Czułem się wspaniale móc znowu trzymać w objęciach Caroline. Ale nie chciałem przebywać nadal pod dachem posiadłości hybryd.
-Możemy stąd iść?- spytałem rozglądając się po pokoju.
-Chodzi ci o to, że Tyler jest w pobliżu?
-Nie...Po prostu... ech... Te ściany są za blisko...- próbowałem coś wymyślić.
-Ściany za blisko?!- zaśmiała się.- Proszę cię... Mógłbyś przynajmniej powiedzieć coś bardziej przekonywującego. Ile razy mam ci jeszcze przypominać, że bez pierścienia spłonę na słońcu.
-No tak... Przepraszam...- uśmiechnąłem się do niej.- Przynieść ci coś? Potrzebujesz czegoś? Jak tak to mogę to załatwić.
<Caroline, nie wiem co pisać...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz