz ciepło krwi kolejnej ofiary. No ale teraz nie jestem w trybie polowania. Próbowałem to ukryć ale byłem załamany i przygnębiony. Bardziej niż po upozorowanej śmierci mojej byłej ukochanej. Tyle że tym razem przed kompletnym załamaniem się trzyma mnie nadzieja że niedługo zobaczę Maggie. Spojrzałem na ich bazę i wysiliłem słuch
-Dwóch strażników przy wejściu, piętnastu szwenda się po korytarzach, trzydziestu pomiędzy klatkami. Czterysta dwadzieścia cztery lub pięć więźniów... Czterysta dwóch - Poprawiłem się skrzywiając
-Skąd wiesz? - Ogłupiała Bella
-Słuch - Odparłem czując mdławy zapach werbeny - Mamy dwie opcje: Albo się tam wedrzeć albo zostać złapanym
-Wedrzeć - Odparły jednocześnie. Uśmiechnąłem się. Zabiłem oboje strażników i przebrałem się w strój jednego
-No dziewczęta, co powiecie na mój plan? - Spytałem po opowiedzeniu go. Bella się ze mną kłóciła ponieważ nie szła na to żeby udawać więźnia złapanego przez mnie. No ale w końcu udało mi się ją przekonać. Założyłem im liny na ręce <bawiło mnie to> po czym zapukałem do drzwi.
-Kim jesteś?
-Ian Wertsen - Powiedziałem imię i nazwisko przeczytane z plakietki - Mam wampira i wilkołaka
-Dlaczego nas nie wezwałeś?
-Wyrwały mi komórkę - Wytłumaczyłem się.
-Poproszę hasło
-Hasło? - Chwilę milczałem nasłuchując bicia serc. Bella.... Katherine.... Ja... Ludzki strażnik... Na razie tyle w zasięgu dziesięciu metrów. No więc złapałem go przez otwór w drzwiach i ukatrupiłem
-A kto nam otworzy drzwi? - Zapytała Bella. Pokazałem jej dłoń w której trzymałem kluczyki. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka... Wszystko szło nam jak po maśle...
Doszliśmy do klatki gdzie była Maggie. Skąd wiedziałem? Zapach wanilii, świeżo skoszonej trawy i sierści wilczej
-Maggie? - Cicho szepnąłem w głąb zacienionej klatki. Cela wyglądała jak więzienie, oprócz faktu że była zakryta deskami. Była tylko dziura wielkości piłki footbool'owej. Koło mnie była Bella.
-Damon? - Usłyszałem jej słaby głos. Musiała być zmęczona
-Jestem tu - Odpowiedziałem i poczułem uderzenie w żebra - I Bella też
-Co wy tu robi... - Nie usłyszałem dokończenia ponieważ zagłuszył je krzyk
-Demon!!! I wilk!!!! - Wrzeszczał jakiś facet. Po chwili poczułem okropny ból...
Gdy Bella się obudziła, siedziałem w rogu celi w której oboje byliśmy zamknięci. Odwrócony byłem bokiem, opierając bok głowy o ścinę
-Byłem tak blisko - Powiedziałem smutno. Wpatrywałem się w dal, jakiś nieistniejący punkt za tym piekłem
-Damon...
-Nie zrozumiesz - Mruknąłem. Uznaliśmy to za koniec rozmowy. Po chwili przyszedł jakiś człowiek. Wszedł do środka. Miał w rękach kołek i nóż a za nim weszła jeszcze dwójka ludzi
-Spokojnie, nie atakuj. Najwyżej blefuj - Wyszeptałem cicho do Belli. Spojrzała na mnie zdziwiona. Jeden z ludzi podszedł do mnie i chciał mnie zmusić żebym wstał ale odpowiedziałem mu wyszczerzeniem kłów. Odskoczył przerażony
-Chciałem wam tylko coś powiedzieć - Wycedził ich szef
-Nie obchodzi mnie to - Warknęła Bella. Dwóch kolesi się do niej zbliżyło. Jeden złapał ją za rękę. Wtedy nie wytrzymała i zaatakowała go. Odepchnęła w tył, i zabiła drugiego kolesia. Nagle usłyszałem świst powietrza... pocisk z pistoletu. Lecący prosto w stronę serca Belli... Impulsywnie wstałem i wampirzym tempem zasłoniłem ją własnym ciałem. Plecami. Po niecałej setnej sekundzie poczułem straszliwy ból w sercu. Mając nadal szeroko otworzone oczy padłem na ziemię. Już raz umarłem. Wpatrywałem się w sufit. Najpierw przestałem czuć... potem widzieć...
-Zabierzcie ciało stąd - Warknął ich szef. Usłyszałem też krzyk... Ale potem już nic nie słyszałem... A na koniec była tylko ciemność...Kula przeszyła mi serce. Drewniana kula... Czyli tak umrę? Zasłaniając sobą moją byłą przed pociskiem? Słaba śmierć...
< Bella?>
PS. Damon nie umarł ale przez kilka opo niech wszyscy razem z Bella pomyślą że zmarł dobra? No i niech to powie Maggie... Szykuje wielki powrót!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz