Pewnego dnia kiedy przechadzałam się po lesie zobaczyłam coś bardzo dziwnego... Jakieś światełko. Choć słońce jeszcze świeciło blask był oślepiający. Odskoczyłam by nie oślepnąć lecz kiedy światełko zgasło podeszłam bliżej nagle zobaczyłam (po raz pierwszy w życiu) jednorożca ! Był przepiękny. Podeszłam do niego powoli i pogłaskałam jego aksamitną sierść. Kiedy już przyzwyczajił się do mojego zapachu mkękko wskoczyłam na jego grzbiet. Jeździilśmy tak przez dłuszy cas. Było tak cudownie, że nawet nie zauwarzyłam jak zapadł zmrok. " I jak ja teraz znajdę drogę do domu ? " momyślałam zaniepokojona. Jechałam tak powoli prubując ustalić gdzie jestem. Jednorożec nadsatwił uszy.
- Co się stało ? - spytałam zaniepokojona. Nagle bez ostrzeżenia puścił się galopem przez las. Ostre gałązki raniły mi twarz. Odwruciłam się i zobaczyłam dla czego jednorożec się spłoszył, za nami biegł wilk. Wyprzedził nas i zagrodził drogę. Jednorożec staną dęba zrzucając mnie ze swojego grzbietu. Wilk tylko popatrzył za uciekającym jednorożcem, a potem zaczą powoli zblirzać się do mnie. Zaczęłam się cofać aż moje plecy natrafiły na drzewo. Wiedziałam, że zaraz umrę. Nagle jednak zobaczyłam biegnącego w moim kierunku jakiegoś człowieka. Odgonił wilka i pomugł mi wstać.
- Jak masz na imię ? - spytał
- Ginny, a ty ?
- Jestem Jeremi Gilbert. Nic ci się nie stało ?
- Nie - powiedziałam i przyjżałam się mu badawczo. Był bardzo przystojny.
(Jeremi ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz