- Co za różnica czy jest człowiekiem czy wampirem skoro i tak jego mózg nie funkcjonuje jak powinien ?! - krzyczałam dalej płacząc.
- Słuchaj, wiem, że jest ci trudno się z tym pogodzić ale musimy pomóc Damonowi dalej żyć. Będę robił co się tylko da, żeby wróciła mu pamięć ale nie mogę ci obiecać, że będzie jak dawniej - powiedział smutno i wyszedł. Leżałam przez chwilę już nie płacząc tak bardzo. Na mojej twarzy pojawił się słaby wyraz determinacji.
- Muszę pomóc Damonowi - szepnęłam - Muszę bo bez niego nie mogę żyć.
Podniosłam się z łóżka i ruszyłam do salonu. Nikogo tam nie było bo widocznie poszli z Damonem do jego pokoju. Jedna ściana była cała zapełniona książkami. Zaczęłam szukać czegoś o lekarstwach czy amnezji. Wertowałam wszystkie książki i w każdej nie było ani słowa o celu moich poszukiwań. Przez całą noc ślęczałam nad książkami aż w końcu gdy zaczęło świtać natrafiłam na książkę o leczniczych ziołach w której było napisane o rzadkiej roślinie leczącej amnezję. Wzięłam tą książkę do pokoju i nie przebierając się nawet padłam na łóżko i zasnęłam. Spałam niedługo i obudziłam się po czterech godzinach niespokojnego snu. Zaczęłam się szybko pakować. Zabierałam tylko najniezbędniejsze rzeczy. Gdy spakowałam potrzebne ubrania i przedmioty zeszłam na dół by spakować jedzenie. Na szczęście nikogo nie było w kuchni. Zabrałam jedzenie zostawiając kartkę z powiadomieniem, że udałam się w Himalaje, żeby zdobyć zioło na amnezję. Szybko pobiegłam do stajni osiodłałam Nelly klacz Ginny i pognałam w wyznaczonym kierunku.
( Kto dokończy ? )
sobota, 31 sierpnia 2013
Od Stefan'a Cd Maggie
Damon wyszedł z pokoju. Patrzyłem na niego zdziwiony dopóki nie znikł mi z pola widzenia
-Nie wiem... Wampiry krwawią, ale ich krew wcale tak nie pachnie... Taki zapach ma tylko ludzka krew
-Ale Damon to wampir...
-Może to coś go przemieniło z powrotem w człowieka... Ale to niemożliwe... Mój brat nie może być człowiekiem... - Powiedziałem.
< Maggie? Brak weny>
-Nie wiem... Wampiry krwawią, ale ich krew wcale tak nie pachnie... Taki zapach ma tylko ludzka krew
-Ale Damon to wampir...
-Może to coś go przemieniło z powrotem w człowieka... Ale to niemożliwe... Mój brat nie może być człowiekiem... - Powiedziałem.
< Maggie? Brak weny>
Od Maggie Cd Damona
- Damon słuchaj ja ci chyba nie pomogę. Ja... Tak bardzo bym chciała, żebyś był taki jak dawniej. Lepiej by było gdybyście po mnie nie jechali. Mogła bym zginąć ale przynajmniej z tobą było by wszystko w porządku - nie mogłam dalej mówić bo moje słowa zagłuszył straszliwy płacz. Padłam na łóżko cała trzęsąc się od okropnego szlochu. Do pokoju wszedł Stefan. Damon wstał i podszedł do krzesła. Idąc potknął się o leżącą na podłodze tenisówkę i stłukł kolano. Chyba był naprawdę zrozpaczony bo potykanie raczej mu się nie zdarza. Podniósł się jednak szybko. Próbując się opanować spojrzałam na jego kolano z lekkiego obtarcia wciąż sączyła się krew.
- Stefan - szepnęłam - Czemu Damonowi dalej leje się krew ?
( Stefan ? Damon ? )
Od Damon'a cd Maggie
Zdziwiłem się. Ja nawet nie znałem tej dziewczyny... albo nie pamiętam. Ale o co jej chodzi? Wybiegła z pokoju
-Damon... - Zaczął Stefan, ale poszedłem na górę za dziewczyną. Zamknęła się w jednym z pustych pokoi. Zapukałem. Nie odezwała się, więc otworzyłem drzwi i wszedłem. Usiadłem koło niej na łóżku
-Przepraszam, lecz naprawdę nic nie pamiętam. A nawet nie wiesz jakbym chciał - Powiedziałem parząc na nią
-Nic? Zupełnie? - Nadal płakała.
-Przepraszam - Otarłem ręką jej łzy
< Maggie? >
-Damon... - Zaczął Stefan, ale poszedłem na górę za dziewczyną. Zamknęła się w jednym z pustych pokoi. Zapukałem. Nie odezwała się, więc otworzyłem drzwi i wszedłem. Usiadłem koło niej na łóżku
-Przepraszam, lecz naprawdę nic nie pamiętam. A nawet nie wiesz jakbym chciał - Powiedziałem parząc na nią
-Nic? Zupełnie? - Nadal płakała.
-Przepraszam - Otarłem ręką jej łzy
< Maggie? >
Od Maggie Cd Damona
- Boże - jęknęłam, a moje oczy znów napełniły się łzami. Jak ja mam dalej żyć ?!
- Musicie go wyleczyć. Proszę ! Proszę... - błagałam płacząc coraz głośniej.
- Czemu ta panienka płacze ? - spytał Damon.
- I tak nie zrozumiesz ! - krzyknęłam - Damon... Wróć do mnie proszę ! Błagam ! Musisz pamiętać jak razem jeździliśmy konno... Jak robiłam ci posiłki... Powiedz, że cokolwiek pamiętasz !
( Damon ? Twoja reakcja ? Sorry, że takie krótkie )
- Musicie go wyleczyć. Proszę ! Proszę... - błagałam płacząc coraz głośniej.
- Czemu ta panienka płacze ? - spytał Damon.
- I tak nie zrozumiesz ! - krzyknęłam - Damon... Wróć do mnie proszę ! Błagam ! Musisz pamiętać jak razem jeździliśmy konno... Jak robiłam ci posiłki... Powiedz, że cokolwiek pamiętasz !
( Damon ? Twoja reakcja ? Sorry, że takie krótkie )
czwartek, 29 sierpnia 2013
Od Caroline Cd Arrow'a
Uśmiechnęłam się.
-Tak. Za dwie godziny, idziemy na polówkę - Powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu. Uśmiechnął się
-Jasne
-I tak nie masz wyjścia - Zaśmiałam się - Akurat może kogoś poznasz?
*Na polówce*
Już się ściemniło, a gdy doszliśmy było prawie zupełnie ciemno. Zajęliśmy miejsca z przodu. Zaraz po nas przyszedł Jeremy, Elena i Tyler. Nie minęło pięć minut gdy pojawiły się Maggie i Ginny. Koło mnie usiadł Matt
-Cześć Caroline i...
-Oliver - Powiedziałam błagając go w myślach by zrozumiał że nie może na mieście używać ksywki "Arrow"
-Cześć
-Cześć - Drugi powiedział Matt.
-Idę po coś do żarcia - Uśmiechnęłam się szerzej o ile to możliwe i poszłam. Mam nadzieje że Oli z kimś się zaprzyjaźni, czy chociaż pogada
< Arrow? Nie no, musiałam cię zapoznać z Matt'em xD >
-Tak. Za dwie godziny, idziemy na polówkę - Powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu. Uśmiechnął się
-Jasne
-I tak nie masz wyjścia - Zaśmiałam się - Akurat może kogoś poznasz?
*Na polówce*
Już się ściemniło, a gdy doszliśmy było prawie zupełnie ciemno. Zajęliśmy miejsca z przodu. Zaraz po nas przyszedł Jeremy, Elena i Tyler. Nie minęło pięć minut gdy pojawiły się Maggie i Ginny. Koło mnie usiadł Matt
-Cześć Caroline i...
-Oliver - Powiedziałam błagając go w myślach by zrozumiał że nie może na mieście używać ksywki "Arrow"
-Cześć
-Cześć - Drugi powiedział Matt.
-Idę po coś do żarcia - Uśmiechnęłam się szerzej o ile to możliwe i poszłam. Mam nadzieje że Oli z kimś się zaprzyjaźni, czy chociaż pogada
< Arrow? Nie no, musiałam cię zapoznać z Matt'em xD >
Od Stefana cd Damon'a
Wziąłem Maggie i Belle na słówko
-Mam złą wiadomość - Powiedziałem nie wiedząc jak zacząć
-Jaką?
-Kula, którą został postrzelony Damon została nasączona jadem wilkołaka. Jadu nie usuneliśmy, lecz w niewiadomy sposób przeżył, lecz...
-Lecz? - Obie powiedziały na raz
-Ma Amnezję. Zapomniał wszystko odkąd wrócił z wojny. Myśli że jest XVIII wiek - Wytłumaczyłem wskazując na niego, schodzącego z schodów.
< Maggie, Bella? >
-Mam złą wiadomość - Powiedziałem nie wiedząc jak zacząć
-Jaką?
-Kula, którą został postrzelony Damon została nasączona jadem wilkołaka. Jadu nie usuneliśmy, lecz w niewiadomy sposób przeżył, lecz...
-Lecz? - Obie powiedziały na raz
-Ma Amnezję. Zapomniał wszystko odkąd wrócił z wojny. Myśli że jest XVIII wiek - Wytłumaczyłem wskazując na niego, schodzącego z schodów.
< Maggie, Bella? >
wtorek, 27 sierpnia 2013
Od Damon'a
Obudziłem się w swoim pokoju. Tyle że koło mnie siedział Stefan. Podniosłem się z bólem w czaszce.
-Auuuu - Mruknąłem masując się jedną ręką po tyle głowy. Wyszczerzyłem się do brata - Ile wypiłem braciszku?
-Zemdlałeś w salonie
-Dałbym wszystko by zobaczyć wtedy miny sprzątaczek, oraz ojca... Co ja mam na sobie? - Spojrzałem na spodnie z dziwnego materiału oraz bawełnianą koszulkę. Czarną - Czerń?
-Damon... Nie rób sobie jaj
-O co ci chodzi? - Wstałem i spojrzałem na brata - Ja się przejmuję sobą. Zobacz co ty masz na sobie! Ojciec ci to kazał włożyć?
-Co? Naszego ojca nie ma! Jest w grobie! Damon, dobrze się czujesz? - Spytał również wstając
-Nie no, aż tak się schlałeś? No właśnie, to twój pierwszy porządny raz. W końcu jutro się żenisz! - Podszedłem do szuflady i wyjąłem butelkę, pociągając sporego łyka. Stefan przyglądał mi się zdziwiony
-Wiesz który jest rok?
-Jasne że tak! Przecież wczoraj wróciłem z wojny. 1864 rok. Miesiąc temu skończyłem dwadzieścia cztery lata
-Damon... - Przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. Do mojego pokoju weszła ładna, nie... piękna kobieta. Spojrzałem na Stefana - Czy jest coś o czym nie wiem?
-Damon, jak się czujesz?
-Dlaczego wszyscy się mnie o to pytają! - Przyjrzałem się dziewczynie - Przepraszam za moją nerwowość lecz mój brat mnie... irytuje - Podszedłem do niej - Przepraszam Pannę, jeśli panią uraziłem lecz wczoraj trochę przesadziłem z alkoholem i nic nie pamiętam
-Co ty wyrabiasz? - Spytała się zdziwiona. Przyjrzałem się jej. Taka krótka sukienka? Aż do kolan? I to bez halki, gorsetu i tak dalej? Dziwię się że jej ojciec nie wywalił za próg.
-Możemy na słówko, panno Gaiman? - Powiedział Stefan i zabrał ją z pokoju. Szybko się przebrałem w luźną białą koszulę, oczywiście rozepchniętą* oraz moje nowe spodnie, wybrałem te... najlepsze. Wyszedłem z pokoju
< Maggie lub Bella? >
*Coś jak na jego starych zdjęciach z galerii
Damon ma amnezję, zatrzymał się przed tym jak poznał Katherine, czyli w dzień w który wrócił z wojny
-Auuuu - Mruknąłem masując się jedną ręką po tyle głowy. Wyszczerzyłem się do brata - Ile wypiłem braciszku?
-Zemdlałeś w salonie
-Dałbym wszystko by zobaczyć wtedy miny sprzątaczek, oraz ojca... Co ja mam na sobie? - Spojrzałem na spodnie z dziwnego materiału oraz bawełnianą koszulkę. Czarną - Czerń?
-Damon... Nie rób sobie jaj
-O co ci chodzi? - Wstałem i spojrzałem na brata - Ja się przejmuję sobą. Zobacz co ty masz na sobie! Ojciec ci to kazał włożyć?
-Co? Naszego ojca nie ma! Jest w grobie! Damon, dobrze się czujesz? - Spytał również wstając
-Nie no, aż tak się schlałeś? No właśnie, to twój pierwszy porządny raz. W końcu jutro się żenisz! - Podszedłem do szuflady i wyjąłem butelkę, pociągając sporego łyka. Stefan przyglądał mi się zdziwiony
-Wiesz który jest rok?
-Jasne że tak! Przecież wczoraj wróciłem z wojny. 1864 rok. Miesiąc temu skończyłem dwadzieścia cztery lata
-Damon... - Przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. Do mojego pokoju weszła ładna, nie... piękna kobieta. Spojrzałem na Stefana - Czy jest coś o czym nie wiem?
-Damon, jak się czujesz?
-Dlaczego wszyscy się mnie o to pytają! - Przyjrzałem się dziewczynie - Przepraszam za moją nerwowość lecz mój brat mnie... irytuje - Podszedłem do niej - Przepraszam Pannę, jeśli panią uraziłem lecz wczoraj trochę przesadziłem z alkoholem i nic nie pamiętam
-Co ty wyrabiasz? - Spytała się zdziwiona. Przyjrzałem się jej. Taka krótka sukienka? Aż do kolan? I to bez halki, gorsetu i tak dalej? Dziwię się że jej ojciec nie wywalił za próg.
-Możemy na słówko, panno Gaiman? - Powiedział Stefan i zabrał ją z pokoju. Szybko się przebrałem w luźną białą koszulę, oczywiście rozepchniętą* oraz moje nowe spodnie, wybrałem te... najlepsze. Wyszedłem z pokoju
< Maggie lub Bella? >
*Coś jak na jego starych zdjęciach z galerii
Damon ma amnezję, zatrzymał się przed tym jak poznał Katherine, czyli w dzień w który wrócił z wojny
Od Damon'a
Podszedłem do śpiącej Maggie. Ukucnąłem koło niej i lekko potrząsnąłem dłonią
-Maggie? - Uśmiechnąłem się.
-Damon, dlaczego mnie budzisz? - Mruknęła nadal idąc spać. Jednak nagle otworzyła szeroko oczy - Damon?! Ty żyjesz! - Rzuciła mi się na szyję. Wytłumaczyłem jej co się dzieje po czym wymknęliśmy się z ich.. bazy? Jednak po drodze trafiliśmy na policję. Jednak po kilku minutach walki nikt z nich nie przeżył. Rzuciłem kluczyki Katherine.
-Ty prowadz - I wsiadłem z tyłu koło Maggie
-Ja? Nigdy nie dawałeś nikomu prowadzić - Powiedziała zdziwiona ale ją uciszyłem.
*Mystic Falls*
Weszliśmy do pensjonatu. Usiadłem na kanapie z głośnym jękiem
-Damon? Co ci jest? Jesteś strasznie blady - Maggie przestraszona usiadła koło mnie
-Ten pocisk... - Nie dokończyłem bo straciłem przytomność
CDN
-Maggie? - Uśmiechnąłem się.
-Damon, dlaczego mnie budzisz? - Mruknęła nadal idąc spać. Jednak nagle otworzyła szeroko oczy - Damon?! Ty żyjesz! - Rzuciła mi się na szyję. Wytłumaczyłem jej co się dzieje po czym wymknęliśmy się z ich.. bazy? Jednak po drodze trafiliśmy na policję. Jednak po kilku minutach walki nikt z nich nie przeżył. Rzuciłem kluczyki Katherine.
-Ty prowadz - I wsiadłem z tyłu koło Maggie
-Ja? Nigdy nie dawałeś nikomu prowadzić - Powiedziała zdziwiona ale ją uciszyłem.
*Mystic Falls*
Weszliśmy do pensjonatu. Usiadłem na kanapie z głośnym jękiem
-Damon? Co ci jest? Jesteś strasznie blady - Maggie przestraszona usiadła koło mnie
-Ten pocisk... - Nie dokończyłem bo straciłem przytomność
CDN
sobota, 24 sierpnia 2013
Od Belli c.d. Katherina
Przewróciłam oczami
-Po [pierwsze licz się ze słowami, po drugie Maggie śpi, po trzecie..-nie dokończyłam, bo ktoś zapukał trzy razy w ścianę. Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam dostawcę. Uśmiechnął się krzywo. Posłałam mu zdziwione spojrzenie.
-Masz tu żarcie-szepnął-A i Bella
-Co ?-spytałam biorąc jedzenie
-Masz czerwony kod-powiedział smutno i zniknął. Riozgladnełam się dookoła i szybko wskoczyłam do kryjówki. Rzuciłam jedzenie na stół, drzwi zamknęłam na trzy spusty i wskoczyłam za kanapę.
-Bella, co ty świrujesz ?-spytała katherin.
-Nic nie świruje, chowam się.
-Po co ?
-Bo...-ucięłam, bo ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Wampirzyca podeszła do drzwi i je otworzyła. Spojrzałam w nie i nie mogłam uwierzyć.
-O boże..-warknęła wampirzyca. W drzwiach stał Damon, żywy. Wyskoczyłam zza kanapy, chwyciłam chłopaka za rękę wciągnęłam do środka zamknęłam drzwi i spojrzałam na Damona. Przez chwilę mu się przygladalam, a potem go przytuliłam. Myślałam, że go uduszę. Potem odsunęłam się od zaskoczonego chłopaka.
-Ty debilu ! Dlaczego to zrobiłeś ? Zresztą nie ważne-machnęłam ręke-Musimy się stad jak najszybciej wynosić. Idź obudź Maggie. Szybko
(Damon ? Katherine ?)
-Po [pierwsze licz się ze słowami, po drugie Maggie śpi, po trzecie..-nie dokończyłam, bo ktoś zapukał trzy razy w ścianę. Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam dostawcę. Uśmiechnął się krzywo. Posłałam mu zdziwione spojrzenie.
-Masz tu żarcie-szepnął-A i Bella
-Co ?-spytałam biorąc jedzenie
-Masz czerwony kod-powiedział smutno i zniknął. Riozgladnełam się dookoła i szybko wskoczyłam do kryjówki. Rzuciłam jedzenie na stół, drzwi zamknęłam na trzy spusty i wskoczyłam za kanapę.
-Bella, co ty świrujesz ?-spytała katherin.
-Nic nie świruje, chowam się.
-Po co ?
-Bo...-ucięłam, bo ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Wampirzyca podeszła do drzwi i je otworzyła. Spojrzałam w nie i nie mogłam uwierzyć.
-O boże..-warknęła wampirzyca. W drzwiach stał Damon, żywy. Wyskoczyłam zza kanapy, chwyciłam chłopaka za rękę wciągnęłam do środka zamknęłam drzwi i spojrzałam na Damona. Przez chwilę mu się przygladalam, a potem go przytuliłam. Myślałam, że go uduszę. Potem odsunęłam się od zaskoczonego chłopaka.
-Ty debilu ! Dlaczego to zrobiłeś ? Zresztą nie ważne-machnęłam ręke-Musimy się stad jak najszybciej wynosić. Idź obudź Maggie. Szybko
(Damon ? Katherine ?)
piątek, 23 sierpnia 2013
Od Arrow'a Cd Caroline
Czułem się wspaniale móc znowu trzymać w objęciach Caroline. Ale nie chciałem przebywać nadal pod dachem posiadłości hybryd.
-Możemy stąd iść?- spytałem rozglądając się po pokoju.
-Chodzi ci o to, że Tyler jest w pobliżu?
-Nie...Po prostu... ech... Te ściany są za blisko...- próbowałem coś wymyślić.
-Ściany za blisko?!- zaśmiała się.- Proszę cię... Mógłbyś przynajmniej powiedzieć coś bardziej przekonywującego. Ile razy mam ci jeszcze przypominać, że bez pierścienia spłonę na słońcu.
-No tak... Przepraszam...- uśmiechnąłem się do niej.- Przynieść ci coś? Potrzebujesz czegoś? Jak tak to mogę to załatwić.
<Caroline, nie wiem co pisać...>
-Możemy stąd iść?- spytałem rozglądając się po pokoju.
-Chodzi ci o to, że Tyler jest w pobliżu?
-Nie...Po prostu... ech... Te ściany są za blisko...- próbowałem coś wymyślić.
-Ściany za blisko?!- zaśmiała się.- Proszę cię... Mógłbyś przynajmniej powiedzieć coś bardziej przekonywującego. Ile razy mam ci jeszcze przypominać, że bez pierścienia spłonę na słońcu.
-No tak... Przepraszam...- uśmiechnąłem się do niej.- Przynieść ci coś? Potrzebujesz czegoś? Jak tak to mogę to załatwić.
<Caroline, nie wiem co pisać...>
czwartek, 22 sierpnia 2013
Od Caroline Cd Arrow'a
Pozwoliłam się przytulić zamykając oczy. Czy czuję coś do niego? Jasne że tak. Kocham go jak nikogo innego
-Kocham cię - Otworzyłam oczy spoglądając na niego - I nie przestanę
-Też cię kocham Aniele
-Oliver?
-Słucham?
-Nigdy już mi tak nierób. Nigdy.
< Oli? Mnie też opuściła wena >
-Kocham cię - Otworzyłam oczy spoglądając na niego - I nie przestanę
-Też cię kocham Aniele
-Oliver?
-Słucham?
-Nigdy już mi tak nierób. Nigdy.
< Oli? Mnie też opuściła wena >
Od Arrow'a c.d. Caroline
Nie wiem jak czuła się teraz Caroline, ale na pewno gorzej niż ja we wszystkich moich najgorszych chwilach razem wziętych. Przyciągnąłem Caroline do siebie i objąłem ją.
-Obiecuję ci, że niedługo będziesz miała same powody do uśmiechu. Chciałbym tylko wiedzieć... Czy... Czy coś jeszcze do mnie czujesz, Caroline?
<Caroline? Sorki, że tak krótko wena mnie opuściła>
-Obiecuję ci, że niedługo będziesz miała same powody do uśmiechu. Chciałbym tylko wiedzieć... Czy... Czy coś jeszcze do mnie czujesz, Caroline?
<Caroline? Sorki, że tak krótko wena mnie opuściła>
Od Caroline Cd Arrow'a
Podciągnęłam nogi i objęłam je rękoma.
-Nie wiedziałam do kogo się zwrócić, a wiem że na niego mogę liczyć.... Nawet nie wiesz jak się czułam!
-Caroline...
-Dlaczego mi to robisz? - Spytałam uspokajając się - Chcesz mnie uszczęśliwić, ale nie rozumiesz że mnie tylko ranisz tymi nieobecnościami, i tym ciągłym milczeniem na ten temat... Poza tym ja jestem szczęśliwa gdy jesteś ze mną i dajesz mi powody by się uśmiechać a nie płakać
< Arrow? Sorka że takie krótkie>
Od Arrow'a c.d. Caroline
Zamknąłem drzwi do pokoju. Caroline usiadła na brzegu łóżka. Kompletnie nie wiedziałem od czego zacząć.
-Caroline ja... Chciałem cię przeprosić. Nie powinienem był tak cię traktować- usiadłem obok niej, lecz Caroline odsunęła się ode mnie.- Uwierz mi... Staram się... ech...- nie wiedziałem jak mam jej to wytłumaczyć.
-Starasz się co?- spytała.
-Staram się o to byś była szczęśliwa.
-Wiec, że nie jestem ani trochę szczęśliwa, gdy wychodzisz i znikasz na kilka dni nic nie mówiąc.
-Nie to miałem na myśli.
-Więc co?!
-Daj mi kilka dni, a wszystko ci wyjaśnię.
Caroline spuściła wzrok.
-Czemu nie możesz teraz?
-Po prostu nie chcę byś się dodatkowo martwiła.
-Martwię się teraz. Przecież któregoś dnia może być tak, że wyjdziesz i nie wrócisz. W tedy też nie mam się martwić?!- ponownie spojrzała na mnie.- Nie wiem w jaką grę grasz Arrow, ale mi się to nie podoba.
-W nic nie gram, Caroline- zapewniłem ją.
-To czemu nie możesz powiedzieć, co takiego robisz?
-Nawet gdybym chciał... Mogłabyś nie zrozumieć.
Caroline przez dłuższą chwilę milczała. Nie wiem co w tedy myślała, ale raczej nie było to pozytywne myślenie.
-Błagam ostatni raz... Zaufaj mi.
-Dlaczego to robisz... Dlaczego...- nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Wszystko co robię, to robię dlatego, bo cię kocham. Musisz mi uwierzyć Caroline- spojrzałem jej głęboko w oczy.- Za kilka dni wszytko ci wyjaśnię. Wiem, że nie powinienem mieć przed tobą tajemnic, ale...- nagle przerwała mi.
-Czy to ma coś wspólnego z Klaus'em?
-Słucham?
-Widziałam was jakiś czas temu. Nie wyglądało to na zwykłą rozmowę.
-Uzgadnialiśmy pewną sprawę, ale mniejsza o to. Mogę się teraz ja o coś zapytać?
Caroline pokiwała głową.
-Co tutaj robisz?- rozejrzałem się po pokoju.
-Nie chciałam spać w domu dla wampirów... A nie chciałam w domu dla ludzi robić większego zamieszania. Na ciebie, Arrow...- padła przytłaczająca chwila ciszy- nie wiedziałam czy mogłam liczyć...- te słowa były dla mnie jak cios w policzek.- Tyler... Zaoferował mi nocleg...
-Tyler?- nie znałem go za dobrze, wiedziałem tylko tyle, że to były Caroline. Nie mogłem również obejść się wrażeniu, że jestem zazdrosny.
<Caroline, nie wiem co dalej pisać>
-Caroline ja... Chciałem cię przeprosić. Nie powinienem był tak cię traktować- usiadłem obok niej, lecz Caroline odsunęła się ode mnie.- Uwierz mi... Staram się... ech...- nie wiedziałem jak mam jej to wytłumaczyć.
-Starasz się co?- spytała.
-Staram się o to byś była szczęśliwa.
-Wiec, że nie jestem ani trochę szczęśliwa, gdy wychodzisz i znikasz na kilka dni nic nie mówiąc.
-Nie to miałem na myśli.
-Więc co?!
-Daj mi kilka dni, a wszystko ci wyjaśnię.
Caroline spuściła wzrok.
-Czemu nie możesz teraz?
-Po prostu nie chcę byś się dodatkowo martwiła.
-Martwię się teraz. Przecież któregoś dnia może być tak, że wyjdziesz i nie wrócisz. W tedy też nie mam się martwić?!- ponownie spojrzała na mnie.- Nie wiem w jaką grę grasz Arrow, ale mi się to nie podoba.
-W nic nie gram, Caroline- zapewniłem ją.
-To czemu nie możesz powiedzieć, co takiego robisz?
-Nawet gdybym chciał... Mogłabyś nie zrozumieć.
Caroline przez dłuższą chwilę milczała. Nie wiem co w tedy myślała, ale raczej nie było to pozytywne myślenie.
-Błagam ostatni raz... Zaufaj mi.
-Dlaczego to robisz... Dlaczego...- nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Wszystko co robię, to robię dlatego, bo cię kocham. Musisz mi uwierzyć Caroline- spojrzałem jej głęboko w oczy.- Za kilka dni wszytko ci wyjaśnię. Wiem, że nie powinienem mieć przed tobą tajemnic, ale...- nagle przerwała mi.
-Czy to ma coś wspólnego z Klaus'em?
-Słucham?
-Widziałam was jakiś czas temu. Nie wyglądało to na zwykłą rozmowę.
-Uzgadnialiśmy pewną sprawę, ale mniejsza o to. Mogę się teraz ja o coś zapytać?
Caroline pokiwała głową.
-Co tutaj robisz?- rozejrzałem się po pokoju.
-Nie chciałam spać w domu dla wampirów... A nie chciałam w domu dla ludzi robić większego zamieszania. Na ciebie, Arrow...- padła przytłaczająca chwila ciszy- nie wiedziałam czy mogłam liczyć...- te słowa były dla mnie jak cios w policzek.- Tyler... Zaoferował mi nocleg...
-Tyler?- nie znałem go za dobrze, wiedziałem tylko tyle, że to były Caroline. Nie mogłem również obejść się wrażeniu, że jestem zazdrosny.
<Caroline, nie wiem co dalej pisać>
Od Caroline C.d Arrow'a
Właśnie wyszłam spod prysznica. Ubrałam bieliznę i ciasno owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam do lustra i przejrzałam się. Odgarnęłam blond loki do tyłu, by odsłonić błękitne oczy. Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Szybko odebrałam
-Arrow?
-Caroline. Ja... Muszę z tobą porozmawiać. Gdzie jesteś?
-Jestem w domu dla Hybryd - Oparłam się o umywalkę. Cieszyłam się że Tyler mi pozwolił tu nocować, choć się rozwiedliśmy. Siedziałam w gościnnym pokoju. Rozłączyłam się bez ostrzeżenia. Byłam zła na Arrow'a że tak znikał, nic nie mówiąc. Prościej: olewał mnie. Zaczełam szybko suszyć włosy, a potem czesać. Ubrałam się i związałam włosy w kitkę. Usłyszałam jak Oliver puka. Tyler mu otworzył. Wytężyłam słuch
-Hmm... Słucham? - Zdziwił się Tyler widząc nieznajomego
-Jest Caroline?
-Ty pewnie jesteś Arrow? Tyler - Przedstawił się - Caroline jest na piętrze - Zaprowadził Oliver'a i zapukał do pokoju
-Wchodźcie - Zaprosiłam ich
-Ja już pójdę - Zmieszał się i poszedł. Leżałam w łóżku, na brzuchu czytając książkę. Zamknęłam ją i spojrzałam na Oli'ego
-O czym chciałeś porozmawiać? - Spytałam - Kiedy faceci zaczynają od ''Caroline...Muszę z tobą porozmawiać" najczęściej chcą zerwać, albo wrócić
< Arrow? >
Od Arrow'a c.d Klaus'a
-Dobra robota Jeremy- pochwalił chłopaka Klaus.
Wampir zaczął z uwagą przyglądać się poszczególnym elementom rysunków narysowanych przez Jeremy'ego. Podziwiałem pierworodnego za to, że umie (bynajmniej tak mi się wydaje) rozszyfrować te wszystkie szczegóły, w których ja nie widziałem najmniejszego sensu.
-Rozumiesz coś z tego?- spytałem go, przerywając ciszę która zapanowała w pokoju.
-Musicie mi dać kilka dni. Nie powinno mi zająć to zbyt wiele czasu- odparł po chwili namysłu. Nie oderwał jednak wzroku od skomplikowanych rysunków.
-Czy jest pewne chociaż, że to lekarstwo w ogóle istnieje?- spytał młody Gilbert. Sam byłem ciekawy odpowiedzi.
-Raczej tak- odparł wampir podnosząc wreszcie wzrok znad kartek.
-Raczej?- spytaliśmy oboje z Jeremy'm.
-Nigdy nie widziałem go na oczy, więc trzeba się samemu przekonać, czy to mit.
***
Po opuszczeniu posiadłości wampirów ja i Jeremy udaliśmy się w kierunku naszego domu.
-Bardzo ci zależy na zdobyciu tego lekarstwa, co nie Arrow?- spytał wpatrując się w drogę prowadzącą przez las.
-Trochę...- Jeremy nie pozwolił mi skończyć.
-Trochę?! Przecież widzę jakie to dla ciebie ważne. Nie śpisz od chyba trzech dni by dowiedzieć się czegokolwiek na temat tego leku.
-Zastanawiam się nad skutkami ubocznymi. Każde lekarstwo jakieś posiada. Pewnie to dla wampirów również.
-Ty się lepiej zastanów co się dzieje z Caroline. Przez to całe zamieszanie nie rozmawiałeś z nią od dłuższego czasu. Czemu jej nie powiesz, czym się zajmujesz?
-Mam swoje powody- odparłem
-Ciekawe jakie.
-Po pierwsze nie jesteśmy pewni czy ten lek w ogóle istnieje.
-A inny powód?
Nie chciałem na to odpowiadać.
-Arrow?- ciągnął chłopak.
-Cóż... Moja osobista sprawa z Klaus'em.
-Która?
-Dwuletnia służba u jego boku- odparłem.
-Nie żebym się mieszał, czy coś, ale moim zdaniem powinieneś powiedzieć to tym Caroline- rzekł gdy doszliśmy do domu łowców.
Weszliśmy do środka. Jeremi udał się do swojego pokoju, wchodząc po schodach, ale zatrzymałem go w pół kroku.
-Jeremy?
Chłopak odwrócił się w moja stronę.
-Dzięki, że mi pomagasz, jestem twoim dłużnikiem.
-Oboje jesteśmy łowcami. Musimy sobie pomagać- rzekł ponownie zwracając się ku swojemu pokoju na piętrze.
Poważnie zastanowiłem się nad słowami Jeremy'ego. Miał rację, muszę porozmawiać z Caroline. Ale od czego bym miał zacząć? Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem jej numer. Odebrała juz po drugim sygnale.
-Arrow?- odezwał się znajomy głos.
-Caroline. Ja... Muszę z tobą porozmawiać. Gdzie jesteś?
<Caroline dokończysz?>
Wampir zaczął z uwagą przyglądać się poszczególnym elementom rysunków narysowanych przez Jeremy'ego. Podziwiałem pierworodnego za to, że umie (bynajmniej tak mi się wydaje) rozszyfrować te wszystkie szczegóły, w których ja nie widziałem najmniejszego sensu.
-Rozumiesz coś z tego?- spytałem go, przerywając ciszę która zapanowała w pokoju.
-Musicie mi dać kilka dni. Nie powinno mi zająć to zbyt wiele czasu- odparł po chwili namysłu. Nie oderwał jednak wzroku od skomplikowanych rysunków.
-Czy jest pewne chociaż, że to lekarstwo w ogóle istnieje?- spytał młody Gilbert. Sam byłem ciekawy odpowiedzi.
-Raczej tak- odparł wampir podnosząc wreszcie wzrok znad kartek.
-Raczej?- spytaliśmy oboje z Jeremy'm.
-Nigdy nie widziałem go na oczy, więc trzeba się samemu przekonać, czy to mit.
***
Po opuszczeniu posiadłości wampirów ja i Jeremy udaliśmy się w kierunku naszego domu.
-Bardzo ci zależy na zdobyciu tego lekarstwa, co nie Arrow?- spytał wpatrując się w drogę prowadzącą przez las.
-Trochę...- Jeremy nie pozwolił mi skończyć.
-Trochę?! Przecież widzę jakie to dla ciebie ważne. Nie śpisz od chyba trzech dni by dowiedzieć się czegokolwiek na temat tego leku.
-Zastanawiam się nad skutkami ubocznymi. Każde lekarstwo jakieś posiada. Pewnie to dla wampirów również.
-Ty się lepiej zastanów co się dzieje z Caroline. Przez to całe zamieszanie nie rozmawiałeś z nią od dłuższego czasu. Czemu jej nie powiesz, czym się zajmujesz?
-Mam swoje powody- odparłem
-Ciekawe jakie.
-Po pierwsze nie jesteśmy pewni czy ten lek w ogóle istnieje.
-A inny powód?
Nie chciałem na to odpowiadać.
-Arrow?- ciągnął chłopak.
-Cóż... Moja osobista sprawa z Klaus'em.
-Która?
-Dwuletnia służba u jego boku- odparłem.
-Nie żebym się mieszał, czy coś, ale moim zdaniem powinieneś powiedzieć to tym Caroline- rzekł gdy doszliśmy do domu łowców.
Weszliśmy do środka. Jeremi udał się do swojego pokoju, wchodząc po schodach, ale zatrzymałem go w pół kroku.
-Jeremy?
Chłopak odwrócił się w moja stronę.
-Dzięki, że mi pomagasz, jestem twoim dłużnikiem.
-Oboje jesteśmy łowcami. Musimy sobie pomagać- rzekł ponownie zwracając się ku swojemu pokoju na piętrze.
Poważnie zastanowiłem się nad słowami Jeremy'ego. Miał rację, muszę porozmawiać z Caroline. Ale od czego bym miał zacząć? Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem jej numer. Odebrała juz po drugim sygnale.
-Arrow?- odezwał się znajomy głos.
-Caroline. Ja... Muszę z tobą porozmawiać. Gdzie jesteś?
<Caroline dokończysz?>
środa, 21 sierpnia 2013
Od Katherine Cd Belli
-Nic. Wynośmy się z tego piekła, okej? - Powiedziałam
-Nie jest ci w ogóle przykro że nie żyje?
-Tak dla twojej wiadomości. Z Damon'em nigdy mnie nic nie łączyło oprócz paru nocy. Dla mnie to nic nie znaczyło więc nie jestem ani trochę smutno że został zabity. Wręcz przeciwnie: jest mi to na rękę
-Suka
-Naprawdę będziemy się kłócić? Obydwie wiemy, że mogłabym cię rozszarpać na strzępy i pomalować sobie paznokcie w tym samym czasie - Mój ton zdradzał pogardę.
< Bella? Kath raczej ma rację XD>
-Nie jest ci w ogóle przykro że nie żyje?
-Tak dla twojej wiadomości. Z Damon'em nigdy mnie nic nie łączyło oprócz paru nocy. Dla mnie to nic nie znaczyło więc nie jestem ani trochę smutno że został zabity. Wręcz przeciwnie: jest mi to na rękę
-Suka
-Naprawdę będziemy się kłócić? Obydwie wiemy, że mogłabym cię rozszarpać na strzępy i pomalować sobie paznokcie w tym samym czasie - Mój ton zdradzał pogardę.
< Bella? Kath raczej ma rację XD>
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Od Belli c.d. Maggie
Spojrzałam na nią smutno, a Maggie jeszcze bardziej się rozpłakała.
-Może spróbuj się przespać ? Dobrze by ci to zrobiło.
Kiwnęła głową, a ja zaprowadziłam ja do sąsiedniego pokoju i wróciwszy do salono....(wiecie co tam dalej jest) zaczęłam szperać w lodówce. Nie było w niej w sumie nic, prócz kartki z napisem "Zrób mi Jajka " i piwa przeterminowanego o... 20 lat. Z trzaskiem zamknęłam lodówkę i podeszłam do pustego kąta pokoju. Przeciągnęłam palcami po ścianie, z której wysunęło się biurko z komputerem. Uśmiechnęłam się, gdy komputer kazał wpisać mi hasło. Wpisałam, na szczęście przez te wszystkie lata się nie zmieniło. na pulpicie widniało zdjęcie, na którym byłam ja i czterech innych chłopaków. Przez chwile się w nie wpatrywałam. Potem włączyłam internet i spróbowałam napisać do naszego starego dostawcy żarcia. Po chwili odpisał:
"Bella ?! Kopę lat ! Co ty tam robisz ?"
"A jak myślisz ? Ukrywam się. jest jedna sprawa"
"Jaka ?"
"Dostarczyłbyś jedzonko ?"
"jasne ! Powiedz tylko ile "
"Na... trzy osoby"-zapisałam i w tej samej chwili do ktujówki wpadła katherine.
"Musze iść pamiętasz gdy dostarczyć !"-dopisałam i bez wyłączania, schowałam komputer.
-Stało się coś katherin ?
<Kathrerin ?>
sobota, 10 sierpnia 2013
Od Maggie Cd Belli
- Nie wolno ci siebie winić - powiedziałam zachrypniętym głosem próbując się opanować. Zamrugałam gwałtownie powstrzymując kolejną falę histerycznego szlochu.
- Ale przecież wampiry nie umierają - powiedziałam.
- Nie znasz się na nich, prawda ? - spytała Bella łagodnym głosem.
- Nie. Ale on musi żyć ! Na pewno jeszcze żyje ! - krzyczałam znów płacząc.
( Bella ? Damon umarł na zawsze ? )
- Ale przecież wampiry nie umierają - powiedziałam.
- Nie znasz się na nich, prawda ? - spytała Bella łagodnym głosem.
- Nie. Ale on musi żyć ! Na pewno jeszcze żyje ! - krzyczałam znów płacząc.
( Bella ? Damon umarł na zawsze ? )
piątek, 9 sierpnia 2013
Od Belli Cd Katherine
Popatrzyłam jak Katherine wychodzi.
-Tchórz..-mruknęłam, a potem spojrzałam na Maggie, która siedziała na sofie i próbowała opanować płacz. Usiadłam koło niej.
-Przepraszam...-westchnęłam-To moja wina... Gdybym go posłuchała...-pokręciłam głową.
<Maggie ?>
-Tchórz..-mruknęłam, a potem spojrzałam na Maggie, która siedziała na sofie i próbowała opanować płacz. Usiadłam koło niej.
-Przepraszam...-westchnęłam-To moja wina... Gdybym go posłuchała...-pokręciłam głową.
<Maggie ?>
Od Katherine Cd Belli
-Gdzie Damon? - Zapytała się Maggie - Został tam?
-Powiedzmy - Mruknęłam
-Co to znaczy? Gdzie on jest? Nic mu nie jest? - Spanikowała
-Uratował mnie przed kulą.... Damon....Damon nie żyje - Powiedziała Bella patrząc się na podłogę
-Co?! - Wrzasnęła Maggie wybuchając płaczem - Jak to nie żyje? Kłamiesz! To niemożliwe!
-Wole iść na ten lodowaty dwór niż was wysłuchiwać - Warknęłam i wyszłam
< Co u was, dziewczyny? >
-Powiedzmy - Mruknęłam
-Co to znaczy? Gdzie on jest? Nic mu nie jest? - Spanikowała
-Uratował mnie przed kulą.... Damon....Damon nie żyje - Powiedziała Bella patrząc się na podłogę
-Co?! - Wrzasnęła Maggie wybuchając płaczem - Jak to nie żyje? Kłamiesz! To niemożliwe!
-Wole iść na ten lodowaty dwór niż was wysłuchiwać - Warknęłam i wyszłam
< Co u was, dziewczyny? >
czwartek, 8 sierpnia 2013
Od Belli c.d. Damon
Gapiłam się na martwego Damona.
-Ty idioto !-warknęłam na ich szefa.
-Stul pysk !-syknął i strzelił mnie w nogę. Z jękiem bólu usiadłam na ziemi i zamknęłam oczy. Usłyszałam jak zatrzaskują się drzwi. Uderzyłam tyłem głowy o ścianę. Przyszłam tu po Maggie i nie wyjdę stąd bez niej. Wstałam, podeszłam do drzwi i wykopałam je. Wyszłam na korytarz i zdziwiło mnie, ze na całym długim korytarzu nie było ani jednego strażnika. Starając się iść cicho ruszyłam korytarzem, nadstawiając uszu.
-No witaj księżniczko-usłyszałam i natychmiast znieruchomiałam. Znałam ten głos zbyt dobrze. Odwróciłam się i tak jako podejrzewałam, zobaczyłam Nicka.
-czego chcesz ?-warknęłam.
-Spokojnie. Chce tylko pogadać. Ale nie tu, w biurze-powiedziałam z uśmiechem i ruszył do biura. Poszłam za nim. Nicka znałam jeszcze z czasów gdy tu "pracowałam". Był synem szefa, który zastrzelił Damona. Gdy weszłam do pokoju-biura, ledwo powstrzymałam krzyk przerażenia. Na ziemi leżał ojciec Nicka z rozwaloną głowa. Jako że chłopak w ogóle się tym nie przejął pojęłam, że sam go zabił.
-Dlaczego go zabiłeś ?-spytałam drżącym głosem.
-Nie bój się. Tobie nic nie zrobię. A jego zabiłem by objąć władzę-zaśmiał się głupkowato. Wtedy nie wytrzymałam i postanowiłam się zemścić za wszystko co kiedykolwiek mi zrobił. Zmieniłam się w wilka i skoczyłam na niego, wbijając kły w jego ramię. Wrzasnął i wyciągnął pistolet, ale zanim zdarzył go odblokować wytrąciłam mu go w ręki. Pistolet to była tylko przykrywka, prawdziwą broń trzymał w drugiej ręce. Nóż, którym zaczął ciąć mnie po całym ciele. To fakt, każde ciecie nożem bolało, ale nie mogłam go puścić. Nie dziś. Nie teraz. Przeniosłam swój 'uścisk" z ramienia na szyję. gdy zacisnęłam szczeki, Nick wbił mi nóż w klatkę piersiową. Zawyłam z bólu. Gdy chłopak upadł na ziemię nie żywy, puściłam go i odeszłam parę kroków. Nie mogłam zmienić się w człowieka, a noża jako wilk tez wyciągnąć nie mogłam. Ruszyłam korytarzem, ledwo oddychając i idąc, za węchem. Po pewnym czasie dotarłam do miejsca, w którym korytarz się rozchodził. Skierowałam nos w prawą stronę i poczułam Maggie, a z lewej strony dochodził zapach świeżego powietrza. Tak bardzo chciałam wyjść z tego wariatkowa, ale nie mogłam. Wróciłam tu specjalnie po to by wyciągnąć stąd Maggie, więc bez niej nie wyjdę. Ruszyłam w prawo. Po 10 minutach, poczułam zapach wilczycy wyraźniej i wiedziałam, ze jestem blisko. Pisnęłam, a w odpowiedzi usłyszałam cichy głos dziewczyny.
-Bella ?-znów pisnęłam-gdzie Damon ?-zapytała, a ja położyłam po sobie uszy, ale zaraz się ogarnęłam. Warknęłam na nią dając do zrozumienia, że musimy się pospieszyć.
-Drzwi są zamknięte-powiedziała cicho. Podeszłam i kopnęłam w nie tylnymi łapami. Na szczęście podziałało tak jak poprzednio. Maggie wyszła z celi i zobaczyłam ja w świetle. Była bardzo zmęczona.
-Gdzie Damon ?-spytała zmartwiona. Wiedziałam, że jeśli zapyta o to jeszcze raz to walnę ja w łeb, żeby się zamknęła. Warknęłam na nią, a dziewczyna oparła się o mnie< w końcu wilkołaki są ciut większe niż zwykłe wilki> i ruszyłyśmy do wyjścia. Przy drzwiach wyjściowych stała Katherin, która na nasz widok uśmiechnęła się ironicznie. Zawarczałam na nią, a Maggie to przetłumaczyła
-Mówi, żebyś mi pomogła wyjść.
-Ja tam nie wyjdę ! jest zimno !-zaprotestowała, ale zmieniła zdanie gdy usłyszałyśmy krzyki "Uciekły !". Wampirzyca wzięła Maggie i wyszła z nią na zewnątrz, a ja za nimi. Zaprowadziłam je w najbliższe drzewa, a tam pokazałam dawno już przeze mnie zapomniana kryjówkę Oddziału Alfa. Kopnęłam w pień najgrubszego drzewa, w którym otworzył się właz. Wepchnęłam tam obydwie dziewczyny i sama również tam wskoczyłam zamykając za sobą właz. Wylądowałyśmy w niewielkim pomieszczeniu nazywanym prze zemnie "Kuchnio-salono-pracownią". Na jednej ścianie rozciągała się kuchnia, na drugiej salon, a trzecia była pusta <takie było pierwsze wrażenie>, a na czwartej były drzwi do następnego pokoju, w którym było 5 łóżek. Katherin pomogła mi wyciągnąć nóż, a \maggie przyglądała się zdjęciu, które wisiało nad sofa w "salonie". Po wyciągnięciu noża zmieniłam sie w człowieka i podeszłam do wilczycy, spojrzałam na zdjęcie. Było na nim pięć wilków. Dwa czarne, jeden szaro-niebieski, jeden szary z poszarpanym uchem i biały wilk. Pod spodem na złotej tabliczce widniał napis "Oddział Alfa"
-Kto to ?-spytała Katherin, która ni stąd ni z owad stanęła koło mnie.
-Nikt ważny-skłamałam odwracając zdjęci do ściany.
<Maggie ? katherin ? Nie mam pomysłu XC>
-Ty idioto !-warknęłam na ich szefa.
-Stul pysk !-syknął i strzelił mnie w nogę. Z jękiem bólu usiadłam na ziemi i zamknęłam oczy. Usłyszałam jak zatrzaskują się drzwi. Uderzyłam tyłem głowy o ścianę. Przyszłam tu po Maggie i nie wyjdę stąd bez niej. Wstałam, podeszłam do drzwi i wykopałam je. Wyszłam na korytarz i zdziwiło mnie, ze na całym długim korytarzu nie było ani jednego strażnika. Starając się iść cicho ruszyłam korytarzem, nadstawiając uszu.
-No witaj księżniczko-usłyszałam i natychmiast znieruchomiałam. Znałam ten głos zbyt dobrze. Odwróciłam się i tak jako podejrzewałam, zobaczyłam Nicka.
-czego chcesz ?-warknęłam.
-Spokojnie. Chce tylko pogadać. Ale nie tu, w biurze-powiedziałam z uśmiechem i ruszył do biura. Poszłam za nim. Nicka znałam jeszcze z czasów gdy tu "pracowałam". Był synem szefa, który zastrzelił Damona. Gdy weszłam do pokoju-biura, ledwo powstrzymałam krzyk przerażenia. Na ziemi leżał ojciec Nicka z rozwaloną głowa. Jako że chłopak w ogóle się tym nie przejął pojęłam, że sam go zabił.
-Dlaczego go zabiłeś ?-spytałam drżącym głosem.
-Nie bój się. Tobie nic nie zrobię. A jego zabiłem by objąć władzę-zaśmiał się głupkowato. Wtedy nie wytrzymałam i postanowiłam się zemścić za wszystko co kiedykolwiek mi zrobił. Zmieniłam się w wilka i skoczyłam na niego, wbijając kły w jego ramię. Wrzasnął i wyciągnął pistolet, ale zanim zdarzył go odblokować wytrąciłam mu go w ręki. Pistolet to była tylko przykrywka, prawdziwą broń trzymał w drugiej ręce. Nóż, którym zaczął ciąć mnie po całym ciele. To fakt, każde ciecie nożem bolało, ale nie mogłam go puścić. Nie dziś. Nie teraz. Przeniosłam swój 'uścisk" z ramienia na szyję. gdy zacisnęłam szczeki, Nick wbił mi nóż w klatkę piersiową. Zawyłam z bólu. Gdy chłopak upadł na ziemię nie żywy, puściłam go i odeszłam parę kroków. Nie mogłam zmienić się w człowieka, a noża jako wilk tez wyciągnąć nie mogłam. Ruszyłam korytarzem, ledwo oddychając i idąc, za węchem. Po pewnym czasie dotarłam do miejsca, w którym korytarz się rozchodził. Skierowałam nos w prawą stronę i poczułam Maggie, a z lewej strony dochodził zapach świeżego powietrza. Tak bardzo chciałam wyjść z tego wariatkowa, ale nie mogłam. Wróciłam tu specjalnie po to by wyciągnąć stąd Maggie, więc bez niej nie wyjdę. Ruszyłam w prawo. Po 10 minutach, poczułam zapach wilczycy wyraźniej i wiedziałam, ze jestem blisko. Pisnęłam, a w odpowiedzi usłyszałam cichy głos dziewczyny.
-Bella ?-znów pisnęłam-gdzie Damon ?-zapytała, a ja położyłam po sobie uszy, ale zaraz się ogarnęłam. Warknęłam na nią dając do zrozumienia, że musimy się pospieszyć.
-Drzwi są zamknięte-powiedziała cicho. Podeszłam i kopnęłam w nie tylnymi łapami. Na szczęście podziałało tak jak poprzednio. Maggie wyszła z celi i zobaczyłam ja w świetle. Była bardzo zmęczona.
-Gdzie Damon ?-spytała zmartwiona. Wiedziałam, że jeśli zapyta o to jeszcze raz to walnę ja w łeb, żeby się zamknęła. Warknęłam na nią, a dziewczyna oparła się o mnie< w końcu wilkołaki są ciut większe niż zwykłe wilki> i ruszyłyśmy do wyjścia. Przy drzwiach wyjściowych stała Katherin, która na nasz widok uśmiechnęła się ironicznie. Zawarczałam na nią, a Maggie to przetłumaczyła
-Mówi, żebyś mi pomogła wyjść.
-Ja tam nie wyjdę ! jest zimno !-zaprotestowała, ale zmieniła zdanie gdy usłyszałyśmy krzyki "Uciekły !". Wampirzyca wzięła Maggie i wyszła z nią na zewnątrz, a ja za nimi. Zaprowadziłam je w najbliższe drzewa, a tam pokazałam dawno już przeze mnie zapomniana kryjówkę Oddziału Alfa. Kopnęłam w pień najgrubszego drzewa, w którym otworzył się właz. Wepchnęłam tam obydwie dziewczyny i sama również tam wskoczyłam zamykając za sobą właz. Wylądowałyśmy w niewielkim pomieszczeniu nazywanym prze zemnie "Kuchnio-salono-pracownią". Na jednej ścianie rozciągała się kuchnia, na drugiej salon, a trzecia była pusta <takie było pierwsze wrażenie>, a na czwartej były drzwi do następnego pokoju, w którym było 5 łóżek. Katherin pomogła mi wyciągnąć nóż, a \maggie przyglądała się zdjęciu, które wisiało nad sofa w "salonie". Po wyciągnięciu noża zmieniłam sie w człowieka i podeszłam do wilczycy, spojrzałam na zdjęcie. Było na nim pięć wilków. Dwa czarne, jeden szaro-niebieski, jeden szary z poszarpanym uchem i biały wilk. Pod spodem na złotej tabliczce widniał napis "Oddział Alfa"
-Kto to ?-spytała Katherin, która ni stąd ni z owad stanęła koło mnie.
-Nikt ważny-skłamałam odwracając zdjęci do ściany.
<Maggie ? katherin ? Nie mam pomysłu XC>
wtorek, 6 sierpnia 2013
Od Damon'a Cd Belli
Gapiłem się na Belle
-Serio? - Spytałem odwracając się do Katherine
-Nie ma na co liczyć, kupiłam sobie nowe szpilki - Warknęła. Na kartce spisałem numery z rejestracji <mam dobrą pamięć> i ruszyłem w stronę parkingu przed domem dla wampirów po mój Chevrolet Camaro pierwszej generacji z 1969. Po chwili byłem w samochodzie i wpisywałem na komórkę numery. Mój kolega wgrał mi specjalny program do tego. Jechaliśmy bardzo długo...
*Na miejscu*
Jakieś dwieście metrów przed ich bazą zaparkowałem samochód. Poszedłem w stronę charakterystycznego dźwięku - pulsowania krwi. Belli. Po chwili zobaczyłem zziajaną Belle w jakimś kocu
-A ty... nawet się nie zmęczyłeś? - Wysapała. Uśmiechnąłem się podstępnie
-Nie... Prowadzenie samochodu nie jest takie męczące - Zaszydziłem z niej. Podeszła do mnie niebezpiecznie
-Ja biegłam przez tyle za tą furgonetką a ty po prostu pojechałeś samochodem?!
-Mniej więcej - Uśmiechnąłem się. Trochę to dziwnie wyglądało: dziewczyna drżąca z zimna i chłopak w krótkim rękawku
-Zamarzam! - Usłyszeliśmy głos Katherine. Ja nic nie czułem. Czułem wiatr ale nie wiedziałem jaką ma temperaturę. Tylko w trybie polowania czuję temperaturę: chłód otoczenia, nie zależnie jaka jest temperatura oraz ciepło krwi kolejnej ofiary. No ale teraz nie jestem w trybie polowania. Próbowałem to ukryć ale byłem załamany i przygnębiony. Bardziej niż po upozorowanej śmierci mojej byłej ukochanej. Tyle że tym razem przed kompletnym załamaniem się trzyma mnie nadzieja że niedługo zobaczę Maggie. Spojrzałem na ich bazę i wysiliłem słuch
-Dwóch strażników przy wejściu, piętnastu szwenda się po korytarzach, trzydziestu pomiędzy klatkami. Czterysta dwadzieścia cztery lub pięć więźniów... Czterysta dwóch - Poprawiłem się skrzywiając
-Skąd wiesz? - Ogłupiała Bella
-Słuch - Odparłem czując mdławy zapach werbeny - Mamy dwie opcje: Albo się tam wedrzeć albo zostać złapanym
-Wedrzeć - Odparły jednocześnie. Uśmiechnąłem się. Zabiłem oboje strażników i przebrałem się w strój jednego
-No dziewczęta, co powiecie na mój plan? - Spytałem po opowiedzeniu go. Bella się ze mną kłóciła ponieważ nie szła na to żeby udawać więźnia złapanego przez mnie. No ale w końcu udało mi się ją przekonać. Założyłem im liny na ręce <bawiło mnie to> po czym zapukałem do drzwi.
-Kim jesteś?
-Ian Wertsen - Powiedziałem imię i nazwisko przeczytane z plakietki - Mam wampira i wilkołaka
-Dlaczego nas nie wezwałeś?
-Wyrwały mi komórkę - Wytłumaczyłem się.
-Poproszę hasło
-Hasło? - Chwilę milczałem nasłuchując bicia serc. Bella.... Katherine.... Ja... Ludzki strażnik... Na razie tyle w zasięgu dziesięciu metrów. No więc złapałem go przez otwór w drzwiach i ukatrupiłem
-A kto nam otworzy drzwi? - Zapytała Bella. Pokazałem jej dłoń w której trzymałem kluczyki. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka... Wszystko szło nam jak po maśle...
Doszliśmy do klatki gdzie była Maggie. Skąd wiedziałem? Zapach wanilii, świeżo skoszonej trawy i sierści wilczej
-Maggie? - Cicho szepnąłem w głąb zacienionej klatki. Cela wyglądała jak więzienie, oprócz faktu że była zakryta deskami. Była tylko dziura wielkości piłki footbool'owej. Koło mnie była Bella.
-Damon? - Usłyszałem jej słaby głos. Musiała być zmęczona
-Jestem tu - Odpowiedziałem i poczułem uderzenie w żebra - I Bella też
-Co wy tu robi... - Nie usłyszałem dokończenia ponieważ zagłuszył je krzyk
-Demon!!! I wilk!!!! - Wrzeszczał jakiś facet. Po chwili poczułem okropny ból...
Gdy Bella się obudziła, siedziałem w rogu celi w której oboje byliśmy zamknięci. Odwrócony byłem bokiem, opierając bok głowy o ścinę
-Byłem tak blisko - Powiedziałem smutno. Wpatrywałem się w dal, jakiś nieistniejący punkt za tym piekłem
-Damon...
-Nie zrozumiesz - Mruknąłem. Uznaliśmy to za koniec rozmowy. Po chwili przyszedł jakiś człowiek. Wszedł do środka. Miał w rękach kołek i nóż a za nim weszła jeszcze dwójka ludzi
-Spokojnie, nie atakuj. Najwyżej blefuj - Wyszeptałem cicho do Belli. Spojrzała na mnie zdziwiona. Jeden z ludzi podszedł do mnie i chciał mnie zmusić żebym wstał ale odpowiedziałem mu wyszczerzeniem kłów. Odskoczył przerażony
-Chciałem wam tylko coś powiedzieć - Wycedził ich szef
-Nie obchodzi mnie to - Warknęła Bella. Dwóch kolesi się do niej zbliżyło. Jeden złapał ją za rękę. Wtedy nie wytrzymała i zaatakowała go. Odepchnęła w tył, i zabiła drugiego kolesia. Nagle usłyszałem świst powietrza... pocisk z pistoletu. Lecący prosto w stronę serca Belli... Impulsywnie wstałem i wampirzym tempem zasłoniłem ją własnym ciałem. Plecami. Po niecałej setnej sekundzie poczułem straszliwy ból w sercu. Mając nadal szeroko otworzone oczy padłem na ziemię. Już raz umarłem. Wpatrywałem się w sufit. Najpierw przestałem czuć... potem widzieć...
-Zabierzcie ciało stąd - Warknął ich szef. Usłyszałem też krzyk... Ale potem już nic nie słyszałem... A na koniec była tylko ciemność...Kula przeszyła mi serce. Drewniana kula... Czyli tak umrę? Zasłaniając sobą moją byłą przed pociskiem? Słaba śmierć...
< Bella?>
PS. Damon nie umarł ale przez kilka opo niech wszyscy razem z Bella pomyślą że zmarł dobra? No i niech to powie Maggie... Szykuje wielki powrót!
-Serio? - Spytałem odwracając się do Katherine
-Nie ma na co liczyć, kupiłam sobie nowe szpilki - Warknęła. Na kartce spisałem numery z rejestracji <mam dobrą pamięć> i ruszyłem w stronę parkingu przed domem dla wampirów po mój Chevrolet Camaro pierwszej generacji z 1969. Po chwili byłem w samochodzie i wpisywałem na komórkę numery. Mój kolega wgrał mi specjalny program do tego. Jechaliśmy bardzo długo...
*Na miejscu*
Jakieś dwieście metrów przed ich bazą zaparkowałem samochód. Poszedłem w stronę charakterystycznego dźwięku - pulsowania krwi. Belli. Po chwili zobaczyłem zziajaną Belle w jakimś kocu
-A ty... nawet się nie zmęczyłeś? - Wysapała. Uśmiechnąłem się podstępnie
-Nie... Prowadzenie samochodu nie jest takie męczące - Zaszydziłem z niej. Podeszła do mnie niebezpiecznie
-Ja biegłam przez tyle za tą furgonetką a ty po prostu pojechałeś samochodem?!
-Mniej więcej - Uśmiechnąłem się. Trochę to dziwnie wyglądało: dziewczyna drżąca z zimna i chłopak w krótkim rękawku
-Zamarzam! - Usłyszeliśmy głos Katherine. Ja nic nie czułem. Czułem wiatr ale nie wiedziałem jaką ma temperaturę. Tylko w trybie polowania czuję temperaturę: chłód otoczenia, nie zależnie jaka jest temperatura oraz ciepło krwi kolejnej ofiary. No ale teraz nie jestem w trybie polowania. Próbowałem to ukryć ale byłem załamany i przygnębiony. Bardziej niż po upozorowanej śmierci mojej byłej ukochanej. Tyle że tym razem przed kompletnym załamaniem się trzyma mnie nadzieja że niedługo zobaczę Maggie. Spojrzałem na ich bazę i wysiliłem słuch
-Dwóch strażników przy wejściu, piętnastu szwenda się po korytarzach, trzydziestu pomiędzy klatkami. Czterysta dwadzieścia cztery lub pięć więźniów... Czterysta dwóch - Poprawiłem się skrzywiając
-Skąd wiesz? - Ogłupiała Bella
-Słuch - Odparłem czując mdławy zapach werbeny - Mamy dwie opcje: Albo się tam wedrzeć albo zostać złapanym
-Wedrzeć - Odparły jednocześnie. Uśmiechnąłem się. Zabiłem oboje strażników i przebrałem się w strój jednego
-No dziewczęta, co powiecie na mój plan? - Spytałem po opowiedzeniu go. Bella się ze mną kłóciła ponieważ nie szła na to żeby udawać więźnia złapanego przez mnie. No ale w końcu udało mi się ją przekonać. Założyłem im liny na ręce <bawiło mnie to> po czym zapukałem do drzwi.
-Kim jesteś?
-Ian Wertsen - Powiedziałem imię i nazwisko przeczytane z plakietki - Mam wampira i wilkołaka
-Dlaczego nas nie wezwałeś?
-Wyrwały mi komórkę - Wytłumaczyłem się.
-Poproszę hasło
-Hasło? - Chwilę milczałem nasłuchując bicia serc. Bella.... Katherine.... Ja... Ludzki strażnik... Na razie tyle w zasięgu dziesięciu metrów. No więc złapałem go przez otwór w drzwiach i ukatrupiłem
-A kto nam otworzy drzwi? - Zapytała Bella. Pokazałem jej dłoń w której trzymałem kluczyki. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka... Wszystko szło nam jak po maśle...
Doszliśmy do klatki gdzie była Maggie. Skąd wiedziałem? Zapach wanilii, świeżo skoszonej trawy i sierści wilczej
-Maggie? - Cicho szepnąłem w głąb zacienionej klatki. Cela wyglądała jak więzienie, oprócz faktu że była zakryta deskami. Była tylko dziura wielkości piłki footbool'owej. Koło mnie była Bella.
-Damon? - Usłyszałem jej słaby głos. Musiała być zmęczona
-Jestem tu - Odpowiedziałem i poczułem uderzenie w żebra - I Bella też
-Co wy tu robi... - Nie usłyszałem dokończenia ponieważ zagłuszył je krzyk
-Demon!!! I wilk!!!! - Wrzeszczał jakiś facet. Po chwili poczułem okropny ból...
Gdy Bella się obudziła, siedziałem w rogu celi w której oboje byliśmy zamknięci. Odwrócony byłem bokiem, opierając bok głowy o ścinę
-Byłem tak blisko - Powiedziałem smutno. Wpatrywałem się w dal, jakiś nieistniejący punkt za tym piekłem
-Damon...
-Nie zrozumiesz - Mruknąłem. Uznaliśmy to za koniec rozmowy. Po chwili przyszedł jakiś człowiek. Wszedł do środka. Miał w rękach kołek i nóż a za nim weszła jeszcze dwójka ludzi
-Spokojnie, nie atakuj. Najwyżej blefuj - Wyszeptałem cicho do Belli. Spojrzała na mnie zdziwiona. Jeden z ludzi podszedł do mnie i chciał mnie zmusić żebym wstał ale odpowiedziałem mu wyszczerzeniem kłów. Odskoczył przerażony
-Chciałem wam tylko coś powiedzieć - Wycedził ich szef
-Nie obchodzi mnie to - Warknęła Bella. Dwóch kolesi się do niej zbliżyło. Jeden złapał ją za rękę. Wtedy nie wytrzymała i zaatakowała go. Odepchnęła w tył, i zabiła drugiego kolesia. Nagle usłyszałem świst powietrza... pocisk z pistoletu. Lecący prosto w stronę serca Belli... Impulsywnie wstałem i wampirzym tempem zasłoniłem ją własnym ciałem. Plecami. Po niecałej setnej sekundzie poczułem straszliwy ból w sercu. Mając nadal szeroko otworzone oczy padłem na ziemię. Już raz umarłem. Wpatrywałem się w sufit. Najpierw przestałem czuć... potem widzieć...
-Zabierzcie ciało stąd - Warknął ich szef. Usłyszałem też krzyk... Ale potem już nic nie słyszałem... A na koniec była tylko ciemność...Kula przeszyła mi serce. Drewniana kula... Czyli tak umrę? Zasłaniając sobą moją byłą przed pociskiem? Słaba śmierć...
< Bella?>
PS. Damon nie umarł ale przez kilka opo niech wszyscy razem z Bella pomyślą że zmarł dobra? No i niech to powie Maggie... Szykuje wielki powrót!
Od Belli c.d. Damon
Warknęłam na Damona i zmieniłam się w wilka. Czułam się jakoś dziwnie, jakbym powoli stawała się wilkiem. Ruszyłam biegiem za wampirami. Nie byłam tak szybka jak oni, ale dość szybka by nie stracić ich z pola widzenia.
*5 min. później*
Zatrzymaliśmy się około 10 metrów od drogi, na której poboczu stała furgonetka. Zmieniłam się w człowieka i wciągnęłam powietrze.
-To ta..-szepnęłam.
-Jesteś pewna ?-spytał Damon. Posłałam mu groźne spojrzenie.
-Mam wyczulone zmysły, a zapach wilka rozpoznam z kilometra-mruknęłam. Chłopak zrobił krok do przodu, ale zatrzymałam go. Spojrzałam na mnie wściekły.
-Jakoś nie robi to na mnie wrażenia-warknęłam-Chcesz się zabić ?
-Ludzie nie mogą mi nic zrobić-syknął.
-Co mogą, poza tym...-schyliłam się i podniosłam mały kamyk i rzuciłam nim w wóz, po czym ledwo uchyliłam się od promieni lasera. Podniosłam się i spojrzałam na wampiry.
-Serio chcesz się spalić ? Ale to tylko jedno z zabezpieczeń
-to co ?-warknął jakby to była moja wina.
-Z Wariatkowa będzie łatwiej ja wyciągnąć...-mruknęłam przyglądając się facetowi wsiadającemu do furgonetki.
-Nie błagam tylko nie on...-zawyłam cicho, tak żeby nikt tego nie usłyszał.
-To co robimy ?-spytała Katherine.
-Biegniemy za nimi..-urwałam by przyjrzeć się rejestracji-Na Syberię...
-Gdzie ?!-przestraszyła się wampirzyca-Przecież nawet wampiry tam zamarzają
-Wy może tak, ale ja nie...-warknęłam z triumfalnym uśmieszkiem-Jazda..-zmieniłam się w wilka i pobiegłam wzdłuż drogi.
<Damon ?>
*5 min. później*
Zatrzymaliśmy się około 10 metrów od drogi, na której poboczu stała furgonetka. Zmieniłam się w człowieka i wciągnęłam powietrze.
-To ta..-szepnęłam.
-Jesteś pewna ?-spytał Damon. Posłałam mu groźne spojrzenie.
-Mam wyczulone zmysły, a zapach wilka rozpoznam z kilometra-mruknęłam. Chłopak zrobił krok do przodu, ale zatrzymałam go. Spojrzałam na mnie wściekły.
-Jakoś nie robi to na mnie wrażenia-warknęłam-Chcesz się zabić ?
-Ludzie nie mogą mi nic zrobić-syknął.
-Co mogą, poza tym...-schyliłam się i podniosłam mały kamyk i rzuciłam nim w wóz, po czym ledwo uchyliłam się od promieni lasera. Podniosłam się i spojrzałam na wampiry.
-Serio chcesz się spalić ? Ale to tylko jedno z zabezpieczeń
-to co ?-warknął jakby to była moja wina.
-Z Wariatkowa będzie łatwiej ja wyciągnąć...-mruknęłam przyglądając się facetowi wsiadającemu do furgonetki.
-Nie błagam tylko nie on...-zawyłam cicho, tak żeby nikt tego nie usłyszał.
-To co robimy ?-spytała Katherine.
-Biegniemy za nimi..-urwałam by przyjrzeć się rejestracji-Na Syberię...
-Gdzie ?!-przestraszyła się wampirzyca-Przecież nawet wampiry tam zamarzają
-Wy może tak, ale ja nie...-warknęłam z triumfalnym uśmieszkiem-Jazda..-zmieniłam się w wilka i pobiegłam wzdłuż drogi.
<Damon ?>
Wow!
Hah, nie wierzę w to co piszę! Patrzyłam dziś w Domy Atramentowej Nocy · Statystyka › Odbiorcy
Odkryłam że mojego bloga obejrzały osoby z:
Polska
Rosja
Stany Zjednoczone
Niemcy
Wierzycie w to? XD
Odkryłam że mojego bloga obejrzały osoby z:
Polska
Rosja
Stany Zjednoczone
Niemcy
Wierzycie w to? XD
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Od Damon'a Cd Belli
Zrobiłem jeszcze krok w jej stronę. Już dawno nikt mnie aż tak nie rozwścieczył. Krew się we mnie gotowała.Po chwili nie czułem już złości tylko czystą żądzę krwi. Utrzymywałem kontakt wzrokowy z nią.
-Posłuchaj. Nikt mi nie jest potrzebny. A szczególnie taka puszczalska psina - Warknąłem pokazując kły - Jesteś słaba - Przesadnie przeciągnąłem każdą literę w ostatnim słowie. Dziewczyna zamierzała wymierzyć mi uderzenie z otwartej dłoni w twarz, ale około dziesięć centymetrów od mojej twarzy, złapałem jej nadgarstek. Mocno ścisnąłem, tak że usłyszałem kości ocierające się o siebie. Skrzywiła się z bólu
-Puść mnie - Powiedziała. Zignorowałem ją
-Posłuchaj: Kocham Maggie. Ale nie broni cię to że jesteś jej przyjaciółką, ponieważ i tak jak mnie wkurzysz to cię zabijać - Zbliżyłem się jeszcze trochę, i wyszeptałem jej do ucha - Będę cie zabijać powoli i boleśnie
Puściłem ją popychając do tyłu. Upadła na ziemię. Katherine się do mnie zbliżyła
-Zemszczę się za studnie - Wycedziła. Wampirzym tempem oddaliłem się, wziąłem gałąź z ostrą krawędzią i znów wampirzym tempem pojawiłem się w tej samej pozycji co wtedy. Podałem jej kołek
-Proszę. Zabij mnie, wbijając mi go w serce - Syknąłem. Dziewczyna opuściła kołek - Tak myślałem
-Nie myśl że cię nie zabiję - Mruknęła
-Idziemy? - Spojrzałem na dwie dziewczyny. Bella już się podniosła i trzymała się za nadgarstek. Palący ból w gardle nie dawał mi spokoju, ale nie zaatakowałem Belli. Nie zabije jej. Nie teraz. Może później, ale nie teraz.
<Bella?>
-Posłuchaj. Nikt mi nie jest potrzebny. A szczególnie taka puszczalska psina - Warknąłem pokazując kły - Jesteś słaba - Przesadnie przeciągnąłem każdą literę w ostatnim słowie. Dziewczyna zamierzała wymierzyć mi uderzenie z otwartej dłoni w twarz, ale około dziesięć centymetrów od mojej twarzy, złapałem jej nadgarstek. Mocno ścisnąłem, tak że usłyszałem kości ocierające się o siebie. Skrzywiła się z bólu
-Puść mnie - Powiedziała. Zignorowałem ją
-Posłuchaj: Kocham Maggie. Ale nie broni cię to że jesteś jej przyjaciółką, ponieważ i tak jak mnie wkurzysz to cię zabijać - Zbliżyłem się jeszcze trochę, i wyszeptałem jej do ucha - Będę cie zabijać powoli i boleśnie
Puściłem ją popychając do tyłu. Upadła na ziemię. Katherine się do mnie zbliżyła
-Zemszczę się za studnie - Wycedziła. Wampirzym tempem oddaliłem się, wziąłem gałąź z ostrą krawędzią i znów wampirzym tempem pojawiłem się w tej samej pozycji co wtedy. Podałem jej kołek
-Proszę. Zabij mnie, wbijając mi go w serce - Syknąłem. Dziewczyna opuściła kołek - Tak myślałem
-Nie myśl że cię nie zabiję - Mruknęła
-Idziemy? - Spojrzałem na dwie dziewczyny. Bella już się podniosła i trzymała się za nadgarstek. Palący ból w gardle nie dawał mi spokoju, ale nie zaatakowałem Belli. Nie zabije jej. Nie teraz. Może później, ale nie teraz.
<Bella?>
Od Belli c.d. Damon
-Jesteś pojebany-mruknęłam. Damon podszedł bliżej i wycharczał
-Zamknij się zapchlony kundlu
-Nie mam pcheł !-warknęłam-I nie nazywaj mnie kundlem !-pchnęłam go na tyle mocno, by wywalił się na plecy. Wampirzym tempem wstał i zbliżył się niebezpiecznie.
-Dotknij mnie, kotku, a pożałujesz. Nie pomogę ci, a beze mnie jej nie uratujesz-warknęłam.
-Jesteś pewna ?-zakpił
-Tak ! Pięć razy uciekłam z poprawczaka, cztery z domu dziecka i trzy razy z takiego "więzienia", a ty próbujesz mi wmówić, że nie umiem uciekać ?!
<Damon ?>
-Zamknij się zapchlony kundlu
-Nie mam pcheł !-warknęłam-I nie nazywaj mnie kundlem !-pchnęłam go na tyle mocno, by wywalił się na plecy. Wampirzym tempem wstał i zbliżył się niebezpiecznie.
-Dotknij mnie, kotku, a pożałujesz. Nie pomogę ci, a beze mnie jej nie uratujesz-warknęłam.
-Jesteś pewna ?-zakpił
-Tak ! Pięć razy uciekłam z poprawczaka, cztery z domu dziecka i trzy razy z takiego "więzienia", a ty próbujesz mi wmówić, że nie umiem uciekać ?!
<Damon ?>
piątek, 2 sierpnia 2013
Ludzie!
Cześć! Jak widać zmieniłam trochę wygląd bloga! XD Szablon wykonany przez Jill na Zaczarowane-Szablony.blogspot.com. Świetnie prawda?!
UWAGA LUDZISKA!
Spodziewajcie się wiadomości z pogonieniem do opowiadań ponieważ nasz blog przechodzi metamorfozę! Od dziś rozgłaszam go gdzie się da! Mam nadzieje na nowych członków i większej ilości opowiadań! Bo na razie z nimi słabo.. No rozumiem że wakacje itp ale od dziś piszcie mi o nich bo wprowadzam regulamin.
Do widzenia
~pinto 19
UWAGA LUDZISKA!
Spodziewajcie się wiadomości z pogonieniem do opowiadań ponieważ nasz blog przechodzi metamorfozę! Od dziś rozgłaszam go gdzie się da! Mam nadzieje na nowych członków i większej ilości opowiadań! Bo na razie z nimi słabo.. No rozumiem że wakacje itp ale od dziś piszcie mi o nich bo wprowadzam regulamin.
Do widzenia
~pinto 19
Od Tyler'a Cd Castelii
Spojrzałem rozweselony na dziewczynę.
-Co tu robisz po zmroku?
-Zgubiłam klucze...
-Klucze? Raczej nie znajdziesz ich w ciemnym lesie. Może poszukamy ich jutro?
-Mam spać na dworze? - Przeraziła się
-No co ty. Bierz ciapka i chodź
-Skąd wiesz jak ma na imię?
-Zgadywałem - Uśmiechnąłem się do dziewczyny
-Przenocujesz u nas.
-Nas?
-W domku dla Hybryd - Zaprowadziłem ją do domu
-Boże, to jakaś willa czy co? - Zdziwiła się. Weszliśmy do środka. Od razu powitał nas Diablo zaciekle warcząc
-Diablo! - Wkurzyłem się. Pies zapiszczał i wszedł na kanapę
-Rozgość się - Wskazałem na dom. Zaprowadziłem ją do pokoju
-Dlaczego do domu dla Hybryd?
-Bo do domu dla wilkołaków trzeba przejść przez teren Łowców, a coś czuję że tego nie chcesz - Powiedziałem. Dziewczyna położyła się na łóżku, a Ciapek wskoczył koło niej. Oparłem się o framugę
-Jestem w pokoju obok. Jakby Diablo tutaj wszedł to mnie zawołaj. To agresywny psiak. Wezmę go do pokoju ale wiesz jakie są psy
< Castelia? Brak weny i sory że tak długo mi to zajęło >
-Co tu robisz po zmroku?
-Zgubiłam klucze...
-Klucze? Raczej nie znajdziesz ich w ciemnym lesie. Może poszukamy ich jutro?
-Mam spać na dworze? - Przeraziła się
-No co ty. Bierz ciapka i chodź
-Skąd wiesz jak ma na imię?
-Zgadywałem - Uśmiechnąłem się do dziewczyny
-Przenocujesz u nas.
-Nas?
-W domku dla Hybryd - Zaprowadziłem ją do domu
-Boże, to jakaś willa czy co? - Zdziwiła się. Weszliśmy do środka. Od razu powitał nas Diablo zaciekle warcząc
-Diablo! - Wkurzyłem się. Pies zapiszczał i wszedł na kanapę
-Rozgość się - Wskazałem na dom. Zaprowadziłem ją do pokoju
-Dlaczego do domu dla Hybryd?
-Bo do domu dla wilkołaków trzeba przejść przez teren Łowców, a coś czuję że tego nie chcesz - Powiedziałem. Dziewczyna położyła się na łóżku, a Ciapek wskoczył koło niej. Oparłem się o framugę
-Jestem w pokoju obok. Jakby Diablo tutaj wszedł to mnie zawołaj. To agresywny psiak. Wezmę go do pokoju ale wiesz jakie są psy
< Castelia? Brak weny i sory że tak długo mi to zajęło >
Subskrybuj:
Posty (Atom)