-Dobra robota Jeremy- pochwalił chłopaka Klaus.
Wampir zaczął z uwagą przyglądać się poszczególnym elementom rysunków narysowanych przez Jeremy'ego. Podziwiałem pierworodnego za to, że umie (bynajmniej tak mi się wydaje) rozszyfrować te wszystkie szczegóły, w których ja nie widziałem najmniejszego sensu.
-Rozumiesz coś z tego?- spytałem go, przerywając ciszę która zapanowała w pokoju.
-Musicie mi dać kilka dni. Nie powinno mi zająć to zbyt wiele czasu- odparł po chwili namysłu. Nie oderwał jednak wzroku od skomplikowanych rysunków.
-Czy jest pewne chociaż, że to lekarstwo w ogóle istnieje?- spytał młody Gilbert. Sam byłem ciekawy odpowiedzi.
-Raczej tak- odparł wampir podnosząc wreszcie wzrok znad kartek.
-Raczej?- spytaliśmy oboje z Jeremy'm.
-Nigdy nie widziałem go na oczy, więc trzeba się samemu przekonać, czy to mit.
***
Po opuszczeniu posiadłości wampirów ja i Jeremy udaliśmy się w kierunku naszego domu.
-Bardzo ci zależy na zdobyciu tego lekarstwa, co nie Arrow?- spytał wpatrując się w drogę prowadzącą przez las.
-Trochę...- Jeremy nie pozwolił mi skończyć.
-Trochę?! Przecież widzę jakie to dla ciebie ważne. Nie śpisz od chyba trzech dni by dowiedzieć się czegokolwiek na temat tego leku.
-Zastanawiam się nad skutkami ubocznymi. Każde lekarstwo jakieś posiada. Pewnie to dla wampirów również.
-Ty się lepiej zastanów co się dzieje z Caroline. Przez to całe zamieszanie nie rozmawiałeś z nią od dłuższego czasu. Czemu jej nie powiesz, czym się zajmujesz?
-Mam swoje powody- odparłem
-Ciekawe jakie.
-Po pierwsze nie jesteśmy pewni czy ten lek w ogóle istnieje.
-A inny powód?
Nie chciałem na to odpowiadać.
-Arrow?- ciągnął chłopak.
-Cóż... Moja osobista sprawa z Klaus'em.
-Która?
-Dwuletnia służba u jego boku- odparłem.
-Nie żebym się mieszał, czy coś, ale moim zdaniem powinieneś powiedzieć to tym Caroline- rzekł gdy doszliśmy do domu łowców.
Weszliśmy do środka. Jeremi udał się do swojego pokoju, wchodząc po schodach, ale zatrzymałem go w pół kroku.
-Jeremy?
Chłopak odwrócił się w moja stronę.
-Dzięki, że mi pomagasz, jestem twoim dłużnikiem.
-Oboje jesteśmy łowcami. Musimy sobie pomagać- rzekł ponownie zwracając się ku swojemu pokoju na piętrze.
Poważnie zastanowiłem się nad słowami Jeremy'ego. Miał rację, muszę porozmawiać z Caroline. Ale od czego bym miał zacząć? Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem jej numer. Odebrała juz po drugim sygnale.
-Arrow?- odezwał się znajomy głos.
-Caroline. Ja... Muszę z tobą porozmawiać. Gdzie jesteś?
<Caroline dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz